Kpt. Schettino oskarża armatora Concordii

Autor tekstu: , , Data publikacji:

Awaria czarnej skrzynki i blondynka z laptopem. Coraz więcej znaków zapytania wokół zatonięcia Costa Concordii.

Kapitan Concordii Francesco Schettino twierdzi, że to firma Costa Crociere, armator statku, wydała polecenie wykonania niebezpiecznego manewru i oddania hołdu przy wyspie Gilio.

Podobno – jak twierdzi kapitan – było to zaplanowane tydzień wcześniej, ale nie doszło do skutku z powodu zlej pogody. Włoskie media donoszą, że polecenie to Schettino miał otrzymać tuz przed rejsem i że był duży nacisk ze strony armatora na tego typu zachowania, ponieważ „salutowanie” blisko malowniczych wysp miało promować rejsy i być jednocześnie atrakcją dla pasażerów. W trakcie przesłuchań Schettino zeznał także, że wykonywał takie manewry nie tylko przy wyspie Giglio, ale także przy wyspach Capri i Sorrento. Mieli robić tak także inni kapitanowie, zatrudnieni nie tylko w firmie Costa Crociere, ale także u innych armatorów, operujących na Morzu Śródziemnym.

Oskarżenia Schettino kłócą się jednak z wypowiedzią Pierra Luigi Foschiego, prezesa Costa Crociere. Twierdzi on, że niektóre statki podpływały do wysp nieco bliżej i były to zachowania inicjowane przez kapitanów, ale nigdy nie były akceptowane przez Costa Crociere, właśnie ze względu na niebezpieczeństwo.

Kto ma rację w tym sporze? Z odpowiedzią na to pytanie może być ciężko. Czarna skrzynka Concordii, zapisująca wszystkie wskazania – w tym także rozmowy mostka kapitańskiego z armatorem – była zepsuta 15 dni przed katastrofą, co było zgłaszane przez załogę. Teraz nie będzie można z niej odczytać żadnych danych i rozmów kapitana z przełożonymi.

Włoska prasa zastanawia się, czy kolejne zeznania Francesco Schettino, obciążające armatora, to nie kolejna linia jego obrony. Prokuratura poszukuje kolejnego dowodu w sprawie. Osobistego laptopa kapitana. Podobno miał go osobiście uratować w trakcie katastrofy i tuż przed aresztowaniem przekazać tajemniczej blondynce. To zachowanie mogłoby wskazywać, że na komputerze znajdują się cenne informacje dotyczące katastrofy.

Dotychczas potwierdzono śmierć 13 pasażerów, zidentyfikowano osiem ofiar: czterech obywateli Francji oraz Włocha, Węgra, Niemca i Hiszpana. Liczba zaginionych jest wciąż jednak nieznana i wynosi ponad 20 osób. Trudno jest ustalić pełna liczbę zaginionych, ponieważ na pokładzie znajdowały się osoby, które nie figurowały na liście pasażerów statku, czyli jechały „na gapę”. Coraz niebezpiecznejsza staje się też akcja poszukiwawcza, prowadzona przez włoskich nurków. Meteorolodzy spodziewają się, że za kilka dni na Morzu Tyrreńskim może pojawić się wysoka, dochodząca do trzech metrów fala i związane z nią silne prądy. Może to doprowadzić do osunięcia się Concordii z płycizny, na której się znajduje, w rów o głębokości 80 metrów.

Prokuratura potwierdziła, że Schettino nie był pod wpływem narkotyków.