Teide. Oddech wulkanu na Wyspach Kanaryjskich

Autor tekstu: , Data publikacji:

Miliony lat temu z dna Oceanu Atlantyckiego zaczęły wyłaniać się wyspy. Trzy obok siebie, ale jakże inne. Północna, ze wzgórzami porośniętymi laurowym lasem deszczowym, południowa z pustynnym krajobrazem pełnym kaktusów oraz zachodnia - kraina stromych gór i klifów. Potężny wybuch połączył wszystko w jeden, ogromny stratowulkan tworząc przy okazji Teneryfę i najwyższy szczyt Hiszpanii.

Pico el Teide, bo o nim mowa, to ojciec wszystkich Guanczów czyli rdzennych mieszkańców Teneryfy. Lud ten, choć mówiący obecnie po hiszpańsku, sercem wyczuwa swoje korzenie znacznie wcześniej i bardziej na północ. Stare przekazy wspominają o opalonych Guanczach, jednak z włosami w kolorze blond i błękitnymi oczami. To cechy antropologiczne zupełnie niespotykane u Hiszpanów. Guanczowie chętnie tatuowali na klatkach piersiowych dwa symbole: słońce i ziemię. Mieli także swój język i pismo. Wszystko wskazuje na to, że przynajmniej po części byli to potomkowie Wikingów, którzy jak wiemy z licznych źródeł zapuszczali się na dalekie wyprawy odkrywając Amerykę na długo przed Kolumbem. Kto wie czy tak jak Kolumb, Wikingowie nie korzystali z Wysp Kanaryjskich jako przystanku przed długą podróżą. Jedno jest pewne, doskonały klimat i dostatek pożywienia na pewno skłonił część do osiedlenia się na wyspie.

Dość jednak o historii. Guanczowie zostali Hiszpanami, ciesząc się, że armatnia kula urwała rękę admirałowi Nelsonowi podczas nieudanego ataku Anglików na Santa Cruz. Dzięki temu na Teneryfie zagościła kultura „maniany”. Fiesta i sjesta to z pewnością to z czym spotkamy się na Kanarach.

Słoneczny wypoczynek

Wybierając się na Teneryfę pamiętać musimy, że każda część wyspy jest inna. Szukając przyjemnej temperatury i słońca podczas naszej jesieni i zimy koniecznie wybierajmy południe. Nie mając tej wiedzy i rezerwując hotel na północy, utkniemy w deszczowym i mglistym klimacie. Temperatura miedzy północą a południem tej niewielkiej przecież wyspy różni się nawet o 10 stopni Celsjusza! To za sprawą najwyższego szczytu Hiszpanii – wulkanu Pico el Teide (3718 m n.p.m.). Ogromne formacje skalne zatrzymują płynące dzięki passatom chmury. A te nadciągają zawsze z północnego wschodu. Północna kraina to zatem lasy deszczowe i łagodniejszy klimat latem. Warunki te szczególnie upodobali sobie Niemcy.

Południe to natomiast ulubiona destynacja Brytyjczyków. Język angielski słychać tu na każdym kroku. Trzecią narodowością najczęściej odwiedzającą wyspę są podobno Polacy. Co ciekawe wielu naszych rodaków uciekając przed zmiennym, nieprzyjemnym klimatem osiedliło się na Kanarach. W przeważającej części są to kobiety, które wplątały się w romanse z przystojnymi potomkami Guanczów. Panie o jasnych włosach i błękitnych oczach są przez nich wręcz ubóstwiane. Jeśli w dodatku kobieta nie jest zbyt szczupła, tylko ma pełne biodra, jest dla nich darem niebios. Być może Wikingowie, jeżeli już musieli, woleli zabierać na pokład tęższe kobiety, które dzięki swoim naturalnym zapasom nie musiały zjadać wszystkiego po drodze.

Na Teneryfie mamy dwa lotniska, północne i południowe. Jeśli chcemy więc uciec od złej pogody to zawsze na południe. Ceny za tygodniowy pobyt all inclusive z przelotem wahają się od 2500 zł do kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wszystko zależy od tego, czego szukamy i jakiej prywatności pragniemy na co dzień.

Miejscem szczególnie godnym polecenia są okolice klifów Los Gigantes. Wspaniałe otoczenie przyrody, widok na Pico el Teide i zachody słońca na środku oceanu, to właśnie to na co możemy tam liczyć. To raj dla miłośników wspinaczek. Górskie miasteczko Masca zwane jest przez miejscowych drugim Machu Picchu. Można tam dotrzeć brnąc dzikim wąwozem od jedynej, dzikiej, wulkanicznej plaży zlokalizowanej pośród kilkusetmetrowych klifów. Była to ulubiona droga piratów, którzy dali nieźle popalić zarówno Guanczom, jak i Hiszpanom i Anglikom. Rząd osiedlił w tym górskim miasteczku emerytów, którzy wiodą spokojny, pełen majestatycznych widoków żywot. Średnia wieku przekracza w tam 90 lat. Być może to za sprawą ciągłego ruchu, uprawy niewielkich ogródków i codziennej wspinaczki emeryci cieszą się tak dobrym zdrowiem. Najprawdopodobniej jednak zwolnienie mieszkańców Maski z podatków i rachunków za energię wzmaga radość i chęć życia i pozwala im dożyć setki.

Morska przygoda

Miłośnicy wody i oceanu powinni wybrać się na wyprawę morską. Poszukiwanie wielorybów, delfinów i żółwi morskich szybkimi łodziami to standardowe oferty wybrzeża. Panowie pragnący mocniejszych wrażeń mogą wybrać się na połowy tuńczyków i marlinów. Jacht motorowy przemierza wtedy wody oceanu, ciągnąc za sobą przynęty. Mocne wygięcie wędki i dźwięk kołowrotka oznacza branie. Walka z 5 kilowym tuńczykiem trwa jakieś dwie minuty. 20 kilogramowa sztuka to natomiast ponad 30 minut „pompowania”. Panie mogą także uczestniczyć w połowach, opalając się na materacach zlokalizowanych na dziobie.

Najlepsze owoce morza zjemy na południu wyspy w miasteczku Tajao. Kilkadziesiąt gatunków morskiej fauny czeka pod szklaną ladą na spragnionych kulinarnej przygody smakoszy. Wystarczy wybrać to co nas interesuje. Nie zapomnijmy o przegrzebkach i wspaniałej, wielkookiej rybie alfonsino. Ta czerwona ryba żyje na głębokości ponad 200 metrów. Mięso ma bardzo delikatną konsystencję, jest soczyste, a ości jest naprawdę niewiele. Wino z Teneryfy czuć trochę wulkanem warto więc spróbować lokalnego piwa Dorata. Na koniec posiłku wyśmienita kawa barraquito z pianką i słodkim syropem.

Czy kanarki pochodzą z Wysp Kanaryjskich?

Zdecydowanie tak. Nazwa wysp zupełnie jednak nie pochodzi od kanarków. Wulkaniczne lasy od wieków zamieszkiwały dzikie psy perro de presa canario. To za ich sprawą nazwano wyspy Kanarami. Psy te spotkać można nadal w wilgotnych lasach północy. Są bardzo płochliwe i nieufne wobec ludzi. Żywią się głównie królikami, których na wyspach jest całe mnóstwo. Króliki stanowiły dawniej główna dietę Guanczów w okresie letnim. Wtedy Ci uciekali przed słońcem do górskich jaskiń. Zimą żywili się owocami morza z wybrzeża. Na wyspie spotkać możemy także kozy i sprowadzone niedawno muflony. Na Teneryfie nie ma ani jednego węża. Możemy być zatem spokojni wędrując wśród kaktusów. Jeżeli wpadniemy na kolce, też nie ma tragedii. Wystarczy urwać liść aloesu i posmarować nim ranę.

Jeżeli chodzi o florę, możemy zerwać prosto z drzewa: mandarynki, pomarańcze, mango, awokado, migdały, pieprz; z palmy: daktyle, papaję i banany; z kaktusa dojrzałą opuncję. Owiane legendą lecznicze „smocze drzewo” zastąpi nam za to aptekę. Wyższe partie gór to sosna kanaryjska o bardzo długich igłach i szerokim pniu. U podnóża Teide ujrzymy natomiast niskie krzewy.

Pradawny Ojciec Guanchos

Tubylcy za sprawą zawirowań historycznych czczą obecnie dwie rzeczy: Matkę – czyli Matkę Boską z Candelarii i Ojca – wulkan Piko el Teide. Już w pradawnych czasach wspinano się na szczyt by oddać cześć temu cudowi natury. Od poziomu oceanu to ponad 3700 metrów.

Nie można być na Teneryfie i nie zobaczyć wulkanu Teide. Przekraczając granicę 3 tysięcy metrów wjeżdżamy na szeroką równinę przypominającą scenerię z westernów. To kraina słońca i skał, chmury znajdują się dużo, dużo niżej. Wspaniała gra światła i cieni stwarza idealną okazję do robienia zdjęć. Po środku znajduje się On – wulkan Teide. Asfaltem dojedziemy do dolnej stacji kolejki linowej. Po wykupieniu biletu, możemy wjechać na 3555 metrów. W tym miejscu odczujemy już chorobę wysokościową. Warto wypić mocną herbatę. Aby poczuć się jak na dachu świata trzeba jednak wykupić wycieczkę na sam szczyt. Park Narodowy na szczycie odwiedzić może jedynie 200 śmiałków dziennie. Chociaż wspinamy się tylko 163 m w linii prostej w górę, podejście jest strome i wymaga licznych przystanków po drodze. Na tej wysokości jest już o 25% tlenu mniej. Kiedy stoimy w miejscu nie odczuwamy tego aż tak bardzo, każdy wysiłek fizyczny zużywa za to dwa razy więcej energii.

Na szczycie poczujemy zapach siarki. Wulkan jest cały czas aktywny! Ostatnia erupcja na wyspie miała miejsce w 1908 roku, jednak wyziewy z Teide są cały czas widoczne. Wystarczy obserwować miejsca gdzie rosną drobne kwiaty. W szczelinach na pewno odczujemy ciepłe, wilgotne powietrze. To dzięki niemu kwiaty rosną. Normalnie na tej wysokości jest za zimno. Temperatura w nocy spada poniżej zera a w miesiącach zimowych na Teide potrafią spaść nawet 2 metry śniegu! Niewielki krater wieńczą skały i metalowy znacznik, wbity w najwyższym punkcie wulkanu. Widoki są wprost nieprawdopodobne. Doskonale widać sąsiednie wyspy – Gran Canarię i La Gomerę. Całun chmur spowija północ, na południu widać natomiast wybrzeże. Warto stanąć na chwilę przy jednej ze szczelin z wyziewem zwanej przez przewodników sauną i poczuć ciepło z Teide. Gorące powietrze o temperaturze 70 stopni Celsjusza, bogate w parę wodną zwilży i ogrzeje nam twarz. To naprawdę niesamowite uczucie, jakby poczuć na sobie oddech całej Ziemi.

Po takiej wyprawie możemy wskoczyć do oceanu. Wybierajmy jednak spokojne plaże z dala od niebezpiecznych fal i skał. I chociaż ślady stóp szybko znikną z miękkiego, czarnego piasku wulkanicznego, Teneryfa pozostanie w sercu na zawsze i zawsze chętnie się tu wraca. To tylko nieco ponad 5 godzin lotu czarterem.

Wymarzoną wyprawę na Teneryfę, bez względu na budżet, zorganizuje Państwu biuro podróży Royal Holidays.

royal-holidays.pl