Ekstremalne narty w różnych zakątkach świata

Autor tekstu: , Data publikacji:

Bliski Wschód bez konfliktu

W Libanie, który kojarzy nam się z zarzewiem konfliktów na Bliskim Wschodzie znajduje się najpopularniejszy w tym regionie świata stok narciarski. Mowa tu o ośrodku Faraya-Mzaar, leżącym 30 km od Bejrutu. Oferuje on 80 kilometrów tras i 20 wyciągów, które podwożą narciarzy na wysokość 2 460 m n.p.m.

W ośrodku Cedry, w którym do schroniska na wysokości 2 870 m n.p.m. dojeżdża się wyciągiem gondolowym, odbędą się w tym roku narciarskie mistrzostwa Azji. Dodatkową atrakcją jazdy na nartach w Libanie są nieprawdopodobne widoki – z najwyższych szczytów można spojrzeć wprost w błękitną toń Morza Śródziemnego.

Pokonać siebie, a dopiero potem górę

Kto powiedział, że przez całe życie trzeba jeździć na nartach czy desce po wytyczonych trasach? Coraz częściej poszukiwacze przygód decydują się na nowe, a raczej stare, ale dawno zapomniane zimowe pasje.

Należy do nich m.in. skialpinizm. Zwolennicy tego sportu mają przewagę nad zwykłymi narciarzami już choćby z tego powodu, że nie muszą stać w kolejkach do wyciągów. W słoneczny poranek wyruszają na szczyt z wyczynowymi nartami na ramionach. Wybierają zwykle ścieżki górskie położone z dala od turystycznych szlaków, ruchliwych nartostrad i udeptanych stoków. Pasja ta jest połączeniem alpinizmu, a więc wspinaczki, często w trudnych warunkach, przy użyciu czekana i raków, z górską wędrówka i jazdą na nartach.

Skialpinizm, znany też pod nazwą narciarstwa wysokogórskiego, to niejako powrót do korzeni – czasów, gdy bez pomocy wyciągu trzeba było wspiąć się na szczyt, by potem sunąć w dół po świeżym śniegu. Miłośnicy tego sportu, prócz satysfakcji płynącej z pokonania trudnej trasy i sporej dawki adrenaliny chwalą sobie jedyną w swoim rodzaju możliwość przebywania sam na sam z górami.

Freeride – wolność absolutna

Zamożniejsi amatorzy zimowych sportów ekstremalnych wybierają skituring – docierają na trudny do zdobycia szczyt przy pomocy skutera śnieżnego lub helikoptera. Odmianą skituring jest też szus po niemal pionowej ścianie pokrytej śniegiem i lodem.

Są i tacy, którzy w poszukiwaniu ekstremalnych emocji posuwają się jeszcze dalej – wybierają tereny szczególnie niebezpieczne, pełne szczelin i uskoków skalnych lub z własnej, nieprzymuszonej woli decydują się na ucieczkę przed goniącą ich lawiną. Tak „bawią się” miłośnicy sportu znanego pod nazwą freeride. To angielskie słowo najlepiej określa ich stan podczas szusowania – absolutną wolność i jedyne w swoim rodzaju poczucie jazdy na nartach bez jakichkolwiek ograniczeń.

Samotność długodystansowca

Poczucie wolności i nieograniczonej swobody daje też snowkite, sport, do którego uprawiania jeszcze bardziej niż góry potrzebna jest otwarta przestrzeń pokryta śniegiem i lodem, a także – co bardzo ważne – stanowisko szczególnie wyeksponowane i wietrzne. Aby uprawiać snowkite trzeba zaopatrzyć się w deskę snowbordową lub narty do jazdy po stoku, a także specjalną uprząż oraz spadochron-latawiec. Tak wyposażeni najpierw możemy unosić się w przestworzach, aby następnie osiąść na szczycie najpiękniejszego stoku i wytyczając dziewiczy szlak – zjechać szybko w dół.

Z kolei fat ski, zwane też powder ski – jazda na nartach w sypkim niczym puder śniegu – to przyjemność dostępna tylko dla wytyczających własny szlak śmiałków. Amatorzy tego rodzaju zjazdów porównują odczuwaną wtedy przyjemność do „pływania po stokach w trzech wymiarach”.

Ponoć narciarz doświadczający tak ekstremalnych doznań po dwóch sezonach nie odczuwa już strachu. Towarzyszy mu raczej rodzaj euforii. W takich chwilach włącza się świadomość, że najmniejszy błąd czy sekunda dekoncentracji mogąkosztować życie. Człowiek jest zdany tylko na siebie. I bardzo samotny. Ale w naszym gęsto zaludnionym świecie to też może być zaletą…