Położenie
Soneva Kiri leży na tajskiej wyspie Koh Kood 350 kilometrów na południowy wschód od stolicy Tajlandii – Bangkoku. Wyspa leży niedaleko brzegu, na którym znajduje się granica między Tajlandią a Kambodżą. Docieramy tutaj w jedyny możliwy sposób – prywatnym ośmiomiejscowym turbośmigłowym samolotem, który zabiera gości tego niezwykłego miejsca z lotniska Don Muang w stolicy Tajlandii.
Po trwającym niespełna półtorej godziny locie samolot siada na specjalnie przygotowanym pasie startowym na sąsiadującej z Koh Kood malutkiej wysepce. Stamtąd szybką motorówką przewożeni są na przystań w Sonevie Kiri, gdzie następuje uroczyste przywitanie przez obsługę.
Soneva Kiri to miejsce doprawdy niezwykłe – kilkanaście luksusowych willi i kilka innych zabudowań, schowanych w pięknej i starej azjatyckiej dżungli, po części przy samej plaży oraz na wysokich malowniczych klifach. Na tej niewielkiej wyspie – oprócz gości Sonevy – mieszka do dziś około 2 tysięcy Tajów, którzy od stuleci zajmują się rybołówstwem i uprawą, głównie owoców.
Pomysł
Żeby wyjaśnić fenomen tego miejsca – które naprawdę zasługuje na uznanie – trzeba poznać jego pomysłodawców i właścicieli – małżeństwo Evy i Sonu Shivdasanich, mieszkających przez lata w Wielkiej Brytanii, którzy w latach 90. postanowili stworzyć koncept, określany akronimem SLOW LIFE (po angielsku skróty sustainable – local – organic – wellness oraz learning – inspiring – fun – experience). Eva i Sonu powtarzają do dziś jedno z tajskich powiedzeń, zapisywanych w sanskrycie „atithi deva bhava”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że ‘najważniejszy jest gość’. Cała ta filozofia oznacza w praktyce, że Soneva Kiri, a także dwa inne podobne projekty: Soneva Gili i Soneva Fushi na Malediwach muszą być przede wszystkim oddalone od cywilizacji, ale jednocześnie łatwo dostępne, muszą pozwalać na nieskrępowany innymi osobami odpoczynek, dać satysfakcję z ciekawych spotkań z lokalną kulturą, a jednocześnie oferować gościom – jak mawiają – inteligentny luksus, bazujący na prostych, acz bardzo gustownych rozwiązaniach architektonicznych, oraz kuchnię i aktywności fizyczne na najwyższym możliwym do osiągnięcia poziomie. Takie rzeczy oczywiście kosztują, ale też i jakość, którą spotkaliśmy w Sonevie Kiri, należy do najwyższych. Niech prostym przykładem będzie jedno z haseł przewodnich Sonevy – „no news, no shoes”, które oznacza, że możemy tutaj odpocząć od szybkiego trybu życia i telefonii komórkowej (nie ma tutaj praktycznie zasięgu GSM, choć na całym terenie możemy korzystać z szerokopasmowego Wi-Fi), a jednocześnie chodzić wszędzie, oczywiście także do restauracji, których łagodne i drewniane podłogi aż się o to proszą… na bosaka, korzystając przy poruszaniu się po terenie Sonevy albo z rowerów, albo z elektrycznego buggy.
Wille
Wille gwarantują intymność, po części wybudowane są na klifach i mają prywatne zejście na plażę, po części nad samym morzem i robią naprawdę ogromne wrażenie. Każda willa ma lekką konstrukcję, typową dla azjatyckiego klimatu, dużo w nich egzotycznych odmian drewna. Każda otoczona jest basenem w nietypowych kształtach, każda posiada wielką łazienkę, zapewniającą intymność.
Willi w sumie jest 36– najmniejsza Bayview Pool Villa Suite leży na prawie 500 mkw., ma jedną sypialnię i jest przeznaczona dla par, największa rezydencja – Private Cliff Pool Reserve 6 Bedroom, z sześcioma sypialniami, leży na niemal 3000 mkw., ma wielki salon i m.in. stół do snookera. Wszystkie posiadają najnowocześniejszy sprzęt rtv, Wi-Fi oraz wszystkie możliwe udogodnienia, m.in. rowery i elektryczne buggy. Każda willa ma swojego opiekuna – Mrs albo Mr Friday, czyli… Piętaszka, który przez 24 godziny na dobę czuwa nad swoimi gośćmi. Możemy skorzystać z bezprzewodowego telefonu, by zamówić do willi jedzenie, wino, zarezerwować stolik w jednej z restauracji czy zabieg spa.
Atrakcje i SPA
Jedną z ciekawszych atrakcji w Sonevie Kiri jest… obserwatorium astronomiczne. Wyposażone jest w doskonały teleskop, dzięki któremu można prowadzić obserwację czystego i ciemnego (bo wyspa oddalona jest od dużych miast) nieba. Komu znudzi się jednak niebo, może udać się do Cinema Paradiso, prawdziwego kina na świeżym powietrzu, położonego na… wodzie. Jako że w Sonevie przebywa naraz nie więcej niż kilkudziesięciu gości, kino z reguły okupuje kilka, maksimum kilkanaście osób. Repertuar klasyczny i znany, jak choćby „Casablanca”.
Warto wybrać się na wycieczkę poza Sonevę, by poznać zwyczaje i kulturę tutejszych Tajów. Jedna z możliwości to wizyta w wiosce Ao Salad na północno-wschodnim krańcu wyspy. Wioska należy do najstarszych tutaj osad, jest typową wioską rybacką, gdzie Tajowie od pokoleń trudnią się połowami. Można im potowarzyszyć przy rozładunku połowu, można też wybrać się do lokalnej szkoły podstawowej i podpatrzeć, jak uczą się dzieci tubylców. Można także umówić się na całodzienny połów na lokalnej łodzi.
Bez wątpienia do najlepszych atrakcji należy snorkeling i nurkowanie. Na terenie zatoki znajduje się kilka miejsc – takich jak Koh Kyak czy Koh Thong – gdzie będziemy mogli znaleźć formacje skalne, na których osiedliły się koralowce, ściągając do siebie kolorowy ożywiony podwodny świat. Park Narodowy Koh Chang oferuje ponad 20 miejsc do nurkowania na głębokości ponad 12 metrów.
Największą atrakcją dla ciała jest jednak Six Sense Spa, w którym możemy skorzystać z całego wachlarza relaksujących terapii, zarówno znanych w Europie, jak i wielu odmian azjatyckich zabiegów do tej pory nieodkrytych na Starym Kontynencie. Nad całością czuwają Melody, hinduska specjalizująca się w klasycznej hatha jodze, oraz dr Amit, lekarz ajurvedy, specjalizujący się w holistycznych terapiach ciała i duszy. Każdy chętny może umówić się na prawdziwą medyczną konsultację przed zabiegami i ustalić, co jest najbardziej potrzebne.
Kulinarna uczta
W pomyśle Evy i Sonu kuchnia – a raczej jej jakość i pomysł na nią odgrywają kluczową rolę. W Sonevie Kiri możemy jeść po europejsku, klasycznie, po tajsku, możemy jeść, gdziekolwiek chcemy, jak chcemy, a nawet jeść na… drzewie. To nie żart. Mała (dla dwóch, maksimum kilku osób) restauracja Treepod powstała pod wpływem inspiracji książkami z lat dzieciństwa, w których pojawiały się domki na drzewach. Wchodzimy pod wysokim drzewem do eleganckiej drewnianej gondoli, wjeżdżamy na wysokość kilkunastu metrów w okolice korony drzewa i jemy, słuchając śpiewu ptaków, podczas gdy co pewien czas, nie wiadomo skąd, obsługują nas kelnerzy, przywożący kolejne potrawy lub serwujący wino z… liny.
Główna restauracja na śniadania i przekąski w ciągu dnia to bufetowy Dining Room – oszałamia jakością serwowanego jedzenia, znajdziemy tutaj najlepszy hiszpański jamon czy włoskie prosciutto, francuskie sery czy soki ze świeżych owoców. W specjalnej lodziarni mamy do wyboru aż 60 smaków kręconych na miejscu lodów i sorbetów.
Najciekawszy widok będziemy mieć z kolei w restauracji The View, zbudowanej na dwóch tarasach na klifie z widokiem na ocean. W Benz’s zjemy za to najlepsze tajskie potrawy – ta urokliwa restauracja, ulokowana w stojącej na palach chacie, prowadzona jest przez Khun Benz, którą Eva i Sonu wypatrzyli na ulicach Phang-Nga i od razu ściągnęli do siebie.
Ale w Sonevie nie trzeba jeść w konkretnych miejscach. W ramach Destination Dining możemy zjeść przy wodospadzie, na dzikiej plaży czy w tropikalnym lesie – ograniczeniem jest tylko wyobraźnia.
Ocena
Soneva Kiri to wyjątkowo piękne, luksusowe miejsce dla bogatych, oferujące czystą naturę i hołdujące najnowszym światowym trendom w turystyce – prostocie, jakości, doskonałej obsłudze. Ale największą zaletą tego miejsca jest natura, natura i jeszcze raz natura: najpiękniejsze widoki jakie można sobie wymarzyć.
Ceny
905 USD + 24 proc. podatki za dwie osoby za noc ze śniadaniem