Skrzydła nad Bałtykiem

Autor tekstu: , Data publikacji:

Air Baltic lata coraz więcej i coraz dalej. Od piętnastu lat łotewski przewoźnik buduje swoją pozycję.

Na lotnisku w Rydze samoloty z charakterystycznym zielonym ogonem i logiem pojawiają się jeden za drugim. Linie Air Baltic mają obecnie w swojej flocie 31 maszyn. Liczba przewożonych rocznie pasażerów przekracza dwa i pół miliona. Bałtycka linia rośnie w siłę.

Decyzja o założeniu joint venture o nazwie Air Baltic, którego zadaniem było stworzenie linii lotniczej podjęto w 1995 roku. W sierpniu podpisano stosowne dokumenty, w październiku odbył się debiutancki rejs. Początkowo współwłaścicielami linii były, obok większościowego udziału łotewskiego rządu, skandynawski SAS oraz fundusze i korporacje z Danii, Szwecji i USA.

Pierwszym samolotem linii był szwedzki turbośmigłowiec Saab 340, który zabiera na pokład 33 pasażerów. Wkrótce dołączył do niego Avro RJ70 oraz Fokker 50 – te maszyny potem zastąpiły Saaby. W tym czasie linia blisko współpracuje z SAS, stając się między innymi partnerem programu EuroBonus skandynawskiego przewoźnika.

Po roku, w kwietniu 1997, uruchomiono sektor przewozów cargo – miało to poszerzyć ofertę Air Baltic i przede wszystkim dostarczyć kolejnych rozwiązań powiększających możliwości rozwoju firmy.

Sposób na kłopoty

W XXI wiek linia wchodzi z nowymi uniformami dla obsługi pokładowej i pilotów, dużym terminalem cargo otwartym na lotnisku w Rydze oraz z milionowym pasażerem przewiezionym przez AB. Po raz pierwszy także, w grudniu 2001, zarząd linii mógł poinformować, że Air Baltic przyniosły zyski. Wydawało się, że najtrudniejszy okres, inwestowania olbrzymich pieniędzy w oczekiwaniu na efekty, AB mają już za sobą. Niestety, za rogiem czaił się już kryzys lotnictwa cywilnego, który zamieszał nawet wśród najsilniejszych w całej branży.

W roku 2003 w składzie floty AB pojawił się pierwszy Boeing 737-500, mogący zabrać na pokład ponad 120 pasażerów. W tym też roku linie wykazywały jeszcze spory dochód. Rok później pojawiły się pierwsze kłopoty – zanotowano nieznaczne straty. W 2007 roku rozpoczęto szkolenia pilotów Boeingów na symulatorze w Rydze. Nadal też inwestowano środki w rozwój floty – w barwach linii były już kolejne Boeingi i Fokkery. Sukcesywnie zwiększano również liczbę połączeń.

Taka polityka okazała się zdecydowanie rozsądna i przynosząca efekty. Linia otwierała kolejne przedstawicielstwa, w tym to w Petersburgu i Tallinie. Kłopoty udało się pokonać, choć kiedy wydawało się, że zapaść lotnicza zbliża się do finiszu i nastąpi szybka odbudowa zniszczonego potencjału, jak grom z jasnego nieba pojawił się w powietrzu pył wulkaniczny znad Islandii i znów wyrwał liniom lotniczym, szczególnie w Europie, kolejne miliony euro.

Wiatr znad morza

Linie Air Baltic potrafiły przejść najtrudniejszy okres kryzysu. Obecnie przedsięwzięcie Air Baltic Corporation jest w niemal 53 procentach w rękach łotewskiego rządu a ponad 47 procent ma spółka SIA Baltijas aviācijas sistēmas.

Firma przewozi obecnie ponad 2,5 miliona pasażerów w ciągu roku. Operuje z macierzystego portu w Rydze. Stamtąd pasażerowie mogą wybrać bezpośrednie połączenia do ponad 50 destynacji (wśród nich chociażby Amsterdam, Amman, Barcelona, Bejrut, Kopenhaga, Dubaj, Helsinki, Madryt, Moskwa, Monachium, Paryż, Tel Awiw, Wiedeń, Zurich a także Warszawa – połączenie jest codziennie o 11:30, a lot trwa niespełna półtorej godziny, samolot wraca z Warszawy o 13:35). Najnowsze połączenia z Rygi uruchomiono na początku lipca. Pierwsze z nich to loty do Archangielska, drugim kierunkiem jest szwedzkie miasto Lulea nad Zatoką Botnicką.

Kolejną, zyskującą coraz większe znaczenie, bazą Air Baltic, stało się lotnisko w litewskim Wilnie, z bezpośrednimi lotami do Berlina, Amsterdamu, Dublina, Londynu Kopenhagi, Paryża, Rzymu, Tallina oraz oczywiście do Rygi.

Linie proponują pasażerom również usługę flight+hotel, oferując miejsca noclegowe w Air Baltic Hotels – 10 hotelach w 4 krajach. Kolejnym pomysłem jest otwarta przed wakacjami, pierwsza w krajach nadbałtyckich, samoobsługowa wypożyczalnia rowerów.

Flota łotewskich linii składa się aktualnie z 31 maszyn. Wśród nich największe to dwa Boeingi 757-200, zabierające na pokład 200 pasażerów, wykorzystywane, ze względu na zasięg przekraczający 7 tysięcy kilometrów, na najdłuższych trasach Air Baltic.

Kolejne samoloty linii to 10 sztuk Boeingów 737-500 oraz osiem 737-300. Maszyny te nie różnią się zbytnio od siebie (model 300 jest dłuższy o około metr i zabiera na pokład 149 osób, czyli 20 więcej niż model 500). Wśród mniejszych samolotów najwięcej, bo aż 11, jest zgrabnych Fokkerów 50. Stan floty dopełniają jeszcze dwa 76-miejscowe Dash 8 Q400 NextGen – czyli bardzo dobre turbopropy kanadyjskiego koncernu Bombardier.

W firmie znalazło już zatrudnienie niemal 1200 osób. Air Baltic poczynają sobie całkiem nieźle, tym bardziej, że w planach są kolejne zakupy i zupełnie nowe destynacje. Tanie bilety oferowane przez linię stanowią konkurencję i alternatywę dla podróży koleją, autobusem czy promem.