W krainie maharadżów

Autor tekstu: , Data publikacji:

Indie można zrozumieć i pokochać od razu, albo przyglądać się im i dziwić bez końca. Jedno jest pewne, zawładną zmysłami każdego – przekonuje Marzena Mróz.

Dotyczy to szczególnie Radżastanu – najbardziej magicznego ze wszystkich regionów tego kraju, nazywanego Imperium Duszy, Ziemią Władców, osnutego mgłą krwawych tajemnic i legend o niezwykłych władcach Orientu.

Nigdzie w Indiach nie znajdziemy tak wielu twierdz, bazarów, a przede wszystkim pałaców od wieków zamieszkałych przez maharadżów (wielki król) – hinduskich władców, których tytuł jest wyższy od radży (król), ale niższy od cakrawartina, jak zwyczajowo określa się cesarza. Stan, którego powierzchnia jest większa od terytorium Polski, przecięty łańcuchem gór Arawali, ma w swoich granicach zarówno pustynię Thar, jak i bajkowe ogrody po których przechadzają się pawie. Tylu różnic, dotyczących życia społecznego, obyczajów i odwiecznych tradycji próżno szukać w innym miejscu na świecie.

Król w areszcie domowym

Radżastan jest ojczyzną radżputów (klanów), honorowych i walecznych. Radżowie do dziś wywodzą swoje pochodzenie od bogów słońca, ognia i księżyca.

W XIX wieku, gdy Indie znajdowały się pod panowaniem Brytyjczyków, w Radżastanie mieszkało 540 maharadżów. W 1920 roku władcy powołali Izbę Królewską, namiastkę związku zawodowego, aby następnie przekształcić ją w organ doradczy angielskiego wicekróla Indii. Musieli się zjednoczyć, ponieważ okupujący Indie angielscy lordowie wprawdzie pozwalali im mieszkać w rodowych pałacach, jednak życie władców Radżastanu przypominało areszt domowy. W każdym pałacu rezydował gubernator brytyjski, który obserwował czy poczynania maharadży nie szkodzą interesom królowej Wiktorii. Ale właściciele bajecznych pałaców, obdarzeni przez naturę wyobraźnią i dekadenckim zacięciem bynajmniej nie umartwiali się.

Diamenty i tresowane słonie

O ich stylu życia i bogactwie krążą legendy. Mówiło się o skrzyniach pełnych diamentów i pereł, stajniach z setkami tresowanych słoni (dziś zastąpiły je prywatne jeety i luksusowe auta). Wciąż żywa jest w narodzie pamięć o maharadży Patiali, który miał zwyczaj raz do roku przemierzać ulice swojego miasta przystrojony jedynie w naszyjnik z 1001 diamentów. Z kolei maharadża Bharatpuru miał w haremie 50 ponoć najpiękniejszych mieszkanek Indii.

Są też jednak – przekazywane z pokolenia na pokolenie – opowieści o władcach oświeconych, mądrze inwestujących i hojnych. Ostatni książę z dynastii Mogołów rządzący w Hajdarabadzie, bajecznie bogaty i szczodry przyjaciel króla Jerzego V podarował brytyjskiemu lotnictwu eskadry samolotów Hurricane i Tornado. Z kolei maharadża Udajpuru, zapalony ekolog, zainwestował w konstrukcje baterii słonecznych, służących do zasilania samochodów.