Każdy, kto w ostatnim czasie odwiedził jedno z dwóch międzynarodowych lotnisk w Stambule, zapewne zgodzi się ze stwierdzeniem, że obecnie miasto to trudno nazwać jedynie przedsionkiem Europy. Współczesny Stambuł jest ważną destynacją turystyczną i biznesową, a zarazem istotnym węzłem tranzytowym dla podróżnych udających się do Azji Wschodniej.
Niestety zarówno Port Lotniczy im. Ataturka, jak i Międzynarodowe Lotnisko im. Sabihy Gokcen są zatłoczone i nie radzą sobie z tłumami pasażerów przybywającymi do miasta, a przewoźnicy chcąc zdobyć dodatkowe sloty (prawo do korzystania z lotniska), muszą stoczyć o nie prawdziwe boje z konkurencją.
Rosnący popyt
Choć lotnisko im. Ataturka, które jest jednym z największych portów lotniczych w Europie, może pochwalić się całkiem okazałą infrastrukturą, to nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach dosłownie pęka w szwach. Jeszcze 15 lat temu obsługiwało rocznie 20 milionów pasażerów. Dziś liczba ta wynosi aż 64 miliony (dodatkowe 31 milionów przyjmuje port im.
Sabihy Gokcen), a w kolejnych latach prognozuje się dalsze wzrosty.
Jednak już niebawem przeludnione hale odlotów i długie kolejki do odprawy biletowo-bagażowej oraz kontroli paszportowej odejdą w zapomnienie. Planowane na 29 października br. otwarcie nowego międzynarodowego portu lotniczego o roboczej nazwie Istanbul Jeni Havalimani (czyli dosłownie Nowy Port Lotniczy Stambułu) jest odpowiedzią na dynamiczny wzrost ruchu turystycznego w mieście i spodziewany wzrost ruchu tranzytowego.
Nowe lotnisko, wzniesione na terenach pobagiennych o powierzchni niemal 7,5 tysiąca hektarów, ma być największym portem lotniczym w Europie i jednym z największych na świecie. Po oddaniu do użytku będzie ono ustępować rozmiarem jedynie lotniskom Denver International w USA oraz King Fahd International w Arabii Saudyjskiej.
Istanbul Jeni Havalimani będzie posiadać aż sześć pasów startowych: pięć biegnących w kierunku północno-południowym i jeden ze wschodu na zachód, który będzie wykorzystywany przy niesprzyjających warunkach pogodowych. Dodatkowo wybudowany zostanie także jeden awaryjny pas startowy, uruchamiany w przypadku problemów z głównymi pasami.
Dzięki przepustowości rzędu 200 milionów pasażerów rocznie i możliwości obsłużenia nawet do 350 kierunków nowe lotnisko ma położyć kres opóźnieniom przy startach i lądowaniach, które obecnie w portach Stambułu zdarzają się nader często.
Władze uzasadniają budowę tak wielkiego obiektu także potrzebą dostosowania się do zmian na europejskim rynku lotniczym, gdzie coraz większą rolę odgrywają połączenia długodystansowe. Tureccy decydenci są zdania, że Stambuł posiada dużo korzystniejsze położenie od portów przesiadkowych w Dubaju oraz Dosze i dzięki temu może z powodzeniem służyć przewoźnikom za przystanek paliwowy oraz punkt tranzytowy dla samolotów kierujących się w głąb Azji. Pełna przepustowość lotniska ma zostać osiągnięta pod koniec przyszłej dekady wraz ze stopniową rozbudową całej infrastruktury.
Wielkie projekty
Co prawda port nie został jeszcze oddany do użytku, ale jego terminal oraz wieża kontroli lotów już robią na obserwatorach spore wrażenie i zdołały zdobyć liczne nagrody branży architektonicznej. Przepastny terminal nowego lotniska, charakteryzujący się wysublimowanym rastrowym sufitem, jest dziełem brytyjskiego biura architektonicznego Grimshaw Architects i nawiązuje wyglądem do kopuł starożytnych bizantyjskich kościołów oraz meczetów osmańskich.
Osobliwa wieża kontroli lotów przypomina kwiat tulipana – historycznego symbolu Stambułu. Konstrukcja wieży jest wspólnym dziełem włoskiego studia projektowego Pininfarina oraz amerykańskiego giganta budowlanego firmy Aecom.
Mimo że do października trzeba wykonać jeszcze wiele prac, to większość z 600 schodów i ruchomych chodników w terminalu jest już gotowa do użytku, tak jak większość z 77 bramek i 143 rękawów. Ukończono także wszelkie prace w sekcji terminalu, gdzie znajdą się saloniki lotniskowe, kawiarnie i sklepy. Teraz miejsca te czekają już tylko na swoich najemców.
Po ukończeniu wszystkich prac terminal będzie mógł się poszczycić niemal 500 stanowiskami odpraw rozmieszczonymi wokół 13 wysepek, jak również 228 stanowiskami kontroli paszportowej. Wszystko to w celu zapewnienia płynnej obsługi pasażerów. W hali odlotów przeznaczono 22 tysiące mkw. powierzchni na saloniki lotniskowe, 32 tysiące na lokale gastronomiczne oraz 100 tysięcy na sklepy i punkty usługowe. Oczywiście lotnisko posiadać będzie hotel z 450 łóżkami oraz centrum konferencyjne o powierzchni 10 tysięcy mkw.
Najnowsze technologie
Jednak nawet najciekawiej zaprojektowane obiekty byłyby nudne, gdyby nie zainwestowano w nich w najnowszą technologię, i trzeba przyznać, że projektanci stambulskiego lotniska odrobili tę lekcję na piątkę.Pasażerowie podróżujący z portu Istanbul Jeni Havalimani będą mogli m.in. rezerwować online produkty w sklepach bezcłowych, jak również sprawdzać w czasie rzeczywistym lokalizację swojego bagażu.
Dostępna będzie także aplikacja mobilna ułatwiająca pasażerom znalezienie ich samochodu na największym parkingu na świecie, który pomieści aż 40 tysięcy pojazdów (obecnie tytuł ten dzierży parking w kanadyjskim Edmonton). Będzie tu można skorzystać z usługi pielęgnacji i konserwacji pojazdu, stacji benzynowej oraz punktu ładowania aut elektrycznych.
Chociaż obecnie teren lotniska przypomina krajobraz księżycowy, to szefowie konsorcjum odpowiedzialnego za budowę są przekonani, że obiekt zostanie oddany zgodnie z planem. Według urzędników, kiedy 29 października port otworzy podwoje, w pełni funkcjonować będą dwa z sześciu pasów oraz niemal połowa powierzchni terminala, co już na starcie zapewni przepustowość rzędu 90 milionów pasażerów. Umożliwi to przejęcie całego ruchu lotniczego obsługiwanego obecnie przez port im. Ataturka, gdzie niemal z dnia na dzień wstrzymane zostaną rejsowe połączenia pasażerskie.
Trzeci pas startowy w Istanbul Jeni Havalimani zostanie oddany w przeciągu 16 miesięcy od otwarcia lotniska, natomiast po kolejnych 27 miesiącach ukończone zostaną trzy kolejne pasy oraz pas awaryjny.
Do października gotowe będą również wszystkie drogi dojazdowe oraz parking, choć przez pierwszy rok jedynym środkiem transportu publicznego docierającym na lotnisko będą autobusy. W trakcie budowy jest nowa linia metra (o nazwie M11) ze stacji Gayrettepe w centrum Stambułu, która dotrze do portu Istanbul Jeni Havalimani w rekordowym czasie 25 minut (czyli dwa razy krótszym niż z centrum na lotnisko im. Ataturka).
Ogłoszono także przetarg na rozbudowę linii metra Marmaray, która łączy azjatycki i europejski brzeg Stambułu. Po przedłużeniu będzie ona docierać zarówno na lotnisko Istanbul Jeni Havalimani, jak i do portu im. Sabihy Gokcen na wschodnim krańcu miasta. Kolejnym ważnym projektem jest budowa sieci dróg łączących nowy port lotniczy z tureckimi autostradami regionalnymi.
Trwają również przygotowania do budowy szybkiego połączenia kolejowego, które przebiegać będzie przez niedawno ukończony trzeci most na Bosforze zwany Mostem Sułtana Selima Yavuza. Dzięki temu nowy port będzie świetnie skomunikowany także ze stolicą Turcji Ankarą oraz innymi dużymi miastami Anatolii.
Szybka zmiana
Po uruchomieniu nowego portu lotnisko im. Ataturka będzie obsługiwać już tylko rejsy towarowe, a wszystkie realizowane dotychczas połączenia pasażerskie zostaną przeniesione na Istanbul Jeni Havalimani w ciągu dwóch dni od jego otwarcia.
Ta największa niemilitarna operacja logistyczna w historii Turcji, będąca zwieńczeniem dwóch lat intensywnego planowania, wymagać będzie pełnej koordynacji działań ze strony personelu obu portów, linii lotniczych, tureckiej policji, wojska, jak również całej armii taksówek przewożących pasażerów z jednego lotniska na drugie.
Można odnieść wrażenie, że jedyne, o czym zapomniano, to o nadaniu nowemu lotnisku odpowiedniej nazwy. Urzędnicy nie chcą potwierdzać pogłosek twierdzących, że nowo powstały port zostanie nazwany na cześć prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Mówią jedynie, że oficjalna nazwa zostanie podana do publicznej wiadomości w dzień oddania obiektu do użytku. Biorąc pod uwagę wyniki najnowszych sondaży przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się 24 czerwca, może to okazać się mądrą decyzją. Mimo ogólnego przekonania, że prezydent Erdogan utrzyma się przy władzy, decydenci rządowi dobrze wiedzą, że wyborcze niespodzianki zdarzają się w Turcji nader często i zapewne dlatego wolą poczekać na ostateczne wyniki, zanim podejmą decyzję o nazwie nowego lotniska.