Położony w sercu miasta (ale nieco na uboczu ścisłego centrum) hotel oferuje błyskawiczny dostęp do wszelkich rozrywek i atrakcji Kapsztadu. W pobliżu mieści się Galeria Narodowa Afryki Południowej, słynny Plac Greenmarket oraz Zamek Dobrej Nadziei. Blisko stąd także (co może być ważne po powrocie z safari, choć – oby się nie przydało) do Cape Town Medi Clinic. Z okien widać Górę Stołową a i dojazd – gdyby ktoś zapragnął ujrzeć ją z bliska – zajmie zaledwie kilkanaście minut.
Hotel
Już przekraczając furtkę przenosimy się w zupełnie inny świat, zostawiając za sobą cały pośpiech i niedogodności naszej cywilizacji. Piękny budynek w stylu wiktoriańskim ma doskonałe proporcje, a wystrój, meble, wysmakowane dodatki i dbałość o każdy szczegół sprawiają, że od pierwszej chwili czujemy się tu naprawdę swojsko.
Ponieważ hotel oferuje usługę transportu z lotniska, w jego podwoje trafiamy od razu z „przewodnikiem”, który doskonale zadba o nasze bagaże. Zostaną dostarczone bezpośrednio do pokoju, a my w czasie załatwiania formalności (zresztą minimalnych i nieuciążliwych) możemy pokrzepić siły po podróży w hotelowym barze. Dla porządku dodajmy również, że hotelową limuzynę zamówimy także, jeśli zechcemy wybrać się do miasta.
W tutejszej recepcji można zresztą liczyć na wiele udogodnień. Pracownicy pomogą zorganizować zwiedzanie miasta i okolic lub udział w bezkrwawym safari, zarezerwują stolik w dowolnej restauracji w mieście oraz bilety na każdą dostępną imprezę. Akceptowane karty kredytowe to: Visa, MC, Diners i Amex. W pomieszczeniach wspólnych hotelu można skorzystać z bezprzewodowego dostępu do internetu. Jest także basen, pralnia oraz parking, z którego w razie potrzeby goście mogą korzystać (za opłatą) również po wymeldowaniu się z hotelu.
Pokoje
Kto przywykł do wielkich hoteli, temu Cape Cadogan wyda się miejscem jak z bajki. Ma zaledwie… sześć pokoi. Nic więc dziwnego, że po kilku dniach pobytu przynajmniej z widzenia znamy wszystkich, a personel traktuje nas jak długo wyczekiwanych miłych gości, a nie anonimowych klientów.
W wystroju wnętrz dominuje śnieżna biel (co daje miłe wrażenie chłodu) przełamana stylowymi meblami z ciemnego drewna i złocistymi dodatkami, takimi jak lampy, żyrandole czy okucia niektórych mebli. Nowoczesność miesza się tu z historią. Obok designerskiego biurka czy (w łazience) kabiny prysznicowej o geometrycznych kształtach, stoją wygodne obite wzorzystym brokatem fotele, które wyglądają jakby jeszcze wczoraj należały do Jane Austen. Okna przesłaniają misternie udrapowane firanki-zasłony z najcieńszego batystu, które sprawiają, że nawet ostre południowoafrykańskie słońce nabiera miękkości i delikatności.