Najczęściej jeżdżę do…
Służbowo bez wątpienia jest to Londyn, Praga i Bratysława. Prywatnie zaś są to różne miejsca, ponieważ rodzinnie lubimy częste podróże, które z definicji, ze względu na brak czasu, w większości są krótkimi wypadami do krajów europejskich. Jakoś tak się składa, że są to głównie Francja i Włochy, które mają tyle do zaoferowania, zarówno w sferze sztuki, historii, architektury, przyrody i dobrej kuchni, że ciągle tam wracamy. Ostatnio np. polecieliśmy na długi listopadowy weekend do Rzymu, skąd pojechaliśmy do Umbrii, gdzie z przyjaciółmi wynajęliśmy dom, by odpocząć i nacieszyć się urokiem tej, do tej pory nieznanej dla nas, części Włoch.
W samolocie cenię sobie…
Przede wszystkim punktualność lotów, a jeśli podróżuję służbowo – chcąc popracować w samolocie – również przestrzeń, która daje możliwość większego skupienia się. Podróżując prywatnie nie mam specjalnych wymagań, ważna jest logistyka podróży – czyli ile zajmie mi ona czasu i jak blisko miejsca przeznaczenia dany lot i linia lotnicza mnie dowiezie. Latając prywatnie korzystam również z tanich linii, które za niewielkie pieniądze często dowożą nas bliżej miejsca przeznaczenia, niż linie regularne.
Mój ulubiony hotel to…
Nie mam takiego wśród standardowych hoteli. Podróżując służbowo faktycznie zatrzymuję się w hotelach, z reguły sieci międzynarodowych, o wyborze których decydują względy pragmatyczne, takie jak np. bliskość miejsc spotkań. Prywatnie zaś, ponieważ rodzinnie lubimy przestrzeń i miejsca ciekawe, poza miastem wynajmujemy domy lub apartamenty, w miastach zaś pokoje w niedużych hotelach, przy wyborze których z liczbą gwiazdek wygrywa „klimat” i lokalizacja i w których, co najmniej ja, czuję się jak na wakacjach a nie w pracy.
I tak na przykład, w ukochanym Maroku szukamy butikowych niedużych hoteli w ciekawych miejscach. Dwa, które specjalnie zapamiętałam to Caravan Serai pod Marakeszem – piękne miejsce w sercu biednych przedmieść, w którym to moje córki natychmiast zaprzyjaźniły się z miejscowymi dzieciakami oraz Kasbah Bab Ourika, zjawiskowy, ekologiczny, nieduży hotel zbudowany z gliny, wedle tradycji marokańskiej, z przepięknym widokiem na dolinę Ourika, pod górami Atlas – mam nadzieję, że tam wrócimy.
Mój pomysł na podróż…
Dobra książka i butelka wody. Przy długiej podróży częste wstawanie i próby chodzenia po samolocie.
Zawsze zabieram ze sobą…
Coś do czytania, blackberry i telefon.
W podróży…
To zależy. Jeśli podróżuję służbowo, z reguły pracuję, często nad sprawami wymagającymi przemyślenia – cisza w samolocie temu sprzyja. Jeśli podróżuję prywatnie, odpoczywam – zawsze coś czytając.
Żałuję, że nie ma…
Przydałby się dostęp do Internetu w samolocie.
Ulubione lotnisko i dlaczego…
Nicea oraz Figari na Korsyce. Przy dolocie do obu są piękne widoki na góry i morze. Lotnisko w Nicei jest niewielkie, słoneczne i przyjazne, a w Figari maleńkie – budynek lotniska to właściwie wiata. Pewnie też dlatego te właśnie, ponieważ kojarzą mi się one z wieloma udanymi wakacjami, na Korsyce, w Prowansji, w Ligurii, czy też we francuskiej Katalonii, w Pirenejach.
W hotelach zwracam uwagę na…
Przy podróżach służbowych odległość od miejsc spotkań, dostępność sali do ćwiczeń oraz basenu, jako że ćwiczenia są dla mnie ważnym sposobem regeneracji. Na wakacjach – lokalizacja, widoki, estetyka i „klimat” miejsca.
Kiedy mam przerwę to…
Przy podróżach służbowych przerwy zazwyczaj mam krótkie – staram się wtedy pochodzić po okolicy aby ją zobaczyć. Jeśli przerwa jest dłuższa, to w miejscach nieznanych staram się ją wykorzystać na poznanie ich, a w znanych – np. w Londynie, gdzie mieszkałam wiele lat – na odwiedzenie rodziny lub znajomych oraz na zakupy.
Najwspanialsze wakacje do tej pory to…
Wiele takich było. Decyzja wyboru miejsca wakacji jest w mojej rodzinie zawsze wspólna i przemyślana. Stąd rzadko zdarzają nam się nieciekawe miejsca. Nie mam jednych, specjalnie zapamiętanych wakacji a miejsca ulubione to zapewne te, do których wracałam, np. Maroko, Korsyka, Kanada ze szczególnym zapamiętaniem Nowej Szkocji i Wyspy Księcia Edwarda czy też ostatnio odkryte, piękne Pireneje.
Przygoda w podróży, o której wolę zapomnieć…
Niestety miewam przygody z dokumentami, szczególnie w rozmarzeniu wakacyjnym. Stąd też najbardziej zapamiętana niemiła niespodzianka to nie wpuszczenie mnie, już w gate lotniskowym, do samolotu lecącego do Nowego Jorku, zresztą po uprzednich kontrolach paszportowych. Było to latem po pamiętnym 11 września. Samolotem tym lecieliśmy na wakacje do Nowego Jorku, Bostonu i okolic oraz na wyspę Nantucket. Moja rodzina, jako ostatnia wsiadała do samolotu, parę minut przed jego odlotem, kiedy to po obejrzeniu mojego paszportu, kontrolerka powiedziała, że nie polecę, ponieważ paszport nie był biometryczny! Mieliśmy 3 minuty na podjęcie decyzji co dalej – moja rodzina poleciała a ja kolejne 2 dni spędziłam w konsulatach różnych krajów, aby wreszcie, po dużym stresie, dotrzeć do Nowego Jorku z opóźnieniem. Teraz zaś stwierdzam, że mimo wszystko, warto było, bo to fascynujące miasto. Wrócę tam, choć z pewnością z akceptowalnym paszportem.
Wiem, że pojadę jeszcze do…
Wiele jest miejsc, które chciałabym zobaczyć. Rodzinnie na czele listy mamy obecnie Afrykę, prawdopodobnie Kenię i Tanzanię, na granicy których to chcemy odwiedzić Omondi, 14-letniego już chłopca, któremu od wielu lat pomagamy. Chcę również zobaczyć niektóre kraje Azji, takie jak Laos, Wietnam, Tybet, do tego ostatniego chętnie udałabym się na tydzień jogi, której stałam się pilną praktykantką!