Niedzielne wydarzenia na lotnisku Okęcie mogły skończyć się najtragiczniejszą, jeśli chodzi o liczbę ofiar, katastrofą lotniczą w dziejach polskiego lotnictwa. Lecący z USA polski Boeing 767 już po starcie zgłosił awarie głównego systemu hudraulicznego maszyny. Miał wylądować w Warszawie tuż przed 15 w niedzielę. Wylądował, ale awaryjnie, bez wysuniętego podwozia. Perfekcyjnego manewru dokonał kapitan Tadeusz Wrona.
Skromny pięćdziesięciolatek przekonywał na konferencji prasowej, że każdy, dobrze wyszkolony pilot na jego miejscu postąpiłby tak samo jak on. Pilot opisywał, że decyzję o lądowaniu bez podwozia podjął na kilka sekund przed lądowaniem, gdy nie powiodła się ostatnia, grawitacyjna próba jego wysunięcia. – Żaden pilot nie może pozwolić sobie na to, żeby kontakt z ziemią przy takim lądowaniu był twardy. Wtedy samolot mógłby naruszyć swoją konstrukcję, i zjechać z pasa – przekonywał Tadeusz Wrona. – Pełną ulgę odczułem dopiero, jak szef pokładu zameldował, że pokład jest pusty – mówił pilot bohater.
Tadeusz Wrona ma 53 lata, pochodzi z Nowej Soli. Skończył Politechnikę Rzeszowską. Jest pilotem z kilkudziesięcioletnim stażem. Dla LOT pracuje już 20 lat. Swoje pierwsze kroki stawiał jako pilot w Aeroklubie Ziemi Lubuskiej na początku lat 70.
Już jako pilot Boeingów kontynuuje swoją pasję w Aeroklubie Leszczyńskim, gdzie od 10 lat lata hobbystycznie na szybowcach i regularnie bierze udział w szybowcowych mistrzostwach Polski.
W LOT od samego początku lata na Boeingach, wylatał na tych maszynach w sumie ponad 15 tysięcy godzin – z takim stażem należy do najbardziej doświadczonych pilotów naszej rodzimej firmy lotniczej. Boeingiem 767 lądował ponad 500 razy.
„Tadeusz Wrona należy do tych pilotów, którzy od razu zdobywają twoje serce”
– Są ogólnie dwa typy pilotów. Jedni zamknięci w sobie, z którymi trzeba zjeść beczkę soli, aby poznać dobrze i się zakolegować. Drudzy, od razu zdobywają twoje serce – mówił w wywiadzie dla „Dziennika Wschodniego” Andrzej Majchrzak, dyrektor Aeroklubu Leszczyńskiego. – Mówi się o nich: „da się lubić na wygląd”. Są otwarci, komunikatywni, uśmiechnięci. Taki jest Tadek. To typ faceta, który od razu zdobywa akceptację. Wydaje ci się, że znasz go kupę lat i chcesz być w jego towarzystwie – dodaje.
Wypowiadający się tuż po wydarzeniach na Okęciu koledzy Tadeusza Wrony komplementowali jego umiejętności i opanowanie, a także fakt, iż doświadczenie szybowcowe najprawdopodobniej pomogło mu posadzić bezpiecznie maszynę, gdyż przed kontaktem z pasem startowym kapitan Wrona musiał wyłączyć silniki.
Zobacz perfekcyjne lądowanie Tadeusza Wrony
Wyczyn Tadeusza Wrony od razu zauważyli fani na Facebooku. Fanpejdże kapitana Tadeusza Wrony zaczęły wyrastać jak po deszczu – np. www.facebook.com/KapitanTadeuszWrona. „Z takim facetem to człowiek się niczego nie boi…,”,”Od zawsze wiedziałam, że Polscy piloci są najlepsi !”, „767 osób lubi to:)” – takie komentarze mówią same za siebie.