ODPRAWA
Air France szybko rozwija kolejne udogodnienia dla pasażerów. Kiedy podczas potwierdzania rezerwacji biletu podawałem swój adres e-mail, nie sądziłem, że może się to na coś przydać. A jednak. Niemal dwa dni przed wylotem dostałem od linii wiadomość z danymi dotyczącymi mojej podróży i zestawem propozycji odprawienia się przez komputer (wybiera się miejsce i drukuje w domu kartę pokładową) lub ściągnięcia boardingu bezpośrednio na telefon komórkowy. Skorzystałem z tej pierwszej możliwości, wybierając miejsce 4A w klasie Premium Economy.
Mój lot AF1047, startujący o 19:05, wymagał, by pojawić się na Okęciu około 18:30. Tak też zrobiłem, a wizyta na lotnisku, tym bardziej, że miałem ze sobą jedynie podręczny bagaż, rozpoczęła się od razu od kontroli bagażowej. Było to tuż po śmierci Osamy Bin Ladena, a piszę o tym dlatego, że dało się to odczuć i zauważyć. Straż graniczna była liczniejsza, niż ma to miejsce zazwyczaj a obsługa sprawdzała karty pokładowe oraz dokumenty tożsamości dwukrotnie przed podejściem do kontroli bagażowej. Ta przebiegała jednak bardzo sprawnie.
WEJŚCIE NA POKŁAD
Znalazłem się przed wyjściem 26, gdzie czekało już kilkanaście osób. Samolot miał kilkuminutowe spóźnienie, bowiem pogoda nad Polską była tego majowego dnia koszmarna – dość powiedzieć, że w pewnej chwili deszcz zamienił się w oblepiającą wszystko śnieżną papkę.
Kiedy Airbus A319 pojawił się przy rękawie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zaraz po kontroli technicznej rozpoczęto boarding przy dwóch stanowiskach, zatem po chwili maszerowałem z kartą pokładową w dłoni. Bagaż umieściłem w schowku i zająłem swoje miejsce.
MIEJSCE
Airbus A319 to wygodne i bardzo popularne samoloty średniego zasięgu. Fotele są ustawione w konfiguracji 3+3. Premium Economy składało się z pięciu rzędów foteli. Prawa sekcja siedzeń nie ma rzędu numer 1, mieszczą się w tym miejscu szafki (rząd numer 1 lewej strony oddziela od części załogowej i kuchni spora szyba, można więc podglądać personel przy pracy). Miałem do dyspozycji wszystkie trzy fotele, które pokryte są grubym, granatowym materiałem z drobnymi różnobarwnymi aplikacjami. Siedzenie jest dość wygodne, gwarantuje sporo miejsca na nogi, a po odchyleniu o kilka stopni oparcia pozwala na odrobinę leniwego błogostanu.
LOT
Osiągnięcie wysokości przelotowej zajęło około 10 minut. Wkrótce potem rozpoczął się serwis.
W białym plastikowym pudełku z symbolami Air France znajdowały się: kromka pieczywa z masłem i plastrem szynki parmeńskiej; pasta oliwkowa z filecikiem śledziowym, ragout warzywne, serek camembert z dość chłodną bułką, a na deser mus owocowy. Do picia serwowano szampana, soki, wodę, kawę i herbatę oraz piwo i wino. Personel był bardzo miły i pomocny, kilka razy padały pytania, czy nie potrzebuję czegoś jeszcze. „Naciągnąłem” więc Francuzów na dubeltową dawkę soku pomidorowego z cytryną.
PRZYLOT
Dokładnie o 21:00 pojawiła się informacja o przygotowaniach do lądowania. Nadrobiliśmy wszelkie opóźnienia i atak zimy w maju na Okęciu. Kilka minut po wylądowaniu byłem w drodze do centrum Paryża.
POWRÓT INFO
Połączenie bezpośrednie Air France z Paryża do Warszawy odbywa się cztery razy w ciągu dnia (godzina 9:35, 12:40, 15:55 i 19:00).
ODPRAWA
Może mam zawodowe zboczenie, ale uważam, że są lotniska które po prostu warto zobaczyć. Niektóre z nich są doskonałymi przykładami umiejętności architektów i logistyki na najwyższym poziomie. Paryski CDG to przykład doskonały. Futurystyczny moloch nastawiony maksymalnie na pomoc pasażerowi. Widać to na każdym kroku, tam trudno się zgubić. Lot AF 1246 startował o godzinie 19:00 z terminala 2F. Można się tam bezproblemowo dostać pociągiem lub wahadłowym autobusem, który z placu Opera jedzie, walcząc dzielnie w ulicznych korkach, około godziny. Miałem już w ręku kartę pokładową więc poszedłem od razu do stanowisk kontroli.
Choć sprawdzanie bagaży było bardzo dokładne (sporo osób trafiło na dodatkowe przeszukanie walizek) cała operacja zajęła niespełna 10 minut. Przed wyjściem F36, gdzie zebrali się pasażerowie lotu do Warszawy, jak zresztą przed każdym innym, zamontowany był specjalny ekran wyświetlający dane dotyczące naszego lotu, typ maszyny i podstawowe dane techniczne Airbusa A320, plan pokładu, temperaturę w Warszawie a nawet nazwisko kapitana rejsu. Niby nic, a robi wrażenie.
WEJŚCIE NA POKŁAD
Ogłoszenie boardingu odbyło się punktualnie i nagle okazało się, że tym samolotem wybiera się razem ze mną do Warszawy chyba pół Paryża. Zrobiło się gęsto i tłoczno. Najprostszym sposobem było przeczekanie pierwszej fali naporu. Tym bardziej, że po pokazaniu karty pokładowej wszyscy trafiliśmy do korytarza prowadzącego schodami w dół, wprost do jednego z dwóch autobusów, które dowiozły pasażerów do samolotu.
MIEJSCE
W Airbusie A320 fotele ustawione są także w konfiguracji 3+3 a pierwszy rząd ma tylko trzy fotele z lewej strony. Sekcja Premium Economy liczyła zatem niepełne 5 rzędów ale tym razem w moim rzędzie (miałem miejsce 3F, przy oknie) zajęte były wszystkie trzy siedzenia. Zrobiło się zatem odrobinę ciasno.
LOT
Wystartowaliśmy z opóźnieniem ze względu na duży ruch i kolejkę samolotów. Kwadrans potem rozpoczął się pokładowy serwis. Plastikowe pudełko kryło i tym razem przekąskę z anchois, roladkę serową, kawałek sera, bardzo dobrą sałatkę orientalną z grzybami i ciastko z puddingiem. W połowie lotu zaczęło się ściemniać, więc po zebraniu naczyń znaczna część podróżnych zapadła w letarg. Kapitan odezwał się po pewnym czasie oznajmiając, że nadrobimy spóźnienie na tyle, by nie być w Warszawie więcej niż 5 minut po rozkładowym terminie. Tak właśnie się stało.
OCENA
Wygodne i szybkie połączenie z miłą obsługą. Klasa Premium Economy gwarantuje odpowiednią wygodę i komfort podróży – zdecydowanie większe, gdy środkowy fotel w rzędzie nie jest zajęty.
FAKTY
układ siedzeń: 3+3
szerokość fotela: 45,7 cm
odległość między oparciami 81 cm
KONTAKT