Auckland, miasto żagli

Autor tekstu: , Data publikacji:

Nasz korespondent Jeremy Tredinnick odkrywa uroki największego miasta Nowej Zelandii, które przyciąga zarówno wielki biznes, jak i ludzi pragnących zasmakować nowego stylu życia.

W zatoce Hauraki wieje właśnie sprzyjający wiatr od morza. W dawnych czasach byłaby to dobra wiadomość dla tutejszych mieszkańców, którzy gromadzili się przy nabrzeżnym budynku promowym, czekając na dostojne żaglowce zmierzające w kierunku tego odległego zakątka Imperium Brytyjskiego.
Dziś jednak sprzyjający wiatr może równie dobrze służyć za metaforę, opisującą dynamiczny rozwój Auckland, jego prężną gospodarkę i wysoki poziom życia.

Era Internetu przyniosła Nowej Zelandii nieograniczoną łączność z całym światem, a dzięki gwałtownemu wzrostowi liczby przewoźników lotniczych, obsługujących ten odległy archipelag, przestał on być postrzegany jako piękny, ale niedostępny. Pod koniec lutego liczba podróżnych odwiedzających Nową Zelandię wzrosła o 10 procent – do 3,17 miliona w stosunku rocznym,
a w okresie wakacyjnym przybyło tu aż o 14,3 procent więcej urlopowiczów niż w roku poprzednim.

Biznes z krajobrazem w tle

Przemysł turystyczny jest bardzo ważnym segmentem nowozelandzkiej gospodarki, a tutejsze krajobrazy – piękne i niezwykle zróżnicowane – znane są na całym świecie. Nowa Zelandia jest także bardzo przyjaznym miejscem dla biznesu, co widać zwłaszcza w Auckland, największym mieście i ośrodku biznesowym kraju.
– Auckland generuje 35 procent PKB kraju, więc można śmiało powiedzieć, że jesteśmy motorem napędowym nowozelandzkiej gospodarki – mówi Patrick McVeigh, dyrektor generalny ds. biznesu i innowacji w organizacji Auckland Tourism, Events and Economic Development (ATEED).
To także niezwykle malownicze miejsce, usytuowane na pagórkowatym terenie, tuż przy ogromnym naturalnym porcie, gdzie nie brakuje subtropikalnych wysp, urokliwych zatoczek i półwyspów, na których znajdują się przytulne osiedla mieszkalne.
Auckland nazywane jest Miastem Żagli, ponieważ szczyci się najwyższą liczbą właścicieli łodzi w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Trudno się temu dziwić, skoro otacza je Ocean Spokojny wraz z zatoką Hauraki, a na wschodzie znajdują się magiczne czarne plaże wulkaniczne i Morze Tasmana, które oddziela Nową Zelandię od Australii.

Idąc Queen Street w kierunku nabrzeża, po drodze miniemy m.in. centrum Aotea (wraz z ogromnym placem, halą widowiskową i teatrem), odrestaurowaną zabytkową dzielnicę Britomart, a także alejki i skwery, przy których mieszczą się tętniące życiem sklepy i restauracje. Gdy dotrzemy na nabrzeże, gdzie obok zatłoczonych terminali promowych cumują olbrzymie statki wycieczkowe, od razu wiemy, że trafiliśmy do samego serca miasta.

Miasto przyjazne do życia

W latach 2012-2015 Auckland plasowało się na trzecim miejscu w światowym rankingu miast o najwyższym standardzie życia. Dlatego po dziś dzień migruje tu wielu Australijczyków i Azjatów, skuszonych łagodnym klimatem, czystym powietrzem i swobodnym stylem życia.
Franz Mascarenhas, dyrektor hotelu Langham Auckland, jest przekonany, że kluczem do dynamicznego rozwoju jest niezwykle postępowa polityka obecnego rządu.
– Stały napływ wykwalifikowanych migrantów, a także dynamicznie rozwijająca się branża turystyczna są gwarantem silnej gospodarki – przekonuje.

Auckland chciałoby być ośrodkiem innowacji, nad czym pracuje ATEED we współpracy z radą miejską oraz partnerami, takimi jak Nowozelandzka Izba Turystyczna (Tourism New Zealand) oraz tutejsze Biuro Kongresowe (Auckland Convention Bureau). Celem jest podniesienie wartości sektora wydarzeń biznesowych z 236 milionów dolarów nowozelandzkich w 2013 roku (ok. 644 milionów złotych) do 430 milionów dolarów w 2023 (1,175 miliarda złotych).
– Auckland należy do fali miast Nowego Świata, posiadających wyspecjalizowane i dynamicznie rozwijające się branże. Do tego dochodzi wysoki poziom życia oraz zróżnicowana etnicznie ludność. Przyrównujemy się do takich miast, jak Brisbane, Vancouver czy Barcelona – mówi McVeigh.
– Możemy także pochwalić się brakiem korupcji, łatwością i niskimi kosztami
założenia działalności gospodarczej, a także doskonałymi systemami finansów elektronicznych – dodaje.

W 2015 roku Nowa Zelandia zajęła 15. miejsce wśród 141 krajów w globalnym rankingu innowacyjności (Global Innovation Index), plasując się na czwartej pozycji wśród krajów Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii (wyprzedziły ją jedynie Singapur, Hongkong i Korea Południowa).
– Gospodarka Auckland jest mocno zdywersyfikowana. Mamy silną branżę nieruchomości, jesteśmy krajowym ośrodkiem usług biznesowych i finansowych. Możemy także pochwalić się prężnym sektorem budowlano-inżynieryjnym, który rozwija się dzięki znacznym inwestycjom miasta w programy infrastrukturalne. Podobnie ma się rzecz z branżą technologiczną, która w latach 2009-2014 odnotowała wzrost rzędu 26 procent – dodaje McVeigh.
W ubiegłym roku PKB Auckland wzrósł o 6,9 procent, co stanowiło ponad jedną trzecią przyrostu całego kraju.

Wiatr zmian

Najszybszym tempem rozwoju może pochwalić się branża rejsów wycieczkowych.
– Liczba wycieczkowców przybywających do portu w Auckland zbliża się do poziomu notowanego w Sydney i dlatego miasto rozważa budowę nowego terminalu dla jednostek tego typu – mówi Mascarenhas.


To jeden z wielu projektów inwestycyjnych, będących częścią programu zagospodarowania centrum i nabrzeża Auckland. Odnowiono już deptak wiodący wzdłuż nabrzeża, ale to jedynie preludium do tego, co czeka miasto w najbliższych latach.
Auckland nie jest wielką metropolią i niemal wszystko znajduje się tu w zasięgu ręki, najwyżej 15 minut drogi pieszo od centrum. Wieżowce Centralnej Dzielnicy Biznesowej (CBD) wiodą w kierunku przystani promowej i dzielnicy mieszkalno-handlowej Viaduct Harbour, która jest zarazem jednym z ulubionych miejsc spacerowiczów.

W CBD znajdują się też hotele kategorii od dwóch do pięciu gwiazdek, oferujące ponad 6 tysięcy pokoi, a wkrótce liczba ta wzrośnie. Swoje obiekty w mieście mają tak znane marki, jak Sofitel, Pullman oraz Hilton Hotels and Resorts. W 2018 dołączy do nich sieć Park Hyatt, a w 2019 Ritz-Carlton.
Miejscowym potentatem w branży hotelowej jest spółka Skycity Entertainment Group (SEG), do której należy położony w ścisłym centrum miasta kompleks Skycity z dwoma hotelami, kasynem i centrum kongresowym. SEG jest właścicielem jednej z wizytówek miasta – wysokiej na 328 metrów wieży widokowej Sky Tower, która służy także śmiałkom z całego świata do skoków na bungee.
Kolejnym projektem Skycity, prowadzonym we współpracy z rządem, jest budowa Międzynarodowego Centrum Kongresowego (New Zealand International Convention Centre – NZICC) na 2850 delegatów, które zostanie otwarte w 2019 roku. Projekt obejmie także budowę hotelu pięciogwiazdkowego, który znajdzie się po drugiej stronie ulicy.
Nowoczesne inwestycje widać również w graniczących ze sobą dzielnicach Viaduct Harbour i Wynyard Quarter. Viaduct Harbour powstała w latach 90. w ramach przygotowań do regat o puchar Ameryki (America’s Cup), ale katalizatorem dalszych zmian była inna, nieco mniej odległa czasowo impreza sportowa.

– Spuścizna, jaką pozostawiły po sobie mistrzostwa świata w rugby w 2011, jest nieoceniona. Dzięki tej imprezie udało się polepszyć infrastrukturę miasta, zbudować wiele nowoczesnych budynków, a także skonstruować most pieszy, który łączy Wynyard i Viaduct Harbour z centrum miasta – twierdzi Anna Hayward, dyrektor miejskiego Biura Kongresowego.

Globalny gracz

Ważnym elementem rozwoju Auckland są inwestycje w infrastrukturę drogowo-transportową. Szacuje się, że w ciągu najbliższych 30 lat miastu przybędzie ponad 700 tysięcy mieszkańców i władze już teraz starają się przygotować do tego napływu ludności. Jednym z projektów jest budowa obwodnicy miasta, która ma przyczynić się do poprawy płynności ruchu kołowego, ale jeszcze ważniejszą inwestycją jest budowa linii kolei podziemnej City Rail Link, która będzie obsługiwać do 30 tysięcy osób na godzinę, a w dalszej przyszłości połączy centrum z lotniskiem. Całość ma zostać ukończona do 2020 roku.
Jednak wszystkie te ambitne projekty na nic się zdadzą, jeśli tutejszy port lotniczy nie poradzi sobie ze wzrostem liczby pasażerów przylatujących do Auckland. Obecnie Auckland International obsługuje ponad 70 procent wszystkich połączeń lotniczych lądujących w Nowej Zelandii. Codziennie przybywa tu 120 samolotów z zagranicy, a 26 przewoźników oferuje bezpośrednie loty do Auckland z różnych zakątków globu.

Auckland International jest niewielkim obiektem, ale według jego prezesa Adriana Littlewooda istnieją już plany budowy w tym miejscu portu przyszłości. Pierwszym poważnym krokiem tego długofalowego projektu będzie przeniesienie większości lotów krajowych do nowego terminalu na południowym krańcu terminalu międzynarodowego. Plany zakładają także budowę drugiego pasa startowego do 2025 roku.

Oprócz infrastruktury władze portu skupiają się także na rozwoju siatki połączeń, a narodowy przewoźnik Air New Zealand z powodzeniem podbija nowe rynki.
– To relatywnie mała linia lotnicza, będąca jednak idealnym przykładem firmy, która potrafi konkurować z większymi przewoźnikami za sprawą innowacyjnych rozwiązań – mówi René de Monchy, dyrektor ds. handlu i PR w Tourism New Zealand.

W ubiegłym roku Air New Zealand uruchomiła bezpośrednie loty do Buenos Aires i Houston. W marcu w siatce linii Emirates pojawiło się połączenie Dubaj – Auckland. Jest to obecnie najdłuższy lot na świecie, który trwa 17 godzin i 15 minut, ale w przyszłym roku rekord ten pobiją linie Qatar Airways, których połączenie z Dohy będzie o 15 minut dłuższe.
Dzięki temu, że do Auckland można dziś dotrzeć z wielu krajów świata, przed miastem otworzyły się także nowe rynki. Auckland jest symbiozą kultur z całego świata i nie będzie przesadą stwierdzenie, że jest jedną z najbardziej otwartych i tolerancyjnych metropolii na naszym globie.