Dubaj. Złote miasto z czarnej ropy

Autor tekstu: , Data publikacji:

Atrakcje Dubaju zdają się być stworzone za pomocą czarodziejskiej różdżki. Ot, ktoś sobie wymyśla hotel ze złota, stok narciarski na pustyni, wyspę w kształcie palmy lub budynek wysoki na ponad kilometr. Proszę bardzo, pstryk, i jest!

W tym mieście wszystko musi być największe, najlepsze, najdroższe, najokazalsze i w ogóle naj. Jeśli ktoś ma kontrargument, że nie tylko pieniądze się liczą, ale także talent, sukces w wielu dziedzinach, mądrość, piękno… To wszechwładny szejk już sprowadza wszystkich najsławniejszych, najzdolniejszych, najbogatszych i najpiękniejszych do swojego bajecznego kraju i hojnie dba, by było im tu dobrze.

Jeszcze w latach 60. XX wieku Dubaj był biednym, małym miastem portowym, ludzie mieszkali w szałasach na upalnej pustyni, a poruszali się przede wszystkim na grzbietach osłów i wielbłądów. Dwa lata po odkryciu złóż ropy naftowej w 1968 roku Dubaj miał ledwie 58 tysięcy mieszkańców (z czego 25 tysięcy to Persowie). Dziś mieszka tu ponad 2,5 miliona ludzi i liczba ta stale rośnie, ponieważ przybywa rzesza robotników i pracowników wszystkich specjalizacji, budująca tę nową monarchię i pracująca dla garstki etnicznych dubajczyków.

Szejk wizjoner Muhammad ibn Raszid al-Maktum, wsparty mistrzowskim PR-em, stworzył jedno z najbardziej rozreklamowanych miejsc na świecie. Ekscytującą świątynię luksusu i stężonego koncentratu architektury XXI wieku, gdzie gąszcz ekscesów, a także ostentacyjny przepych muszą na każdym kroku zaskoczyć, oszołomić i oczarować. Niewyobrażalne bogactwo, nieokiełznany shopping, najdroższe samochody świata wzbogacone dodatkowo nierozsądną ilością złota, hiperluksusowe hotele, jak siedmiogwiazdkowy Burj Al Arab, najwspanialsze parki rozrywki, największe akwaria, najlepsze restauracje – wszystko to ma wywołać zdumienie świata i wyprzedzić wyobraźnię człowieka.

Burj Khalifa

Najwyższy budynek świata znajduje się oczywiście tu i choć Arabia Saudyjska buduje wyższy, to Dubaj też już zaczął budowę czegoś niewyobrażalnego – wieżowca o ponadkilometrowej wysokości. Pewnie na dachu będzie leżał prawdziwy śnieg, a wieża przebije chmury i będzie oferowała kilka stref klimatycznych. Nie jest to wcale zły pomysł, biorąc pod uwagę, ile pięknych futer można w tym upalnym mieście kupić.

Burj Khalifa (Burdż Chalifa) zapiera dech. Ma 829 metrów, 163 piętra użytkowe, jest strzelisty, ogromny i piękny. Niestety od strony wejścia (przy fontannach po wyjściu z Malla, przez który dochodzi się do wind giganta) nie można sobie zrobić zdjęcia na jego tle, bo aparat nie obejmie całości.

Na każdym kroku można przekonać się o perfekcyjnym marketingu. Długi korytarz, przeznaczony na kolejkę gości chcących wjechać na najwyższy budynek świata, zdobią niesamowite zdjęcia planów, konstrukcji, budowy, a wreszcie – wspaniały napis, przedstawiający budynek. Na szczyt wieży pędzi się 10 metrów na sekundę najdłuższą windą świata. Bilety na ten przejazd trzeba rezerwować sporo wcześniej i uzbroić się w cierpliwość, czekając na wjazd. Na 121. piętrze jest przeszklony, otwarty taras widokowy. Wieczorem u podnóża Burj Khalifa można oglądać spektakl tańczących w rytm muzyki fontann. Przedstawienie zaczyna się od pięknych dźwięków, następnie pojawiają się światła i nagle powierzchnia wody unosi się strzelistymi słupami w górę, ponad 150 metrów ku niebu, faluje, tańczy, zniża się i wynosi zabarwiona ponad sześcioma tysiącami świateł.

Wyspa The Palm

Dubaj to prawdziwa oaza nowoczesnych technologii na środku pustyni. Autostrady o sześciu pasach w jedną stronę i sześciu w drugą, ogromne ślimaki skrzyżowań, ponad 200 drapaczy chmur wznoszących się ponad 100 metrów w górę. A wokół – pustynia i ubite piaszczyste place czekające na zabudowę. W Dubaju nie można poruszać się pieszo i to nie tylko ze względu na 40-stopniowy upał (25 stopni w zimie), ale dlatego że… nie ma tam chodników. Jest to miasto dla kierowców, choć jest tam też imponujące metro. By przemieścić się 52 kilometry czerwoną linią z jednego końca metropolii na drugi, potrzeba godziny. Większość trasy znajduje się nie pod ziemią, a nad nią, tak więc jest to dobry sposób na zwiedzanie i oglądanie. Przejażdżka supernowoczesnym metrem to atrakcja sama w sobie. Najbardziej imponująco Dubaj wygląda jednak z powietrza i wcale nie trzeba liczyć na miejsce przy oknie, lecąc do czy z Dubaju. W centrum miasta można wsiąść w Dubai Creek w hydroplan Seawings i pofrunąć nad miastem. Loty trwają 20 lub 45 minut i pozwalają dokładnie zobaczyć dzieła imponującej architektury. Wszystkie miejsca są przy oknie, ale najlepiej widać z miejsca przy pilocie lub na ostatnim tylnym siedzeniu. Tylko w ten sposób można zobaczyć największy cud Dubaju – sztuczne wyspy w kształcie palm albo mapy całego świata. Dubaj miał 72 kilometry linii brzegowej, a każdy chciałby mieszkać nad morzem i mieć kawałek plaży. Dlatego też wybudowano, a raczej stworzono dziesiątki wysp ułożonych w kształcie wszystkich krajów świata oraz dwie ogromne palmy, której każdy liść pozwala na mieszkanie w willi nad wodą. W ten sposób linia brzegowa została wydłużona o ponad 500 kilometrów! Na sztuczną wyspę Palma Dżumajra trzeba było nawieźć 94 miliony m sześc. piasku i 7 milionów ton kamieni. Z perspektywy samochodu Palma nie robi większego wrażenia. Aby docenić jej oryginalny wygląd i konstrukcję, trzeba spojrzeć na nią z góry – z samolotu, tak więc hydroplan jest jedną z najważniejszych atrakcji Dubaju.

Czubek wyspy The Palm to półokrągła mierzeja z luksusowymi hotelami dla turystów, takimi jak słynny hotel Atlantis, przy którym znajduje się park wodny Aquaventure Waterpark, 17 hektarów atrakcji wodnych (46 hektarów – teren parku) i zjeżdżalnie, jakich nie ma nigdzie indziej. Można tu zjechać w tunelu znajdującym się w akwarium obok pływających przez szybę stworzeń, m.in. delfinów i rekinów. Inna atrakcja to mieszczące osiem osób ogromne talerze, którymi zjeżdża się, obracając wkoło po stromych ścianach wody. Pełne adrenaliny, ale bezpieczne doświadczenie. Obok parku znajduje się oceanarium The Lost Chambers Aquarium, oczywiście największe na świecie, pod gołym niebem goszczące 65 tysięcy morskich gatunków – wspaniałe, nowoczesne, kształcące, opowiadające o historii i innowacyjnych technologiach. Hotel Atlantis The Palm to prawdziwa machina turystyczna – luksusowe sklepy, wyśmienite restauracje z najlepszymi kucharzami świata, 700 metrów białej plaży. Wszystko zadbane, luksusowe, idealne.

Restauracja YUAN

Mimo iż w Dubaju niczego się nie uprawia, no, może poza daktylami i orzeszkami, wszystkie sprowadzane tu produkty są świeże i pyszne, po prostu najlepsze. Nie tylko restauracje, lecz także gigantyczne supermarkety mają przebogatą ofertę, a sposób podania towarów zachwyca. Nawet w najzwyklejszym sklepie wszystkie owoce i warzywa są ułożone w idealne stożki. Restauracje to temat rzeka. Moja córka, której pokazywałam Dubaj, przeczytała, że najlepsze chińskie pierożki dim sum można zjeść w Dubaju właśnie. Nie lubię ani pierożków, ani chińskiej kuchni, ale wybrałyśmy się do rekomendowanej restauracji tuż obok parku wodnego, a po wielu godzinach szaleństw w nim byłyśmy bardzo głodne. Park jest zamykany o zachodzie słońca, czyli około 18:00, była więc pora przed kolacją. Zobaczyłyśmy napis „Yuan”, weszłyśmy z mokrymi włosami, w letnich sukienkach do eleganckiego i jeszcze pustego wnętrza. Wybrałyśmy wygodny stolik z widokiem na piękną salę, temperatura trochę za niska, więc przyniesiono nam mięciutkie paszminy do okrycia. Karta dań bogata, ceny niewygórowane, wino dobre, córka wybrała trzy zestawy pierożków (po trzy sztuki w każdym), a ja zupę i pieczoną rybę. To, co nam podano, bije wszelkie rekordy skali. Wygląd, niesamowity smak, przyjemność jedzenia – wyjątkowe doznanie! Jakość nieporównywalnie lepsza niż w słynnym na cały świat siedmiogwiazdkowym hotelu Burj Al Arab, w którym większość dań pokryta jest jadalnym złotem (rocznie około 5 kilogramów złota zjadane jest w tym miejscu). Skosztowałyśmy 10 dań, wszystkie idealne. Jeśli wrócę kiedyś do Dubaju, to po to, by jeszcze raz zjeść w Yuan.

Zakupy

Współczesny przepych Dubaju, a także główne zajęcie jego mieszkańców to shopping. Wszystko, co luksusowe, drogie, znane, na pewno można kupić w jednej z tutejszych słynnych galerii handlowych.

Największym centrum zakupowego świata pod względem powierzchni (548 tysięcy mkw. i rekord w „Księdze Guinnessa”) jest piękny Dubai Mall, po którym spacerują mieszkańcy Dubaju: mężczyźni w białych tunikach diszdaszach, kobiety w czarnych luźnych abajach, a także rzesze turystów. Znajduje się tu 1200 sklepów oraz 160 restauracji i kafejek. No i oczywiście słynne dubajskie akwarium, w którym chętni mogą ponurkować z rekinami, a pozostali podziwiać 140 gatunków stworzeń: od gigantycznych płaszczek i rekinów po… nurków z butlami na plecach – przez największy panel akrylowy świata (również w „Księdze Guinnessa”). Dla tych, którzy wolą wodę w jej stałej postaci (śnieg), w kolejnej ogromnej dubajskiej galerii handlowej Mall of the Emirates zbudowano Ski Dubai, czyli największy zadaszony stok narciarski na świecie (oczywiście – w „Księdze rekordów Guinnessa”). Ponad 6 tysięcy ton śniegu i 400 metrów zjazdu, wyciągi i tłum ludzi w identycznych strojach narciarskich z logo Ski Dubai.

Zwiedzając starą dzielnicę Dubaju – Deiry, warto wybrać się na lokalny wielki bazar. Na kanale Dubai Creek wciąż jest pełno barek obładowanych towarem, a wąskie ulice przesyca zgiełk handlarzy. W ofercie jest wszystko: od kiczowatych chińskich zabawek przez podróbki torebek Chanel i oryginalne kaszmirskie paszminy po przyprawy i haftowane skórzane pantofle i suknie.

Na Złotym Suku jest na sprzedaż tyle złota, że aż blask bije. To niewątpliwie najpopularniejszy suwenir z Dubaju, nie tylko z powodu ogromnego wyboru tego typu produktów, ale przede wszystkim dlatego, że złoto jest tu tańsze niż niemal gdziekolwiek na świecie. Wielu z kupujących to Hindusi zwabieni na targ dobrymi cenami i jakością – dla nich złoto to inwestycja.