Kenia dla biznesu, nie tylko na afrykańskie safari

Autor tekstu: , Data publikacji:

Nasza brytyjska korespondentka Jenny Southan przekonuje, że Nairobi nie jest dziś jedynie celem podróży papieży i prezydentów. Coraz chętniej goszczą tu także biznesmeni, skuszeni dynamicznym rozwojem kenijskiego handlu i przemysłu.

Po przybyciu do centrum kongresowego Kenyatta International Conference (KICC) jestem zaskoczona tutejszymi rygorystycznymi procedurami bezpieczeństwa. Strażnicy skrupulatnie sprawdzają moje dokumenty i dopiero po kilku minutach mogę przejść przez bramkę do wykrywania metalu w kierunku parkingu, gdzie czeka na mnie mój przewodnik.

Wszystkie te środki ostrożności podejmowane są ze względu na wizytę prezydenta Uhuru Kenyatty (syna byłego premiera Jomo Kenyatty, który jest patronem centrum). Przyjechałam tu, aby przeprowadzić wywiad z dyrektorem KICC Fredem Simiyu, ale wcześniej udaje mi się przemknąć do sali kongresowej, gdzie prezydent wygłasza przemówienie na Forum Przedsiębiorczości Kobiet.
Sala przystrojona jest narodowymi barwami Kenii (czerwień, czerń, biel, zieleń), a obecne tu panie mają na sobie eleganckie stroje w podobnej kolorystyce.

– Jeśli macie oryginalny pomysł, który można sensownie rozwinąć, to właśnie teraz jest najlepszy moment, aby przemienić tę pasję w coś, na czym można zarobić – mówi jedna z nich. Wypowiedź ta spotyka się z burzą oklasków.
Czas na przemowę prezydenta.
– Będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, aby tworzyć odpowiednie warunki dla wszystkich kobiet i młodych ludzi, tak aby mogli oni spełniać swoje marzenia i realizować swoje aspiracje – przekonuje z mównicy.
– Jestem pewien, że razem uda nam się rozwinąć ten kraj i jego gospodarkę – dodaje prezydent.

Zrzut ekranu 2015-10-28 o 15.53.51

Obama na szczycie

Forum, które miało miejsce w lipcu, jest tylko jednym z licznych wydarzeń biznesowych, organizowanych w Nairobi. W listopadzie miasto będzie gospodarzem Światowego Forum Public Relations, a w grudniu odbędzie się tu konferencja ministrów Światowej Organizacji Handlu.
W lipcu w stolicy Kenii odbyła się wystawa China Trade Week Expo oraz Globalny Szczyt Przedsiębiorczości, który trafił na czołówki gazet po tym, jak przyleciał na niego sam Barack Obama.
Była to pierwsza w historii Kenii wizyta urzędującego prezydenta USA, który sam mówi o sobie, że jest „pierwszym Amerykaninem kenijskiego pochodzenia, który został prezydentem Stanów Zjednoczonych”. W przemówieniu, skierowanym do pięciotysięcznego tłumu, Obama ostrzegł także, że jeśli kraj chce się dalej rozwijać, musi najpierw uporać się z pewnymi problemami. Miał na myśli przede wszystkim nierówność płci oraz toczącego Kenię raka korupcji, przez co traci ona rocznie 250 tysięcy miejsc pracy.
– To kotwica, która was hamuje i nie pozwala osiągnąć tego, o czym marzycie – przekonywał.

Gwarne Nairobi

Nairobi to niezwykle gwarne i zatłoczone miasto. Pewnego popołudnia spędzam w taksówce ponad 2,5 godziny, próbując dotrzeć z Upper Hill do oddalonego o zaledwie 5 kilometrów hotelu Kempinski Villa Rosa. Ale jest to również idealna okazja, by przyjrzeć się z bliska mieszkańcom stolicy. Widzę kobietę, która na poboczu drogi smaży ryby. Tuż obok przechodzi dziewczyna z ogromnym wiklinowym koszem na głowie, pisząca jednocześnie SMS-a. Między samochodami przemykają mężczyźni, handlujący pomarańczami, czasopismami i nożami. Na pobliskich straganach sprzedaje się niemal wszystko: od trzciny cukrowej po naczynia i kukurydzę z grilla. Mojej uwadze nie umyka także plakat reklamowy, którego treść brzmi: „Szukasz eliksiru miłości? Twój interes źle się kręci? Masz problem z libido? Zadzwoń do Doktora Lulu”.

Przy populacji liczącej 4 miliony osób, z czego aż połowa zamieszkuje slumsy, tutejsi mieszkańcy doskonale wiedzą, co robić, by związać koniec z końcem. Jeden z moich przewodników Antony Odhiambo z firmy Gamewatchers Safaris szacuje, że przeciętny mieszkaniec slumsów zarabia miesięcznie około 4 tysięcy szylingów kenijskich (140 zł).
Gdziekolwiek się wybieramy, na poboczu zawsze trafiamy na ulicznych sprzedawców, handlujących niemal wszystkim – od mebli po rośliny (Kenia jest dostawcą 35 procent wszystkich ciętych kwiatów importowanych przez UE).
Bogactwa również tu nie brakuje.

– W slumsach jest wielu majętnych ludzi, którzy mieszkają tam od urodzenia, i choć dorobili się majątku, ani myślą, by przeprowadzić się w inne miejsce – opowiada Odhiambo.
Światowy Raport Zamożności, opracowany przez firmę Capgemini w 2013 r., szacuje, że do 2020 r. liczba dolarowych milionerów w Nairobi wzrośnie o 62 procent, z obecnych 5 do 8 tysięcy.
Wystarczy minąć dzielnicę Karen, aby zobaczyć na własne oczy ogromne rezydencje, otoczone wysokimi murami z drutem kolczastym, w których mieszka zamożniejsza część tutejszego społeczeństwa.

Czas na wzrost

Według Mosesa Ikiary, dyrektora generalnego Kenijskiego Urzędu ds. Inwestycji, wdrażana właśnie strategia rozwoju o nazwie Vision 2030 ma przekształcić Kenię w nowoczesny, uprzemysłowiony kraj o średnich dochodach, który zapewni wszystkim obywatelom dostatnie i godne życie. Ten ambitny plan ma także sprawić, że żaden Kenijczyk nie będzie żył poniżej granicy ubóstwa, co oznacza tu dochody rzędu 3 tysięcy dolarów amerykańskich rocznie.
Według danych Banku Światowego w ubiegłym roku stopa wzrostu gospodarczego Kenii wyniosła 5,4 procent, a w 2015 i 2016 r. ma wynieść odpowiednio 6 i 6,6 procent.
Gospodarka kraju opiera się głównie na rolnictwie (27 procent PKB), ale duża część przychodów pochodzi też z eksportu tekstyliów, kawy, tytoniu, żelaza, stali, cementu i produktów naftowych. Wśród gałęzi o wysokim potencjale wymienia się także nieruchomości, usługi transportowe, teleinformatykę oraz branżę energetyczną. Spośród międzynarodowych firm, posiadających w Nairobi swoje regionalne kwatery, znajdziemy m.in. Barclays Bank, Coca-Colę, General Motors, General Electric, IBM, Unilever i Vodafone, a także firmę Google, która niedawno ogłosiła, że zainwestuje aż 700 milionów dolarów w projekt budowy elektrowni wiatrowej nad jeziorem Turkana. W ubiegłym roku swoje biura w dzielnicy Westlands otwarły firmy PwC i McKinsey, natomiast Wrigley buduje w Okręgu Machakos nową fabrykę.

Bariery dla biznesu

Oczywiście Kenia ma także swoje problemy. W tym roku Bank Światowy umieścił ją na dalekim 136. miejscu ze 189 krajów w rankingu swobody prowadzenia działalności gospodarczej.
Amerykanka Annie Roberts, która przyjechała do Kenii w 2010 r., aby założyć tu swoją firmę Open Capital Advisors, przyznaje, że dopełnienie wszystkich formalności związanych z otwarciem własnego biznesu zajęło jej ponad miesiąc, podczas gdy w jej rodzinnym stanie Delaware trwa to najwyżej sześć godzin.

Zdarzają się tu także trudności ze znalezieniem wiarygodnych dostawców, a kontrakty nie zawsze są honorowane. – System prawny Kenii przypomina nieco system brytyjski, ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co uda się tu wyegzekwować, a czego nie – wyjaśnia Roberts.
Kolejnym problemem jest terroryzm. Od czasu ataku somalijskiej bojówki Al Shabaab na centrum handlowe w Westgate w 2013 Kenia i Nairobi widnieją na amerykańskiej i brytyjskiej liście niebezpiecznych miejsc, do których władze tych państw nie zalecają podróżowania.
W samym Nairobi Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega przed zapuszczaniem się do dzielnicy Eastleigh, którą zamieszkuje wielu Somalijczyków. Większość mieszkańców stolicy przekonuje jednak, że w Nairobi nie jest wcale mniej bezpiecznie niż w jakimkolwiek innym dużym mieście na świecie. Mimo to lepiej nie ryzykować i korzystać tu jedynie z hotelowych taksówek oraz nie spacerować samotnie po zmroku. Warto także skorzystać z serwisu Uber, który działa w Nairobi od stycznia tego roku.
Podróżujących biznesmenów z pewnością ucieszy wiadomość, że w mieście przybywa obiektów należących do międzynarodowych sieci hotelowych.
– Nairobi dysponuje ponad 8 tysiącami pokoi w hotelach cztero- i pięciogwiazdkowych – mówi Simiyu.

Do tak znanych marek, jak InterContinental, Hilton czy Fairmont, w 2013 r. dołączyła sieć Kempinski z obiektem Villa Rosa, który posiada 200 pokoi gościnnych. Znajduje się tu także jeden z najlepszych apartamentów prezydenckich w całej Afryce (ponoć zatrzymał się tu sam Barack Obama). Bezpośrednią konkurencją dla Villi Rosy jest pięcioletni hotel Sankara, dysponujący 156 pokojami, basenem, barem szampańskim oraz steakhousem, a także otwarty w marcu hotel Dusit D2 ze 101 pokojami. W przyszłym miesiącu swoje podwoje otworzy 271-pokojowy Radisson Blu z ogromnym tarasem, basenem i salą balową. – To będzie nasz flagowy afrykański obiekt – przekonuje Jens Brandin, dyrektor generalny sieci. W przyszłym roku w dzielnicy Westlands pojawi się także hotel Park Inn by Radisson, a w 2017 Radisson Residence. Sieci Marriott, Movenpick i Tune również rozważają wejście na tutejszy rynek. Jak widać, papież Franciszek będzie miał w czym wybierać, gdy w listopadzie odwiedzi Nairobi.

Zrzut ekranu 2015-10-28 o 15.54.19

Nairobi – co warto wiedzieć

Dzika natura

Jedną z głównych i niezaprzeczalnych atrakcji stolicy Kenii jest położony zaledwie o kilka minut drogi samochodem z lotniska rezerwat przyrody pełen dzikich zwierząt: lwów, strusi i żyraf. Park Narodowy Nairobi, o powierzchni 117 km kw., to prawdziwa oaza spokoju i idealne miejsce wypoczynku przed męczącymi spotkaniami biznesowymi lub tuż po nich. Można go zwiedzać własnym samochodem lub z przewodnikiem z firmy Gamewatchers Safaris. Na parkowych równinach można podziwiać zwierzęta, w tym wielką czwórkę (lwa, lamparta, bawoła i nosorożca), choć nie zobaczymy tu słoni. Po drodze z jednego z objazdów widokowych zatrzymujemy się przy miejscu palenia kości słoniowej, gdzie widać dwa ogromne stosy popiołu. W marcu bieżącego roku w ramach akcji przeciw kłusownikom prezydent Uhuru Kenyatta nakazał spalić tu 14 ton kłów. Wstęp do parku kosztuje 85 dolarów. Pakiet Gamewatchers dla jednej osoby z pełnym wyżywieniem, transferami z lotniska, zwiedzaniem parku i drinkami kosztował w październiku 293 dolary; porini.com

Lotnisko

Zrzut ekranu 2015-10-28 o 15.52.19

Jak dojechać

Lotnisko Jomo Kenyatta International (JKIA) to regionalny hub dla całego obszaru Afryki Wschodniej. Jedzie się na nie blisko 50 minut samochodem z centrum. W 2013 r. w hali przylotów wybuchł pożar, więc na czas remontu jej funkcję spełniają pomieszczenia mieszczące się na parterze parkingu lotniska. W ubiegłym roku otwarto Terminal 1A, w którym obsługiwani są pasażerowie Kenya Airways, a kilka miesięcy temu uruchomiono Terminal 2, który został wybudowany z chińskich prefabrykatów. Jego roczna przepustowość to 2,5 miliona pasażerów. Wykorzystuje się go zarówno do połączeń krajowych, jak i międzynarodowych, ale w 2018 r. zastąpi go bardziej nowoczesna konstrukcja – Terminal 3, który będzie największym obiektem tego typu w całej Afryce i dzięki któremu lotnisko zwiększy przepustowość do 7,5 miliona osób rocznie.