Podróż marzeń …na księżyc

Autor tekstu: , Data publikacji:

Na pytania Business Travellera odpowiada: Alicja Kornasiewicz, Prezes Banku Pekao SA

Najczęściej jeżdżę do…

To zależy, czy chodzi o wyjazdy służbowe, czy urlopowe. Te pierwsze, z uwagi na przynależność Banku Pekao SA do Grupy UniCredit, najczęściej prowadzą do Mediolanu, Turynu oraz Wiednia. Ale kilka miesięcy temu, z racji zajmowanego wcześniej stanowiska, podróżowałam najczęściej do krajów Europy Środkowej i Wschodniej, włącznie z Rosją, Ukrainą i Turcją. Nie można też zapominać o Londynie, bo posługując się terminologią lotniczą, niewątpliwie jest on hubem biznesu europejskiego. Prywatnie lubię poznawać nowe miejsca, nieznane mi kultury i ciekawych ludzi.

W samolocie cenię sobie…

Święty spokój. To jedno z niewielu miejsc, w których można odpocząć od telefonów, maili czy sms-ów. Przynajmniej na razie. Wolałabym, żeby tak zostało, choć patrząc na rozwój technologii, zaczynam mieć wątpliwości.

Mój ulubiony hotel to…

Bardzo trudno wybrać ten jeden jedyny. To również zależy od rodzaju podróży, bo inne mam potrzeby, gdy przyjeżdżam do hotelu w środku nocy po wielogodzinnych negocjacjach biznesowych, a rano przed świtem wstaję, aby zdążyć na pierwszy możliwy samolot. Ostatnio zatrzymywałam się w ciekawym hotelu Hempel w Londynie, urządzonym w stylu japońskim. Ta nuta egzotyki i eleganckiego minimalizmu do mnie przemówiły. Natomiast inne są moje oczekiwania, gdy chcę spędzić wolny czas z rodziną. W tej kategorii też mam faworyta – Residence Les Cascades w Soma Bay w Egipcie, która jest prawdziwą oazą ciszy i spokoju. Generalnie preferuję hotele spokojne – takie, w których złoto skapuje z żyrandoli są ewidentnie nie dla mnie. I jeszcze jedno – w hotelu musi być ładny zapach, to sprzyja odprężeniu.

Mój pomysł na podróż…

Czytanie. To się nie zmienia od wielu lat. Zawsze w podróż, szczególnie długą, zabieram wiele książek i nadrabiam zaległości w lekturze. W przerwach między kolejnymi rozdziałami lubię przemyśleć różne kwestie. Z samolotu wysiadam z listą spraw do załatwienia.

Zawsze zabieram ze sobą…

Trzy tony książek. Na szczęście w klasie biznes są większe limity wagowe na bagaż.

Żałuję, że nie…

Że nie latają już concordy. To były genialne, bardzo szybkie, a do tego jeszcze komfortowe i wygodne samoloty. Do końca życia nie zapomnę jak pokonałam trasę z Nowego Jorku do Londynu w 3,5 godziny. Widoki z okna lecącego concorde’a też były zupełnie inne z uwagi na dużo wyższy pułap tych samolotów. Z niego naprawdę można było zobaczyć kulę ziemską.

Ulubione lotnisko…

Wiedeń Schwechat i to z kilku powodów. Po pierwsze to lotnisko samo z siebie jest doskonale zorganizowane i przyjazne. Przejście z jednego gate’u do drugiego nie nastręcza trudności, strefy zakupowe są wyraźnie oddzielone, a obsługa przyjemna. Po drugie, co w biznesie bezcenne, na wiedeńskim lotnisku bardzo rzadkie są opóźnienia samolotów. Po trzecie wreszcie, Schwechat jest doskonale skomunikowane z różnymi destynacjami. Stąd wszędzie można dotrzeć.

W hotelach zwracam uwagę na… 

Dobrą aurę. To może brzmieć dziwnie, ale w końcu to jest najważniejsze, bo hotel ma spełniać przede wszystkim funkcję przejściowego domu. Cenię sobie hotele, w których jest spokój, a obsługa jest dyskretna i nie przytłacza obecnością.

Kiedy mam przerwę, to…

Niestety,  rzadko mam przerwy. Bo gdy jestem w podróży biznesowej, moja agenda zazwyczaj jest napięta do granic wytrzymałości. A gdy wyjeżdżam z rodziną, to jak najwięcej czasu chcę spędzać wspólnie. Ale – biorąc pod uwagę to, co powiedziałam już wcześniej – z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że jak znajdzie się chwila przerwy, to będzie mnie można zobaczyć z książką w ręku.

Najwspanialsze wakacje…

Trudne pytanie. Mauritius, Tajlandia, Birma, Filipiny, Goa – wszędzie było pięknie. Mauritius to idealne miejsce, żeby zapomnieć o problemach i odpoczywać. Natomiast Tajlandia jest bardzo ciekawa ze względów poznawczych.

Przygoda w podróży, o której wolę zapomnieć…

Niestety, odpowiadając, mogłabym opisać kilka historii. Na przykład to, jak obudziłam się w San Francisco o 7:40 rano z przekonaniem, że samolot mam o 8 wieczorem, podczas gdy po chwili okazało się, że jak się budziłam, to samolot właśnie startował. Mogłabym też opowiedzieć o tym, jak nieprzyjemne są spotkaniami z żebrakami w Indiach. Ale chyba najbardziej zapadła mi w pamięć wyprawa do Peru, kiedy to podczas spaceru po centrum miasta, w towarzystwie m. in. polskiego ambasadora, zostałam napadnięta i okradziona. Straciłam całą torebkę wraz z zawartością – kartami, dokumentami, lekarstwami i okularami. A ponieważ dzielnie walczyłam o tę torebkę, to jeszcze ucierpiała moja sukienka i ciało. Dziś z tej historii wyciągam jeden wniosek generalny – trzeba zawsze mieć oczy dookoła głowy, niezależnie od tego jaki kraj i z kim się zwiedza.

Wiem, że pojadę jeszcze do…

Na pewno do Mongolii, po to, żeby poznać tamtejszą kulturę i historię. A druga wyprawa, na którą sobie pozwolę, jak już będę miała więcej czasu, to podróż po dawnych republikach Związku Radzieckiego. W tę wyprawę wybiorę się jednak nie samolotem, ale samochodem. I będę robiła wiele przystanków po to, żeby rozmawiać z ludźmi, żeby nie musieć patrzeć na zegarek. Ale gdyby Pan zapytał o to, jaka jest podróż moich marzeń, to odpowiedziałabym, że na Księżyc. I mam nadzieję, że niedługo i tam uda nam się dolecieć.