Ze względu na pandemię, wielu pilotów od miesięcy nie miało okazji zasiąść za sterami prawdziwego samolotu. Kiedy jednak już to się stanie, to dzięki długim godzinom spędzonym w symulatorach będą oni prowadzili swoje maszyny równie pewnie jak przed pandemią. Symulatory lotu to zaawansowane urządzenia oferujące wysoki poziom realizmu, dzięki czemu korzystają z nich zarówno adepci lotnictwa, jak i wytrwani piloci w celu podtrzymania swoich wysokich umiejętności pilotażu.
Osoby aplikujące do zawodu pilota w komercyjnych liniach lotniczych, dostają się do tej branży na trzy różne sposoby: zapisując się na szkolenie prywatnie (i pokrywając jego koszt z własnej kieszeni), wykorzystując sponsoring linii lotniczej, a także trafiając do przewoźnika z wojskowych sił powietrznych. Głównym celem jest zdobycie licencji ATPL – najwyższej cywilnej kategorii licencji pilota statku powietrznego. Jeśli postanowimy sfinansować nasze szkolenie samodzielnie, zapłacimy za nie nawet do pół miliona złotych. Wiele lat temu miałem szczęście – zostałem przyjęty do programu pilotów-kadetów British Airways z założeniem, że linia całkowicie sfinansuje moje szkolenie, jeśli podejmę pracę jako pilot, gdy pojawi się zapotrzebowanie. Dziś nie ma już tego programu, a jeśli ktokolwiek otrzymuje ofertę takiego stanowiska – co samo w sobie jest niezwykle rzadkie – szkolenia są tylko częściowo sponsorowane, a po ich zakończeniu pilot musi pogodzić się otrzymywaniem przez kilka lat niższego wynagrodzenia, z którego pokrywane są pozostałe koszty. Mimo to, jak można się domyślić, o każde wolne miejsce toczy się zacięta rywalizacja.
Od nowicjusza do pierwszego oficera
Samo szkolenie odbywa się w akredytowanej szkole lotniczej. W moim przypadku była to BAe Flying College w szkockim Prestwick. Sam kurs miał charakter stacjonarny i trwał 18 miesięcy. Obejmował loty na lekkich samolotach jedno- i dwusilnikowych oraz intensywny kurs naziemny. Po zaliczeniu egzaminów praktycznych i pisemnych, skończyłem szkołę, trzymając w ręku licencję komercyjną. Choć ten etap miałem już za sobą, czekało mnie nawet więcej pracy. Musiałem nauczyć się latać samolotem przydzielonym przez British Airways, co oznaczało konieczność poznania wszystkich szczegółów technicznych i ważnych detali. Po tym czekały mnie jeszcze szkolenia na symulatorze, a następnie nauka pilotażu na danym typie samolotu oraz radzenia sobie z usterkami systemów i postępowania w sytuacjach awaryjnych. Ten etap trwa od dwóch do czterech miesięcy. Kolejną umiejętnością, którą musiałem opanować, były tak zwane standardowe procedury operacyjne – instrukcje, które opisują, w jaki sposób działamy w kokpicie. Dzięki nim wiemy dokładnie, co powinni zrobić w danym momencie wszyscy członkowie załogi. W końcu przychodzi moment pierwszego lotu w roli w pełni wykwalifikowanego pierwszego oficera. Kapitan siedzi w fotelu po lewej stronie, pierwszemu oficerowi przypada miejsce po prawej stronie. Dystynkcje na mundurach wskazują na rangę – cztery paski oznaczają kapitana, trzy – starszego pierwszego oficera, natomiast dwa są znakiem rozpoznawczym pierwszego oficera.
W wielu zawodach po ukończeniu szkolenia wstępnego czas nauki się kończy – pracownik jest samodzielny, nie musi przechodzić dodatkowych szkoleń ani testów. W przypadku pilotów jest inaczej. Co sześć miesięcy musimy zaliczać na symulatorach kolejne egzaminy, aby odnowić naszą licencję. W ich trakcie ocenia się nasze umiejętności pilotażu oraz sposób radzenia sobie z usterkami systemów samolotu i sytuacjami awaryjnymi.
Raz w roku wypełniamy kwestionariusz techniczny, a także przechodzimy kompleksowe badania lekarskie. Po ukończeniu 60. roku życia te ostatnie odbywają się dwa razy w roku. Dodatkowo raz na dwa lata odbywamy loty z egzaminatorami, którzy sprawdzają, czy nasza praca spełnia wymagane normy. Niezaliczenie któregokolwiek z testów skutkuje zawieszeniem licencji oraz koniecznością odbycia ponownego przeszkolenia i przystąpieniem do egzaminów.
Jak zostać kapitanem?
Czas spędzony na stanowisku pierwszego oficera zależy od linii lotniczej. Często uwarunkowane jest to ilością „wylatanych” mil oraz wynikami uzyskanymi w kolejnych testach i egzaminach w czasie kariery. Jeśli linia lotnicza uzna, że pilot jest gotowy do awansu do rangi kapitana, wysyła go na intensywny kurs trwający od jednego do dwóch miesięcy. Po drodze znów należy zaliczyć całą masę testów.
To, co opisałem w tym artykule, to oczywiście proces od absolutnego nowicjusza, do kapitana linii lotniczej. Jeśli z jakiegokolwiek powodu pilot musi zrobić sobie przerwę w pracy, pojawia się konieczność spełnienia dodatkowych wymagań. Aby podtrzymać ważność licencji pilota, musimy wykonać na symulatorach co najmniej trzy starty, podejścia i lądowania, zwykle raz na 90 dni. To właśnie robili piloci w czasie pandemii – a wszystko po to, żeby być gotowym do lotu, kiedy linie lotnicze znów będą ich potrzebować.
Mam nadzieję, że tym artykułem udało mi się przekonać was, że piloci w kokpicie mogą pochwalić się wyjątkowym wyszkoleniem, a ich umiejętności są na bieżąco weryfikowane i sprawdzane. A wszystko po to, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo podróżnym, wracającym na trasy po dwuletniej przerwie.