Smaki świata, Polska nieznana

Autor tekstu: , Data publikacji:

Chyba w żadnej dziedzinie umiędzynarodowienie nie przyniosło takiej rewolucji, jak w kuchni. Każdy z nas wie, co to spaghetti, sushi czy camembert. Ale nie każdy potrafiłby nazwać typowo polskie dania regionalne. I to pomimo, że restauracji z szyldem „kuchnia polska” jest u nas co niemiara.

Cudze chwalicie, swego nie znacie. To wyświechtane powiedzenie doskonale odzwierciedla sytuację w naszych kuchniach. Mało kto z osób kucharzących miałby kłopot ze zdefiniowaniem wielu dań włoskich, francuskich czy chińskich. Ale już wiedza o tym, jak przyrządzić bryjkę, ślepe ryby czy forszmak wykracza poza wiedzę przeciętnego kucharza-amatora. A szkoda, bo każde z tych dań jest nie tylko smaczne, ale i ciekawe.

Weźmy choćby bryjkę. Nazwę ma może cokolwiek śmieszną, ale historię przebogatą. Jak ustalili naukowcy z jednej z warszawskich uczelni, bryjkę jadali masowo Prasłowianie. Przygotowywali ją już półtora tysiąca lat temu z pokrzywy, szczawiu i rdestu. Takie dziedzictwo zobowiązuje i najwyższy czas, aby bryjkę upowszechnić. W wersji nowocześniejszej bryjka przyrządzana jest inaczej, weszła w skład kuchni góralskiej. Jest to potrawa mączna, a jej przygotowanie należy do łatwych, choć niezbędne jest tu pewne wyczucie.

Do wrzącej i osolonej wody wsypujemy mąkę (na przykład razową), tak by mieszanka zrobiła się gęsta. Gotujemy ją około 20-25 minut, a potem masę przekładamy na talerz, rozsmarowując ją równomiernie. Pośrodku robimy wgłębienie i wlewamy do niego przygotowany wcześniej tłuszcz: smalec lub masło. Można do tak przygotowanej bryjki dodać okrasę ze słoniny, a do gotującej się masy dolać nieco mleka.

Z regionów podhalańskich przenieśmy się do Wielkopolski, gdzie znajdziemy potrawę o wyraziście brzmiącej nazwie „ślepe ryby”. Jest ona o tyle oryginalna, że z rybami nie ma zupełnie nic wspólnego, to w istocie dość prosta zupa ziemniaczana, która często gościła na stołach mniej zamożnych. Ponieważ zupa jest prosta, pozwala na cały szereg kombinacji i konfiguracji.

W postaci podstawowej przyrządza się ją z włoszczyzny, pół kilograma ziemniaków, soli i pieprzu. Gotujemy wywar z włoszczyzny, dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, robimy zasmażkę z cebuli zmieszanej z mąką, dodajemy ją do wywaru, włoszczyznę przecieramy i dorzucamy. Gotowe! Tak prosty przepis aż prosi się o urozmaicenie, możemy dodawać do niego różne warzywa i przyprawy, aby zyskał na wyrazistości. Ot, choćby marchewkę, majeranek, liście laurowe czy ziele angielskie. I choć oryginalnie była to zupa bezmięsna (brak oczek tłuszczu – stąd nazwa) to wiele osób dodaje do niej także mięso, na przykład żeberka.

Forszmak należy do dań, pochodzących z Polski wschodniej. Jest to gęsta zupa mięsna i może nam się kojarzyć z gulaszem, choć tak naprawdę z węgierskim daniem nie ma nic wspólnego, może tylko to, że niektórzy dodają do niej ostrą paprykę, a wtedy o podobne skojarzenie jest bardzo łatwo. Jak to w przypadku dań regionalnych bywa, forszmak jest przygotowywany na wiele sposobów.

Podstawą jest mięso, a właściwie kilka jego rodzajów. Może to być schab wędzony, boczek wędzony lub karkówka, a także kiełbasa. Schabu przygotowujemy około pół kilograma, boczku i kiełbasy o połowę mniej. Do zrobienia forszmaku będziemy potrzebowali jeszcze wywaru drobiowego lub warzywnego, gęstej śmietany, mąki, przypraw (sól, pieprz, ziele angielskie, słodka papryka), koncentratu pomidorowego, kilku ogórków kiszonych oraz cebuli. Mięso kroimy w kostkę i smażymy je na patelni.

Wraz z pokrojonymi w kostkę ogórkami dodajemy do gotującego się wywaru, tak jak przyprawy i koncentrat pomidorowy. Należy dolać wody, tak by przykryła wszystkie składniki. Zupę dusimy przez około pół godziny, a następnie zagęszczamy zasmażką. Forszmak powinien być gęsty, najlepiej podać go z pieczywem. Smaczne? Jasne. W końcu polskie.