Siedzę na tylnym siedzeniu zabytkowego chevroleta, a w radiu rozbrzmiewają rytmy gorącej rumby. Kilkanaście minut wcześniej policja zatrzymała ruch uliczny i zastanawiam się, co jest tego przyczyną. W oczekiwaniu na dalszą podróż próbuję ściągnąć pakiet danych na telefon, ale w kraju nie ma sieci 3G, więc moje wysiłki spełzają na niczym. Spoglądam przez okno i widzę duży czarny samochód, w którym siedzi czterech mężczyzn w mundurach wojskowych. Tuż za nim stoi furgonetka z otwartymi drzwiami, a w środku siedzi Fidel Castro we własnej osobie. 90-letni przywódca Kuby jest bardzo wychudzony i niemal stapia się z białą marynarką, którą ma na sobie. „Fidel!”, krzyczy mój szofer. Chwilę potem samochód Castro odjeżdża.
Polityczne potyczki
W marcu 2016 Barack Obama, jako pierwszy prezydent USA od niemal 90 lat, złożył wizytę na Kubie. Powitał go tutaj młodszy brat Fidela – Raul Castro, który przejął władzę w 2008 roku. Po latach wrogości między głównym ośrodkiem globalnego kapitalizmu i jednym z ostatnich bastionów marksistowsko-leninowskiego socjalizmu Obama obiecał złagodzenie, a następnie zniesienie embarga handlowego, które nałożono na ten karaibski kraj w 1960 roku.
Jeszcze do niedawna obywatele USA, w tym także kubańscy imigranci, nie mieli wstępu na Kubę. Choć branża turystyczna nadal nie została tu legalnie usankcjonowana, to jakiś czas temu rząd stworzył listę 12 dozwolonych kategorii pobytu na wyspie, takich jak: „wizyta u rodziny” lub „profesjonalne badania i konferencje”. W sierpniu amerykańskie linie lotnicze dostały zgodę na uruchomienie połączeń do Hawany. Loty do kubańskiej stolicy zapowiedziały już m.in. American Airlines, Delta, Jet Blue i United.
Do 9 listopada, kiedy to Donald Trump został wybrany przez obywateli nowym prezydentem USA, przyszłość dla obu krajów rysowała się w różowych kolorach. Teraz jednak sytuacja znów uległa zmianie. Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów w Ameryce Kubańskie Rewolucyjne Siły Zbrojne rozpoczęły pięciodniowe manewry, mające przygotować żołnierzy do „wzmożonych działań wroga”. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro w swojej kampanii Trump obiecywał zerwanie porozumienia, które Obama zawarł z Kubą.
Monica Lopez, która przez 18 lat pracowała w brytyjskiej ambasadzie w Hawanie, a obecnie szefuje kubańskiej firmie konsultingowej Cognicion, uspokaja: – Nie martwiłabym się wynikami wyborów w USA i losami embarga po zwycięstwie Donalda Trumpa. Wiele zmian nie da się już odwrócić i wierzę, że Trump jest przede wszystkim biznesmenem, który widzi w Kubie ogromny potencjał i bierze pod uwagę rosnące zainteresowanie tym krajem ze strony firm amerykańskich.
Wyspa zmienia się
Hawana znajduje się na północnym wybrzeżu wyspy, której całkowita powierzchnia wynosi 110 tysięcy km kw. Choć stolica ma swój własny port, to 45 kilometrów na zachód, w miasteczku Mariel władze budują nowy głębokowodny kompleks portowy. Powstanie tu specjalna strefa ekonomiczna, do której na początku roku zawitają pierwsze firmy zagraniczne. Szacuje się, że ogółem utworzą one 70 tysięcy nowych miejsc pracy.
Kubę zamieszkuje 11,2 miliona ludzi. W 2013 roku PKB tego kraju wyniósł 77 miliardów dolarów. W 2015 roku wyspa zanotowała czteroprocentowy wzrost gospodarczy, ale prognozy na przyszłość są nieco mniej optymistyczne. Przewiduje się, że w latach 2016-17 wzrost PKB na Kubie gwałtownie spadnie w wyniku mniejszych niż oczekiwano dochodów z eksportu i pomocy z Wenezueli. Jednak dzięki zacieśnieniu więzi z USA dynamiczny trend wzrostowy może powrócić w latach 2018-21.
Największe przychody z eksportu generowane są przez takie branże, jak opieka zdrowotna, biotechnologia, farmacja, górnictwo (nikiel) i przemysł tytoniowy. W 2014 roku Kuba wyeksportowała 91 milionów cygar, ale po zniesieniu embarga USA liczba ta może rosnąć o 20 procent rocznie.
Niemal wszędzie na wyspie płatności dokonuje się gotówką, a miejsca, w których akceptowane są karty debetowe lub kredytowe, można policzyć na palcach jednej ręki. W 2015 roku firmy American Express i Mastercard obiecały uruchomienie swoich systemów płatności, ale podczas mojej wizyty w październiku 2016 moja karta Amex była całkowicie bezużyteczna. To nie koniec niedogodności. Aby odebrać samochód z wypożyczalni, musiałam odczekać niemal cztery godziny, a na łączność Wi-Fi można liczyć jedynie w dużych hotelach. Publiczne hotspoty, do których dostęp można kupić u ulicznych sprzedawców, są koszmarnie wolne. Co ciekawe, w domach prywatnych nie wolno korzystać z Wi-Fi, a jedynie 0,05 procent gospodarstw domowych ma stałe łącze szerokopasmowe.
Dualistyczna gospodarka
To osobliwe uczucie odwiedzać miejsce, w którym postęp zatrzymał się pół wieku temu, choć w latach świetności Hawanę nazywano „karaibskim Las Vegas”. Turyści przybywali tu samolotami linii PanAm na imprezy organizowane w klubie Tropicana i przepuszczali majątki w prowadzonych przez mafię kasyno-hotelach, takich jak Nacional i Riviera (oba funkcjonują). Wszystko to działało przy wsparciu dyktatora Fulgenico Batisty aż do jego obalenia w 1959 roku.
Poza Hawaną najpopularniejszym środkiem transportu jest furmanka. Na drogach stolicy znajdziemy nieco więcej samochodów, ale tutejszy ruch uliczny przypomina Wielką Brytanię lat 40. ubiegłego wieku. Po zniesieniu restrykcji importowych w 2013 roku na ulicach miast pojawiły się także samochody marki Kia i Geely, ale nadal co najmniej 50 procent wszystkich pojazdów stanowią amerykańskie zabytki z lat 50. oraz sowieckie łady i moskwicze.
Kuba, obok Korei Północnej, jest jedynym krajem na świecie, gdzie coca-cola, czyli podstawowy składnik koktajlu Cuba Libre, nie jest dostępna w oficjalnej sprzedaży. Co prawda w hotelowych barach natknęłam się na kilka puszek tego napoju (prawdopodobnie importowane z Meksyku), ale jedynym jego legalnym substytutem jest kubańska Ciego Montero Tukola. Można jednak przypuszczać, że dzięki normalizacji relacji z USA oryginalna cola wkrótce znów pojawi się na wyspie.
– Dla 80-latków postęp, jaki dokonał się w ostatnim 10-leciu, jest czymś oszałamiającym, ale 20-latkowie twierdzą, że zmiany są powolne – mówi Richard Feinberg, autor książki „Open for Business: Building the New Cuban Economy”. Dopiero sześć lat temu rząd zezwolił na obrót nieruchomościami, a także na tworzenie małych przedsiębiorstw i spółdzielni. Obecnie w rejestrze samozatrudnienia jest 201 branż związanych z żywnością, usługami, transportem i wynajmem domów.
Pojawienie się na Kubie pierwszych osób samozatrudnionych (tzw. cuentapropista) jest niezaprzeczalnym dowodem kiełkującego tu kapitalizmu. Kubańczyk posiadający samochód często przerabia go na taksówkę (umieszczając z przodu żółty znak „taxi”), a hawańczyk, który dysponuje wolnym pokojem, zamieszcza ogłoszenie na portalu ogłoszeniowym homestay.com. Na podniszczonych ulicach Hawany widoczne są symbole kotwicy, oznaczające casa particulares (czyli prywatne kwatery i pensjonaty). W kwietniu 2016 firma Airbnb umożliwiła Kubańczykom zamieszczanie ogłoszeń w swoim serwisie. Na efekty tego posunięcia nie trzeba było długo czekać: Kuba jest obecnie najszybciej rozwijającym się rynkiem dla Airbnb, a kubańscy gospodarze, którzy zarabiają na rezerwacji przeciętnie 250 dolarów, cieszą się z potężnego zastrzyku gotówki.
Prawda jest taka, że jeszcze do niedawna tak popularne dania, jak wieprzowina z ryżem i czerwoną fasolą albo kanapka z grillowanym serem, były podawane jedynie w państwowych restauracjach. Obecnie w prywatnych knajpkach możemy dostać takie przysmaki, jak tacos z rybą i domowe ravioli. Od 2010 roku liczba osób pracujących w sektorze prywatnym wzrosła ze 150 do 500 tysięcy.
Jednak prowadzenie własnej działalności gospodarczej na Kubie jest nadal drogą przez mękę.
– W większości przypadków popularnych prywaciarzy nie napędza duch przedsiębiorczości, lecz instynkt przetrwania – mówi Yanoidis Mejias Mendoza, konsultant w Startup Cuba, instytucji wspierającej lokalną przedsiębiorczość. W podobnym tonie wypowiada się autor artykułu zamieszczonego na stronie havanatimes.org: „Osoby samozatrudnione nie mają dostępu do rynku hurtowego, na którym mogłyby zakupić towar po rozsądnych cenach. Ich klientami są w większości ubodzy Kubańczycy, dlatego wielu przedsiębiorców zmuszonych jest do zaopatrywania się na czarnym rynku, na którym sprzedaje się towar wykradziony z firm państwowych”.
Płaca nominalna
Ponieważ Kuba nie posiada własnego systemu bankowego, który udzielałby przedsiębiorcom pożyczek i kredytów, kapitał na budowę firm pochodzi w dużej mierze z przekazów pieniężnych od krewnych zamieszkałych w USA. Firma Havana Consulting Group z Miami szacuje, że w 2015 roku na Kubę przesłano w ten sposób ponad 3,3 miliarda dolarów.
Przeciętne wynagrodzenie na wyspie wynosi 25 dolarów miesięcznie i jest wypłacane w CUP (kubańskim peso). Istnieje także druga, bardziej pożądana waluta – CUC, czyli peso wymienialne, które otrzymują m.in. obcokrajowcy odwiedzający wyspę. Można zaryzykować stwierdzenie, że wokół CUC wytworzyła się druga pełnoprawna gospodarka kraju. Kurs jednego wymienialnego peso jest równy dolarowi amerykańskiemu i 25 zwykłym peso. Jednak ceny wielu towarów dostępnych jedynie za CUC są bardzo wysokie, zwłaszcza z perspektywy osób, które otrzymują jedynie zwykłe peso i są zmuszone wymieniać je po niekorzystnym kursie. Na przykład butelka piwa kosztuje 1 CUC, czyli 25 CUP.
– Jestem ekonomistą z dwoma tytułami magistra i znam trzy języki, ale moja miesięczna pensja wynosi zaledwie 30 CUC. Pracuję przez sześć dni w tygodniu, ale nigdy nie wyjechałem poza Hawanę, ponieważ wynajem samochodu na pięć dni kosztowałby tyle, ile wynoszą moje roczne zarobki. Nasze pensje nie przystają do tutejszych cen z powodu blokady Kuby. Musimy importować banany, ananasy, telewizory i wiele innych produktów – wyjaśnia Martin, właściciel ośmiopokojowego pensjonatu w Havana Centro.
Przewodnik Nelson Albuquerque tłumaczy mi, dlaczego rzucił posadę wykładowcy na Uniwersytecie w Hawanie: – Sprzedawca orzeszków albo taksówkarz mogą zarobić dużo więcej od profesora na uniwersytecie, ponieważ dostają także spore napiwki. Zrezygnowałem z pracy na uczelni, ponieważ zarabiałem tam jedynie tysiąc peso (40 dolarów) miesięcznie. W latach 80. moje zarobki wynosiły około 400 peso i jakoś wiązałem koniec z końcem, ale od tamtego czasu ceny poszybowały znaczniej szybciej od wynagrodzeń. To niezwykle demotywujące.
– Na szczęście widać już zmiany na lepsze. Rząd podnosi pensje specjalistów, a do kraju napływają firmy z zagranicy – dodaje Albuquerque.
Warto wspomnieć, że rząd zapewnia każdemu obywatelowi darmowe racje żywnościowe, dom, darmową edukację i opiekę zdrowotną, a jednym z największych hitów eksportowych kraju jest branża medyczna, która rocznie generuje 8 miliardów dolarów przychodu do budżetu.
Otwarcie na świat
Turystyka to 10 procent PKB, a w 2016 roku wyspę odwiedziło ponad 3,7 miliona obcokrajowców. Wielu z nich to Kanadyjczycy (1,2 miliona w 2015), ale w ostatnich latach kraj ten chętnie odwiedzają także Amerykanie (161 tysięcy w 2015 roku, wzrost o 77 procent) i Brytyjczycy (wzrost o 26 procent w stosunku do 2014).
Największym problemem branży jest brak miejsc hotelowych. Rząd chce, by do 2030 roku liczba pokoi zwiększyła się o 100 tysięcy z 65 tysięcy dostępnych obecnie. Jednak do 2014 roku kubańskie władze nie zgadzały się na inwestycje ze stuprocentowym udziałem firm z zagranicy, więc na tutejszym rynku próżno szukać uznanych marek hotelowych z wyjątkiem hiszpańskich sieci Melia i Iberostar.
Być może także i to wkrótce ulegnie zmianie. Pod koniec 2016 roku sieć Kempinski przejęła zarządzanie pięciogwiazdkowym hotelem Manzana w Hawanie, natomiast w 2018 roku sieć Accorhotels otworzy na starym mieście (wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO) obiekt Sofitel So La Habana. W marcu ubiegłego roku Starwood, jako pierwsza amerykańska grupa hotelowa od 60 lat, podpisała kontrakt na zarządzanie trzema kubańskimi hotelami. W czerwcu obiekt Quinta Avenida w Miramar rebrandowano na Four Points by Sheraton, natomiast XIX-wieczny hotel Santa Isabel i elegancki hotel Inglaterra zostaną gruntownie wyremontowane i staną się częścią Luxury Collection. Wszystkie te inwestycje będą przedsięwzięciami typu joint venture.
W dzielnicy handlowej Vedado znajduje się La Fabrica de Arte Cubano (FAC) – dawna fabryka oleju jadalnego, przekształcona w 2014 roku przez lokalnego muzyka X Alfonso na modne centrum rozrywki, w którym mieszczą się galerie sztuki, bary i sale koncertowe. Tuż obok mieści się restauracja El Cocinero i popularny bar na dachu.
Co prawda zmiany na Kubie i w jej stolicy zachodzą dość powoli, a wielbicielom kubańskiej kultury nie podoba się nieuniknione nadejście starbucksów i mcdonaldsów, to jednak nie ulega wątpliwości, że kapitalizm tchnął w Hawanę nowe życie. W 2018 roku Raul odda władzę, kładąc kres erze rodu Castro i umożliwiając w ten sposób dalsze wolnorynkowe reformy.
Ostatnio swojego wsparcia udzielili Kubańczykom Rolling Stonesi, którzy w marcu 2016 roku dali w Hawanie darmowy koncert. Dwa miesiące później Karl Lagerfeld zorganizował na bulwarze Paseo del Prado pokaz mody marki Chanel. Do stolicy sprowadzono 700 modelek i modeli, reporterów, stylistów, wizażystów i celebrytów (łącznie z Kim i Kanye). Po pokazie VIP-y przejechały przez miasto w kawalkadzie złożonej ze 170 zabytkowych kabrioletów. Ciekawe, czy show spodobało się Fidelowi…