WALKA Z ZEGAREM

, Data publikacji:

Lotniska podają minimalny czas transferu między połączeniami, by przekonać pasażerów, aby wybrali właśnie ten węzeł komunikacyjny. Alex McWhirter sprawdza, czy podawane informacje są wiarygodne.

Dlaczego lotniska i linie lotnicze uparcie podają pasażerom nierealne czasy transferu? To pytanie jest często zadawane redaktorom Business Traveller przez czytelników, którzy nie zdążyli na spotkania biznesowe, spóźniając się na kolejne połączenie.

Prawda jest bowiem taka, że minimalne czasy transferu (MCTs) podawane na niektórych lotniskach, są zbyt krótkie, ponieważ linie lotnicze próbują w ten sposób odebrać klientów konkurencyjnym przewoźnikom. Upewnienie się, że klient zdąży na dalszy lot nie należy niestety do priorytetów. Na niektórych, ważnych ze względów biznesowych, trasach nie ma bezpośrednich połączeń. Pasażerowie, którzy lecą, powiedzmy ze Stuttgartu do Chicago, albo z Edynburga do Hong Kongu czy Göteborga, zmuszeni są wybrać lot z międzylądowaniem. Mają przy tym kilka opcji do wyboru.

Istnieje wiele czynników, które bierze się pod uwagę, często jednym z nich jest łączny czas podróży. Wówczas krótkie czasy MCT mogą wydawać się bardzo kuszące. Tym bardziej, że porty lotnicze współpracują ze swoim głównym przewoźnikiem i wszyscy robią co w ich mocy, by pasażerowie wybierali ich lotniska na miejsce międzylądowania.

„Panuje pogląd, że krótkie czasy MCT są chwytem marketingowym lotnisk i linii lotniczych. To są czasy «minimalne», więc obowiązują tylko wówczas, kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Ale jak często się to zdarza?” – mówi Nigel Turner, dyrektor sekcji klientów indywidualnych w brytyjskiej firmie zarządzającej podróżami, CWT.

Pasażerowie tranzytowi są w cenie. Generują miliony euro zysku i umożliwiają miejskim lotniskom rozbudowę usług powietrznych bardziej, niż byłoby to uzasadnione w normalnych warunkach. To z kolei wspomaga handel i inwestycje w danym kraju lub regionie.

Kolejnym powodem, dla którego liniom lotniczym i lotniskom zależy na jak najkrótszych czasach połączeń, jest fakt, że w systemach rezerwacji lotów, takich jak Amadeus, najkrótsze loty są wyświetlane jako pierwsze. Wzmacnia to pozycję linii lotniczych i biur podróży. Znalezienie się na szczycie listy lotów jest istotne, ponieważ szacuje się, że nawet 80 procent użytkowników internetowych rezerwuje loty, znajdujące się na pierwszej stronie spisu. Jeśli pracownik biura podróży robi w tym momencie rezerwację, kompetentna firma powinna uświadomić pasażerom, że między kolejnymi lotami jest bardzo mało czasu. Obecnie jednak pasażerowie mogą rezerwować loty bezpośrednio, a co za tym idzie, mogą być nieświadomi ryzyka.

Linie lotnicze twierdzą, że dla pasażerów priorytetem jest najkrótszy czas lotu i transferu. „Większość pasażerów woli unikać długich lotów, dlatego wspólnie z władzami lotnisk utworzyliśmy trasy lotnicze z międzylądowaniem o wiarygodnych i realistycznych długościach lotu” – powiedział rzecznik Lufthansy.

Krótkie czasy MCT przyczyniają się także do opóźnień w dostawach bagażu, co w Europie zdarza się nagminnie. Według działu handlu AEA (Stowarzyszenie Europejskich Linii Lotniczych), w 2007 roku, przewoźnicy będący jej członkami, dopuścili się błędów w dostarczaniu bagażu w stosunku 16 sztuk bagażu na każdy 1000 pasażerów. W oparciu o liczbę lotów oferowanych przez członków AEA, szacuje się, że łącznie ilość zgubionego bagażu wyniosła sześć milionów. James Fremantle, menadżer do spraw przemysłu firmy AUC (brytyjska organizacja obrony praw podróżnych), uważa, że 60 procent problemów związanych z błędnie dostarczonymi bagażami, wiąże się ze zbyt krótkim czasem międzylądowania.

Weźmy na przykład lotnisko Schiphol. Zostało otwarte w 1967 roku, i w przeciągu 40 lat jego terminal powiększył swoją powierzchnię czterokrotnie. Obecnie pasażerowie udający się do, lub wracający z miast Unii Europejskiej objętych strefą Schengen, muszą przechodzić ostrzejsze kontrole. Linie lotnicze doszły również do wniosku, że ich loty mogą być przekierowane na nowy pas startowy Polderbaan, oddalony o siedem kilometrów od terminalu. Oznacza to, że samoloty znajdują się na lotnisku nawet do 15 minut dłużej. Mimo tego czasy MCT na lotnisku Schiphol niewiele się zmieniły. Kiedy trzykrotnie poprosiłem o komentarz w sprawie tego, czy podawane czasy MCT są wystarczające, rzecznik powtórzył jedynie że „nasze czasy MCT to 50 minut dla lotów na terenie Europy i 50 minut w przypadku lotów międzynarodowych”.

Niektóre lotniska widzą rozwiązanie w zwiększeniu czasu niezbędnego na transfer. Mimo iż Frankfurt utrzymuje swój 45 minutowy czas MCT, Lufthansa domaga się 60 minut, kiedy pasażerowie lecą do, albo ze Stanów Zjednoczonych, lub pomiędzy krajami objętymi strefą Schengen i resztą Europy. W Dubaju, nieustannie ruchliwy terminal zmusił Emirates do wydłużenia czasu MCT z 60 do 75 minut. Czasy MCT na lotnisku Heathrow są dłuższe niż u konkurencyjnych przewoźników, zaś władze nalegają na dwugodzinny transfer (cynicy twierdzą, że bardziej odpowiedni byłby dwudniowy) pomiędzy najnowszym T5 a pozostałymi terminalami lotniska.

Historie pasażerów, którzy nie zdążyli na połączenie

Gerhard Schneider zarezerwował lot liniami KLM z Norymbergii do Aten z międzylądowaniem w Amsterdamie. Rankiem następnego dnia był umówiony na spotkania, więc skorzystał z ostatniego lotu z Norymbergii z 45 minutami na przesiadkę (pięć minut więcej niż oficjalny czas MCT), by następnie polecieć ostatnim w tym dniu lotem KLM relacji Amsterdam – Ateny.

Kiedy Schneider dotarł na lotnisko, z zadowoleniem przyjął fakt, że tablica odlotów pokazywała, iż odlatuje zgodnie z rozkładem. Nie wiedział jednak, że widniejący na rozkładzie samolot F70, z powodu usterki technicznej, został zastąpiony wolniejszym turbośmigłowcem F50.

W rezultacie czas lotu wydłużył się o 25 minut. Schneider spóźnił się na kolejny lot, utknął na noc na lotnisku, a do Aten dotarł dopiero o 13:45 następnego dnia.

 

Mieszkanka Sydney, Jan Twomey, była na wyjeździe biznesowym, biuro podróży zarezerwowało jej lot z Santiago (Chile) do Szanghaju z międzylądowaniem na paryskim CDG i w Helsinkach. Miała 75 minut, by w Paryżu przesiąść się na kolejny samolot, co powinno wystarczyć, gdyż minimalny czas na CDG to 60 minut.

Jednak jej samolot Air France wylądował z 25 minutowym opóźnieniem i spędził kolejne dziesięć minut kołując po płycie postojowej. Kolejne dziesięć minut straciła na dojazd autobusem. Twomey napisała: „Byłam więc o 45 minut do tyłu zanim nawet przekroczyłam próg terminalu.”

Z powodu niezbyt skorej do pomocy obsługi naziemnej Air France, spóźniła się na połączenie z lotniskiem Finnair. Na szczęście Oneworld przyszedł z pomocą (Twomey miała bilet Quantas) i jej lot został przebukowany z minimalnym opóźnieniem.

Czasochłonne dojazdy autobusem stanowiły szczególny problem na Terminalu 2 linii CDG dwa lata temu, zanim otwarto nowy pier S3. Dyrektor wyższego szczebla Air France, przyznał nam, że w pewnym momencie, prawie 50 procent ich lotów wymagało transferu autobusowego. Liczby te spadły obecnie do 15 procent.

 

Państwo Simpson zdecydowali się na 2,5 godzinną przerwę w Los Angeles, na przesiadkę pomiędzy lotem z Sydney liniami Quantas, a kolejnym lotem do San Juan liniami American Airlines. Jednak inny, mocno spóźniony samolot Quantas B747 wylądował tuż przed nimi. Ponieważ jedynie czworo pracowników na służbie było odpowiedzialnych za odprawę 700 pasażerów, przebrnięcie przez wszystkie formalności zajęło dwie godziny. Spóźnili się na odprawę kolejnego lotu o pięć minut, i byli zmuszeni spędzić noc w Los Angeles.

 

Nasza malajska czytelniczka Wendy Khoo, leciała liniami SIA z Kuala Lumpur do Los Angeles przez Singapur. Miało jej wystarczyć 45 minut na przesiadkę na lotnisku Changi. Udało się. Niestety jej bagaż nigdy nie dotarł na miejsce. Zaraz po przylocie miała umówione spotkania, była więc zmuszona w pośpiechu uzupełniać garderobę.

 

 

Charles-Albert Snoy spóźnił się na połączenie w Monachium, gdzie miał jedynie 35 minut na przesiadkę na samolot do Moskwy obsługiwany przez linie Aeroflot. Obsługa Lufthansy przebukowała jego lot na inny z międzylądowaniem we Frankfurcie. W rezultacie dotarł do Moskwy kolejnego dnia o godzinie 1:15 lokalnego czasu.

Napisał: „Mimo iż Lufthansa twierdzi, że miałem wystarczająco dużo czasu na przesiadkę, moja agencja turystyczna uważa że nie powinienem wierzyć ani liniom lotniczym, ani czasom, które podają. Nawet obsługa naziemna Lufthansy potwierdziła, że powinienem mieć 60 minut na przesiadkę w Monachium”.

 

 

Jak zminimalizować ryzyko

Podróż powietrzna bywa nieprzewidywalna, oto więc lista wskazówek, które pomogą ci zdążyć na połączenie.

W przypadku łatwiejszych transferów, zawsze przesiadaj się na loty tych samych przewoźników (także wspólne usługi oferowane przez kilku przewoźników) lub należących do jednego sojuszu. Te loty zwykle korzystają z tych samych terminali, wobec czego obsługa powinna być bardziej pomocna. Jednak lotnisko Heathrow jest wyjątkiem od reguły. Tutaj loty linii lotniczych (nawet tych połączonych sojuszem) rozkładane są na wszystkie pięć terminali.

Lepiej dać sobie dodatkowy margines 2 czy 3 godzin pomiędzy lotami na europejskich lotniskach, w zależności od wielkości portu. Ten margines czasowy może się znacznie zwiększyć kiedy przylatujesz do Stanów i korzystasz z krajowego połączenia. Czas między połączeniami zmienia się w zależności od wyjścia, z którego korzystasz. Możesz potrzebować nawet trzech lub czterech godzin w Los Angeles, ale w Atlancie zajmie to znacznie mniej. Lepiej dmuchać na zimne.

Jeśli twój cel podróży nie jest obsługiwane regularnie (a następny lot odbywa się o wczesnej porze), zastanów się czy nie spędzić nocy na lotnisku. Przewoźnicy mają tendencję do naliczania niższych opłat, jeśli zdecydujesz się na krótki postój.