Jak wysoka była stodoła, w której Faulkner na farmie w Missisipi z butelką burbona pisał powieści. W jaki sposób układają się po południu promienie słońca w mieszkaniu Kawafisa w Aleksandrii. Pojechała też do Lubeki, po której wąskich uliczkach biegał mały Mann. Do Anchiano, gdzie wciąż stoi dom Leonarda da Vinci. Nie udało się jej wejść do mieszkania Pounda w Wenecji, ale udało do domu Vargasa Llosy w Limie. Spędziła noc w łóżku, w którym umarł Wilde. Aż w końcu dotarła do Macondo – wypranego z barw, ale pełnego motyli miasteczka Aracataca w Kolumbii, w którym Marquez stworzył od nowa świat. Książka powstawała przez wiele lat.
Wszystkim, którzy pytają, dlaczego porzuciła domowy porządek, odpowiada za Marquezem: „Wszystko, czym jestem, wzięło się z tamtej podróży”.
Polecamy tę wydaną przez Marginesy książkę, nie tylko na lato. Bo czy jest na świecie ktoś, kto nie miałby ulubionego autora? Kto nie zastanawia się, jak wygląda jego dom, biurko przy którym pisał, okolica? Czy można tam znaleźć ślady bohaterów literackich? To będzie wyjątkowa lektura!