Gdyby chodziło wyłącznie o wygodne łóżko, piękne wnętrza, dobrą kuchnię czy dogodne położenie, patent na sukces w branży hotelarskiej byłby wyjątkowo prosty. Ostatecznie to wszystko jest wyłącznie kwestią organizacji, fachowości i pieniędzy.
Sprawa jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. Bo hotel naprawdę wyjątkowy, taki który zapamiętujemy po jednym pobycie i do którego chcemy wracać, to hotel z duszą – tym nieuchwytnym „czymś”, co czasem daje na przykład stuletnia historia, albo… no właśnie – legenda.
Warszawskiemu Sheratonowi do setnych urodzin brakuje wprawdzie jeszcze wiele lat, ale jego legenda i opinia najbardziej eleganckiego miejsca w Warszawie cały czas trwa.
Wyjątkowi goście
Niemała w tym zasługa jego „mieszkańców”. Bo kogóż tam nie było? W Sheratonie nocował Król Szwecji Karol XVI Gustaw z małżonką, królowa Hiszpanii, Zofia, król Norwegii Harald V Glucksburg z małżonką… Czy można się dziwić, że hotel, który zapewnia komfort koronowanym głowom robi się sławny? Zwłaszcza, jeśli wybrał go także słynący z zamiłowania do luksusu Władimir Putin oraz cała plejada aktorskich (i nie tylko) gwiazd. Gdyby zebrać je wszystkie w jednym filmie, byłaby to obsada jakiej świat nie widział: Catherine Deneuve, Sophia Loren, Jane Seymour, Steven Segal, Morgan Freeman, Patrick Swayze, a na dokładkę także Jose Carreras i Jose Cura.
A przecież o kaprysach gwiazd Hollywood opowiada się niestworzone historie nie tylko u nas, ale na całym świecie. Specjalnie dobierane kwiaty, ręczniki, pościel, sprowadzana na zamówienie z drugiego końca świata woda mineralna czy zastawa to właściwie oczywistości. A że hotele najwyższej klasy bardzo dbają o zachowanie prywatności swoich gości, przecieki dotyczące konkretów właściwie się nie zdarzają, co tylko dodatkowo rozpala wyobraźnię. Chcielibyśmy wiedzieć chociaż, jak wygląda miejsce odpowiednie dla osobistości, których codzienne życie upływa w luksusie dla zwykłych śmiertelników wprost niewyobrażalnym.
Salon
W warszawskim Sheratonie takim miejscem jest zaprojektowany przez znanego londyńskiego architekta Keitha Wrighta Apartament Prezydencki – oczywiście największy i najbardziej luksusowy w całym hotelu. Ma 160 m2 powierzchni i jest w nim absolutnie wszystko, co można sobie wymarzyć.
Olbrzymi salon utrzymany jest w stonowanych, jesiennych odcieniach brązu i beżu harmonizujących z jasnymi ścianami i elegancką wykładziną na podłodze. Ogromna przestrzeń została umownie podzielona na kącik wypoczynkowy, jadalny, miejsce do oglądania telewizji i kącik biblioteczny z wygodnym biurkiem i stylowym fotelem oraz wysokim „stołem-pomocnikiem”, który oddziela część do pracy od przestrzeni jadalnej (w apartamencie jest też kuchnia) i wypoczynkowej.
Dobrze rozplanowane punkty świetlne dodają wnętrzu przytulności, a cała ściana wielkich okien pozwala podziwiać panoramę jednej z najpiękniejszych części miasta.
Sypialnie
Główna sypialnia jest niezbyt duża i także dzięki temu wyjątkowo przytulna. Podwójne łóżko Sweet Sleeper® zostało tak ustawione, że jest do niego swobodny dostęp z obu stron. Meble są solidne, starannie wykończone, a ciemny kolor polerowanego drewna pięknie podkreśla jasną tapicerkę wyjątkowo wygodnego fotela z olbrzymim podnóżkiem – to wymarzony mebel dla kogoś, kto nie lubi czytać albo oglądać telewizji w łóżku. Z sypialni można wejść do przestronnej nowocześnie wyposażonej garderoby.
Druga sypialnia jest urządzona podobnie, jedynie łóżka
Sweet Sleeper® są pojedyncze.
Łazienki
Nie sposób wyobrazić sobie prawdziwego luksusu bez prywatnej łazienki. Dlatego apartament prezydencki ma ich aż trzy – przy obu sypialniach i jedną dla gości. Największa
to właściwie pokój kąpielowy, wyposażony zarówno w wannę, jak i kabinę prysznicową. Wszystkie urządzono wykorzystując wyłącznie materiały najlepszej jakości – marmurowe okładziny, granitowe blaty, kryształowe lustra. O wyposażeniu nie ma co wspominać, bo wiadomo, że jest wszystko.