Fińska Laponia jest coraz bardziej popularnym kierunkiem wyjazdów firmowych i motywacyjnych. Trudno się dziwić, bowiem warunki z każdym rokiem są tam coraz lepsze. Plusem jest także doskonała komunikacja. Niby to setki kilometrów, bo przecież za kołem podbiegunowym. A tu niespodzianka. Lot z Warszawy do Helsinek, na doskonałe, rozbudowane właśnie, lotnisko Vantaa, to niespełna dwie godziny. Tam chwila oddechu i przesiadka do samolotu lecącego na jedno z kilku lotnisk w Laponii. Czy to Rovaniemi czy Kittila – nie trwa to dłużej niż dwie godziny. Tak więc, w czasie podróży pociągiem ze Warszawy do Szczecina możesz być w bajkowym i mroźnym krajobrazie Laponii, szykując się na spotkanie wielkiej przygody.
Cuda na kiju
Można tam szaleć na śnieżnych skuterach, można zasiąść w saniach ciągniętych przez psy husky albo renifery. Można też odwiedzić oficjalną wioskę świętego Mikołaja albo wybrać się w rejs lodołamaczem. Można nawet zasiąść za kierownicą 400-konnego Porsche z oponami uzbrojonymi w kilkucentymetrowe kolce.
Można i warto. Jednak jeśli ktoś ma w sobie sportowego bakcyla, a co ciekawsze jest miłośnikiem golfa – jest coś, co przyprawi go o nagły skok adrenaliny.
Golf na śniegu – brzmi być może trochę dziwnie. Ale jest to jak najbardziej poważne zjawisko. Wyjazd organizowany jest do Rovaniemi, gdzie trzeba pojechać skuterami nad odległą o kilka kilometrów rzekę Kemijoki. Można także pojechać do Levi, raj dla golfistów jest tuż za miastem.
Przed wyjazdem trzeba odwiedzić siedzibę firmy organizującej wyprawę, a raczej jej przepastną przebieralnię. Są tam dziesiątki termicznych kombinezonów, nie ma obawy, znajdzie się odpowiedni dla każdej sylwetki. Do kompletu dostaje się buty, czapkę i specjalne rękawice. To wszystko jest niezbędne – podczas gry temperatura może osiągać nawet minus 20 stopni. To jednak nic strasznego, bowiem poziom wilgotności sprawia, że nie odczuwa się mrozu.
Znajdź różnice
Po dotarciu na miejsce należy się każdemu krótka rozgrzewka, podstawowe informacje o zasadach gry oraz trening. Kije dostaje się od organizatorów – jeśli jednak ktoś jest uparty i przyzwyczajony do własnych, może wziąć je ze sobą. Jeśli zapytacie – czym różni się golf na śniegu od tradycyjnego golfa na trawie – odpowiedź da się zamknąć w jednym słowie. Wszystkim. Właśnie dlatego jest to tak niezwykłe wyzwanie. To, po prostu, zupełnie nowe, trudne do porównania z czymkolwiek, doświadczenie.
Pole ma zazwyczaj 9 dołków. Rozgry-wanie zawodów na typowym, osiemnastodołkowym polu, trwałoby po prostu zdecydowanie zbyt długo. Trzeba pamiętać, że w Laponii robi się ciemno dość szybko.
Dozwolonymi kijami są „żelaza” od „piątki” do „wedge” i oczywiście putter (czyli kij, który wykorzystuje się jedynie do wbijania piłki w końcowym etapie rozgrywki z tak zwanego „greenu” – najmocniej wystrzyżonej trawy, w której umieszczony jest dołek). W tym przypadku „green” nie istnieje – jest to „white”. Oczywiście inne są także same piłeczki. Żeby nie przyprawić graczy o utratę wzroku dopuszczalne są piłki w kolorze czerwonym lub żółtym. Dołki, które wiercone są w zamarzniętym śniegu są nieco większe od tradycyjnych – to jednak nie oznacza, że jest łatwiej.
Kolejnymi regułami, których nie znajdziesz w zwykłej golfowej nomenklaturze jest możliwość przesunięcia bezkarnie piłki, która wylądowała poza wyznaczonym placem gry (czyli spadła na tzw. rough) a tam znalazły się np. ślady skutera śnieżnego. Przesunięcie piłki nie może być większe niż długość kija i nie wolno przesuwać jej w stronę dołka. Jeśli zdarzy się, że piłka zniknie nam z oczu – na jej znalezienie i wznowienie gry mamy jedynie trzy minuty.
Szampan dla mistrza
Żeby już bardziej nie komplikować, dorzućmy jeszcze jeden przepis, bez którego zapewne wbicie piłki do dołka byłoby kosmiczne kłopotliwe. Otóż gdy jesteśmy już z putterem na „white” wszelkiego rodzaju bryłki lodu czy nawiany przez wiatr śnieg, można usunąć. Większość dołków ma preferowaną liczbę uderzeń (czyli tzw. par) na poziomie 3, pięciouderzeniowy dołek jest tylko jeden. Za trafienie do dołka za jednym uderzeniem nagrodą jest butelka szampana.
Jasne? Oczywiście. Proste? Wydawa-łoby się, że tak. Musicie uwierzyć na słowo, dopóki sami nie spróbujecie, że emocje są na najwyższych obrotach a każde niepowodzenie (początkowo się zdarza) okupione jest sporymi nerwami.
Wszystko kończy się ogólną fetą. Większość uczestników śnieżnego pojedynku, natychmiast deklaruje, że nie był to ich ostatni raz.
Trudno się zatem dziwić, że Finowie pokochali golfa i co czterdziesty obywatel tego kraju oddaje się tej dyscyplinie z wielką przyjemnością.