Najczęściej jeżdżę do…
Aktualnie główna destynacja to Waszyngton, siedziba Crowley Group. Bywam też na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
W samolocie cenię sobie…
Najważniejsza jest przestrzeń, dzisiaj na „long-haul flights” jest na pokładzie rzeczywiście dużo miejsca – wygodnie się czyta, pracuje na komputerze, ogląda filmy i można się wyspać. Cały problem to zmiana stref czasowych. Pracowałem jednak 25 lat w transporcie lotniczym, więc można przywyknąć.
Mój ulubiony hotel to…
Na pewno Four Seasons w Las Vegas, w Mandalay Bay, ale Ritz Carlton w Georgetown też ma swój urok – spokój i obsługa gotowa na każde wezwanie, przyszycie guzika, usunięcie plamy. Ta sprawność w pomocy w najbardziej banalnych kłopotach, robi na mnie największe wrażenie.
Mój pomysł na podróż…
Podróżowanie tam, gdzie niesie nas ciekawość miejsca i ludzi, jakich mamy spotkać. Czy ma to być spotkanie transakcyjne, czy rozmowy techniczne, zawsze fajnie się podróżuje, gdy cel obiecuje przygodę, nowe doznania, nowy punkt widzenia czy też odkrycie, że inni już wymyślili to przed nami. Fajnie jest też podróżować z dziećmi dla ich frajdy. Wielki Kanion, Madryt czy Toledo – to tylko z całą rodziną i najwyżej na weekend.
Zawsze zabieram ze sobą…
Dobrą literaturę. Nie ma lepszego lekarstwa na stres i zmęczenie, niż książka. Czytam seriami, a to Coetzee, a to Myśliwskiego, Goethego, Pelikana, a za chwilę Huelle, Dostojewskiego i znowu Kosińskiego. Staram się trzymać starych ulubionych autorów, jakich znam. W podróży trzeba kontrolować ryzyko i nie mam miejsca w walizce na lichy towar.
W podróży…
Zwykle niestety muszę czytać dokumenty, jakich nie przeczytałem we właściwym czasie. Ale jest też czas na odjechanie z książką dalej niż leci samolot.
Żałuję, że nie ma…
Teleportacji. Jedynie Internet pozwala podróżować bez wychodzenia z domu i jako środek dotarcia do innych miejsc, światów, jest nie do pobicia.
Ulubione lotnisko i dlaczego…
Najbardziej lubię Ronald Reagan AP w Waszyngtonie. To miejsce, gdzie zadbano o piękno i funkcjonalność. Może Arlanda w Sztokholmie czy Vantaa w Helsinkach też mają taki specyficzny urok. Skandynawia była kiedyś dla mnie drugim domem.
W hotelach zwracam uwagę na…
Jak już wspominałem, sprawdzianem jest tempo w jakim potrafią przyszyć guzik do marynarki. Drobiazgi, ale to świadczy o klasie hotelu.
Kiedy mam przerwę to…
W podróży najważniejsze jest, aby jak najszybciej być z powrotem w domu, więc przerwa oznaczałaby stratę czasu. Trzeba tak planować, aby przerw nie było, nawet zaplanowanych!
Najwspanialsze wakacje do tej pory to…
Kiedy byłem dzieckiem to podróżowałem, bo takie jest ogólne oczekiwanie i nadzieja, że podróże kształcą. W latach sześćdziesiątych otrzymałem od linii BOAC (British Overseas Airlines Corporation) książeczkę, w której potwierdzano moje przeloty. Linia ta prowadziła serwis z Londynu poprzez Nowy Jork, San Francisco, Honolulu, Tokio, Bangkok, Dubaj, z powrotem do Londynu. Skorzystałem z tej okazji. Udało mi się przelecieć 60 tysięcy mil tymi liniami w jednym roku kalendarzowym. Miałem wtedy dwanaście lat. Dzisiaj nikt by mnie nie namówił na takie wyczyny. Lepiej wsiąść w samochód i pojechać do Toskanii albo do hotelu Grand w Sopocie i spędzić tam tydzień grając w golfa w Postołowie lub w Sierra koło Wejherowa. Naterki pod Olsztynem też nie są złą destynacją.
Przygoda w podróży, o której wolę zapomnieć…
Nie miałem złych przygód w podróży, nawet bagażu nigdy nie zgubiłem. Raz z opóźnieniem dosłano kij golfowy, jeden kij golfowy. Naprawdę mogłem żyć bez niego.
Wiem, że pojadę jeszcze do…
Może, biorąc pod uwagę dotychczasowy fart w podróży, lepiej dwa razy się zastanowić, ale jednak Japonia i Chiny to jest to. Chciałbym to zrobić „jednym krokiem”. Myślę jednak, że tym razem nie uda się wykonać całej podróży w dwa tygodnie.