Toronto.Miasto z klasą

Autor tekstu: , Data publikacji:

Istnieje wiele słynniejszych miast, jednakże to ma ogromny potencjał kulturalny, rozrywkowy i jest obdarzone naturalnym pięknem. Nasza korespondentka Agata Janicka odkrywa uroki Toronto.

Toronto to sztandarowy przykład typowo kanadyjskiego fenomenu – ma się czym pochwalić, choć rzadko dostrzega się jego osiągnięcia.

Jest piątym największym miastem Ameryki Północnej i prawdziwą finansową stolicą Kanady. To tu mieszczą się siedziby najważniejszych korporacji i instytucji finansowych w kraju oraz siódma, co do wielkości giełda papierów wartościowych na świecie.Ale interesy to nie wszystko. Toronto jest także trzecim (po Nowym Jorku i Londynie) największym ośrodkiem teatru anglojęzycznego, a tutejszy festiwal filmowy często porównuje się z Cannes. A do tego, według danych ONZ jest to jedno z najbardziej wielokulturowych miast na świecie, w którym ponad połowa obywateli urodziła się poza granicami Kanady.

Żywiołowa różnorodność

Pierwsi osadnicy pojawili się w okolicach jeziora Ontario już pod koniec ostatniej epoki lodowej, ale mimo to Toronto nie jest miastem tej wagi, co Rzym czy Petersburg. Nie tak egzotyczne jak Pekin, nie tak awangardowe jak Nowy Jork, ani modne jak Paryż, a jednak…

Co roku potentaci z Hollywood kręcą tu setki filmów i seriali telewizyjnych, w których Toronto odgrywa rolę „dublera” innych amerykańskich miast.Nie jest to pozbawione sensu, jeśli wziąć pod uwagę słowa Jamesa Howarda Kunstlera, autora książki „Geography of Nowhere”, który twierdzi, że „Toronto jest wzorcem dla wielu miast Ameryki”. To miasto żyje i jest to dobrze widoczne choćby dzięki bliskiemu sąsiedztwu dzielnic rozrywkowych i finansowych. Biurowce znajdują się tuż obok teatrów, oper, stadionów, galerii i niezliczonych etnicznych restauracji.

Tę tak zwaną „żywiołową różnorodność” zwartego centrum miasta, przewidziała już w 1961 roku amerykańska filozofka Jane Jacobs w swojej książce „Śmierć i życie wielkich miast amerykańskich”, nim sama zamieszkała w Toronto. Z kolei Richard Florida, autor książki „The Rise of Creative Class”, który wyemigrował tu ze Stanów, nazywa Toronto miastem-wzorcem dla innych tętniących życiem metropolii.Toronto już teraz przyciąga uwagę całego świata za sprawą nowo otwartych luksusowych hoteli, centrum festiwalowego wybudowanego za 140 mln dolarów kanadyjskich oraz przyprawiających o zawrót głowy perełek architektury autorstwa Franka Gehry i Daniela Libeskinda.

Sztuka mała i duża

Nie ma chyba lepszego dowodu na wagę jaką przykłada się tutaj do kultury i sztuki niż kompleks TIFF Bell Lightbox przy King Street West, będący siedzibą Międzynarodowego Festiwalu Filmowego. Znajdziemy tu pięć kin, restauracje oraz ogromną powierzchnię wystawową. Kompleks ten, otwarty we wrześniu 2010 roku, zdołał już przyciągnąć uwagę europejskich elit towarzyskich (książę Albert z Monako z żoną zaszczycili swoją obecnością otwarcie wystawy poświęconej Grace Kelly) oraz gwiazd Hollywood, nie wspominając o rzeszach turystów i kanadyjskich filmowcach.

We wrześniu Jesse Wente, szef festiwalu filmowego przygotował jedną z najszerszych propozycji w historii – zaprezentowano 336 filmów, z czego 90 procent było premierami światowymi lub amerykańskimi, jak choćby „Moneyball” z Bradem Pittem w roli głównej. Po festiwalu powrócono do całorocznych wystaw i retrospektyw filmów.

W centrum Toronto niełatwo jest się zgubić. Siatka ulic jest dość przejrzysta i uporządkowana, a samo centrum rozciąga się mniej więcej od Bloor Street na południe po jezioro Ontario oraz po obu stronach Yonge Street – na zachód do Bathurst Street i na wschód do Parliament Street.Wychodząc z kompleksu Lightbox i kierując się na zachód ulicą King Street, natrafimy na pierwsze kulturalne miejsce – „pingpongowy klub towarzyski” Spin Toronto, będący częścią modnej nowojorskiej sieci, której współwłaścicielką jest aktorka Susan Sarandon.

Można też udać się na Queen Street, aby odkryć liczne topowe restauracje oraz awangardową modę z dzielnicy Queen West. To tutaj znany brytyjski projektant Oliver Spencer otworzył swój pierwszy kanadyjski sklep, znajdujący się tuż obok największego w kraju sklepu marki Fred Perry. Nietrudno tu także o muzykę graną na żywo, choćby w takich miejscach jak Cameron House, the Rivoli, Horseshoe Tavern czy Velvet Underground.
Tuż za parkiem Trinity Bellwoods Park, ulica Queen Street przemienia się w dzielnicę sztuki i wzornictwa, pełną prywatnych galerii i sklepów z antykami. Znajduje się tu także Muzeum Kanadyjskiej Sztuki Współczesnej, a na końcu ulicy hotel Drake, w którego podziemiach odbywają się koncerty muzyki alternatywnej.