ODPRAWA
To był sądny dzień. Pierwszy atak zimy i to w październiku. Drogowcy zostali tradycyjnie zaskoczeni. Lotniskowcy także, choć trudno się czepiać, że dbają o bezpieczeństwo i powoduje to kolosalne opóźnienia. Na Okęciu pojawiłem się niespełna godzinę przed wylotem, który zaplanowano na 13.55. Skorzystałem ze stanowiska odprawy dla pasażerów posiadających jedynie bagaż podręczny. Nie musiałem czekać w kolejce, nie było nikogo. Rezerwację robiłem w ostatniej chwili, okazało się, że jestem na liście pasażerów oczekujących, więc moja karta pokładowa było uboższa o numer miejsca. Kontrola zajęła kilkanaście minut. Jak niemal zawsze do stanowisk klasy ekonomicznej kłębiła się kolejka, na dokładkę czynne były jedynie dwa stanowiska kontrolne, dwa pozostałe odgrodzono taśmami i zamknięto. Wśród pasażerów krążyły pytania – czy na pewno polecimy? Dotarła do nas też wiadomość, że jeden z wcześniejszych samolotów do Gdańska, ze względu na panujące tam warunki, został skierowany do Wrocławia.
WEJŚCIE NA POKŁAD
Gdy, z niewielkim opóźnieniem, na ekranie przy wejściu numer 4 pojawiła się informacja o rozpoczęciu boardingu – odetchnąłem. Wyglądało na to, że wszystko się uda. Ogonek pasażerów sprawnie się przesuwał. Podałem swoją kartę i jedna z pracownic LOT szybko sprawdziła coś w komputerze i przydzieliła mi miejsce 12B. Autobus był pełen. Dotarliśmy przed samolot Embraer 175. Padający śnieg z deszczem to najmniej stosowna chwila, by czekać w kolejce, jednak nie ma innego rozwiązania, kiedy ponad 50 osób zamierza wdrapać się na te same schody. Witająca nas w wejściu stewardessa podała mi egzemplarz gazety.
MIEJSCE
Embraery, te większe, mają bardzo dobrą opinię wśród pasażerów PLL LOT. Ta linia zresztą była jednych z ich pierwszych użytkowników a kontrakty przewidują kolejne dostawy nowych egzemplarzy. Samolot jest nowoczesny, jasny i wygodny. Siedzenia w układzie 2+2 pokryte są jasnoszarą skórą. Ich zagłówki można wysunąć do góry i ręcznie profilować, dopasowując do własnych wymagań. Wszystkie siedzenia są takie same, choć pierwsze dwa rzędy wydzielono ruchomą zasłoną jako klasę biznes. Moje miejsce było tuż nad skrzydłem. Minusem było to, że usytuowanie rzędu powodowało, iż w zasadzie nie miałem okna, plusem, że choć samolot był w dużej mierze zapełniony, siedziałem sam.
LOT
Po zajęciu przez wszystkich miejsc, zaczęły się kłopoty. Szefowa pokładu, tuż po prezentacji zasad bezpieczeństwa, powiedziała o opóźnieniu wynikającym z oczekiwania na bagaże. Nie zabrzmiało to groźnie – nie przewidywaliśmy jednak, że to dopiero początek. Termin odlotu minął, my nadal tkwiliśmy na płycie lotniska. Kiedy zbliżała się 14:50, czyli godzina, o której moglibyśmy lądować w Gdańsku, kapitan oznajmił, że czeka nas odladzanie samolotu. Względy bezpieczeństwa przede wszystkim oczywiście. Kolejka chętnych maszyn do odladzania była taka, że musieliśmy doliczyć kolejną godzinę. Stewardesy pojawiły się z wózkami, oferując kubek wody albo soku pomarańczowego, a na osłodę mały czekoladowy batonik – ten, który mieliśmy dostać po starcie. Na pokładzie zrobiło się nieco nerwowo i gwarno. Wyłączone dotychczas telefony komórkowe ruszyły do dzieła – rozpoczęły się telekonferencje, odwoływanie i przekładanie spotkań. I nadal byliśmy w Warszawie. Wystartowaliśmy po 16.30. Kapitan błyskawicznie wzniósł samolot na wysokość przelotową i wyłączył sygnalizację – zapiąć pasy. Obie stewardessy rzuciły się w wir pracy częstując znudzonych pasażerów wodą i sokiem. Batoniki już przecież dostali. Lot był naprawdę błyskawiczny, trwał bodaj 30 minut.
PRZYLOT
Lądowanie w Gdańsku przypominało dreszczowiec. Rzucało nami jak piłeczką ping pongową, przez kilka chwil wydawało się, że nie damy rady. Pilot lądował przy dużej prędkości, bo był to jedyny ratunek. Przejechaliśmy niemal na koniec pasa i zrobiliśmy „nawrotkę” o 180 stopni. Po raz pierwszy podczas rejsowego lotu usłyszałem burzę oklasków wdzięcznych za przetrwanie pasażerów dla kapitana, którym był Andrzej Stefańczyk. I przyznaję, należały mu się.
OCENA
Mój lot trwał w sumie tyle co podróż pociągiem, jednak pomimo trudności Embraer jest doskonałym samolotem na takiej trasie i zdecydowanie warto korzystać z tej możliwości dotarcia na Wybrzeże.
FAKTY
układ siedzeń: 2+2
odległość między oparciami: 79 cm
szerokość fotela: 46 cm
KOSZT
Cena rezerwowanego przez Internet biletu z Warszawy do Gdańska, na lot w środku tygodnia, zaczyna się od kwoty 264,08 złotych.
KONTAKT