Kiedy w 1790 roku Jerzy Waszyngton podpisał dekret o utworzeniu stolicy Stanów Zjednoczonych, miała ona formę kwadratu o 10-milowych bokach i nadano jej formę tzw. Federalnego Dystryktu Kolumbii, który znacznie różnił się od pozostałych części kraju.
Dziś obywatele każdego z 50 stanów USA posiadają swoją demokratyczną reprezentację w Kongresie, ale nie dotyczy to 670 tysięcy mieszkańców stolicy. Waszyngton nie należy bowiem do żadnego stanu, a jego samorząd lokalny ma znacznie ograniczoną władzę. Miasto nie posiadało także nigdy własnego senatora, a jego obywatele uzyskali prawo głosu dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. Stolicę reprezentuje jedynie delegat bez prawa głosu. W rezultacie mieszkańcy Waszyngtonu mają niewiele do powiedzenia w kwestiach związanych z opieką zdrowotną, środowiskiem, ochroną socjalną czy też prawem do posiadania broni.
Nie dziwi więc fakt, że coraz większa liczba mieszkańców opowiada się za tym, aby Waszyngton zyskał status stanu. Zapraszam do przeczytania naszego tematu z okładki pod tytułem: „Waszyngton: polityka to nie wszystko”. Życzę udanej lektury!