Dziesięć lat temu targi Hubertus Exop Hunting były wielkim wydarzeniem. Początkowo organizowano je w hali targowej Expo XXI przy ulicy Prądzyńskiego w Warszawie. Po paru latach, gdy emocje z nimi związane zaczęły nieco opadać przeniesiono je do nowopowstałej hali na ulicy Marsa. Chociaż ostatnie targi nie wróżyły niczego szczególnego, to dziesięcioletni jubileusz sprawił, że każdy znalazł coś dla siebie.
Zaraz po wejściu na hale targową, zwiedzający trafiali na wystawę trofeów łowieckich zorganizowaną przez polski Klub Safari i dużą, przestronną scenę. To na niej odbywały sie pokazy. Z tych ciekawszych można było obejrzeć pokaz: kuchni myśliwskiej, sokolniczy, wabienia, tresury psów i koncerty zespołów myśliwskich.
Dla fanów motoryzacji postawiono wysoką rampę, na którą wjeżdżało się (oczywiście z kierowcą) Jeepem Wranglerem. Niby nic szczególnego, jednak przy podjeździe o nachyleniu 45 stopni, prawie pod dach hali i zjeździe o takim samym nachyleniu, emocje sięgały zenitu. Oprócz tego pokazano quady z kamuflażem do lasu i motory enduro.
Najwięcej do oglądania mieli wielbiciele mody myśliwskiej, a w szczególności obuwia. Buty niskie, wysokie, wiązane i wkładane, ocieplane i nie, nawet tradycyjne walonki, można było kupić już na targach. Także kurtki i płaszcze z kamuflażem i bardziej eleganckie jednolite prezentowały się między zapełnionymi alejkami.
Wielbiciele broni mieli na czym zawiesić oko. Królowały firmy takie jak Beretta, Benelli, Browning i Anshutz. Dla gości nieposiadających pozwolenia na broń, zorganizowano stoisko z łukami myśliwskimi. Są one z powodzeniem wykorzystywane do polowań, a ich skuteczność niekiedy przewyższa broń palną. Z łuków bloczkowych każdy mógł postrzelać do tarcz.
Nie można zapominać o biurach polowań. W tym roku parę z nich postanowiło się zaprezentować. Największe stoisko posiadało niemieckie biuro polowań „Westfalia”, oferujące myśliwym polowania w Europie (także w Polsce), Azji, Afryce i obu Amerykach. Z ciekawostek, pojawiła się oferta biura „Global Hunting” do Nowej Zelandii. Najwięcej jednak ofert dotyczyło Afryki Południowej. Prywatne farmy w RPA czy Namibii przyciągają największa liczbę myśliwych, chcących zasmakować w Safari.
Oto cennik przedstawiający przykładowe koszty polowania na dzikie zwierzęta z farmy Pondwane Estates w RPA:
– antylopa impala – 400$
– zebra – 1100$
– hipopotam – 7500$
– bawół – 13000$
– lew – 15000$
Chcąc mieć natomiast ciosy słonia przy kominku trzeba przygotować kwotę 20000$ i więcej… Dla przeciwników polowań zaznaczam, że nie trzeba jechać na safari, żeby polować. Można także robić zdjęcia i pić szampana przy zachodzącym słońcu.