Tęczowe warzywo
Najpopularniejsze są szparagi białe i zielone. Wbrew pozorom jest to to samo warzywo – różnica tkwi w sposobie uprawy. Szparagi białe hoduje się w kopcach, przykryte ziemią. Sa lekko ostre i wyraziste w smaku. Mają jednak wadę – trzeba je obierać. Szparagom zielonym pozwala się wyrosnąć ponad kopiec – są łagodniejsze i delikatne. Mniej popularne są szparagi fioletowe (to włoska i angielska specjalność), charakteryzujące się bardzo grubymi łodygami i intensywnym słodkawo-maślanym smakiem. Za najlepsze – może dlatego, że najrzadsze – uchodzą szparagi dzikie, rosnące głównie na Syberii i w Azji Mniejszej. Spotyka się je także we Włoszech i w Ameryce Północnej, ale znawcy twierdzą, że to zwykłe hodowlane szparagi, tyle że rosną na porzuconych, zdziczałych plantacjach.
Wszystkie, bez względu na kolor, są prawdziwą witaminową bombą. Zawierają dużo potasu, kwasu foliowego, witaminy A, witamin z grupy B, witaminy C oraz wapnia i błonnika. A przy tym są niskokaloryczne: 100 g to zaledwie 18 kcal! Niska zawartość sodu w parze z asparaginą (jeden z aminokwasów) sprawia, że mają właściwości moczopędne, łagodzą obrzęki, a także bóle spowodowane zespołem napięcia przedmiesiączkowego. Z kolei duża zawartość glutationu wspomaga wątrobę w procesie usuwania toksyn, przyspiesza gojenie, wzmacnia układ obronny organizmu, a nawet ma pewien udział w zapobieganiu rozwojowi komórek nowotworowych.
Jak kupować i gotować
Mimo tych wszystkich zalet jadamy je głównie dla smaku. Naprawdę świeże są jędrne i mają zamknięte główki. Gdy potrzemy je o siebie wydają charakterystyczny trzask.
Smakosze twierdzą, że powinno się je gotować… godzinę po zebraniu. To raczej nierealne, ale i dwudniowe szparagi przechowywane w lodówce w wilgotnej ściereczce zachowają świeżość. Twardych końcówek się nie obcina, tylko odłamuje – szparag „sam wie”, gdzie powinien pęknąć.
Gotuje się je… pionowo, w takiej ilości wody (z solą i szczyptą cukru), by główki wystawały nad powierzchnię. Można je też gotować na parze, a zielone piec. A potem? Polane masłem, posypane zrumienioną tartą bułką, z sosem holenderskim albo beszamelem, zapiekane… Sposobów podania jest tyle, ile mamy kulinarnej wyobraźni.