Business Traveller: Jaka będzie przyszłość wyszukiwarek biletów lotniczych? Dziś zdecydowana większośc transakcji odbywa sie metodą off-line, poprzez agentów, biura podróży etc…
Michael Dietz: Myślę, że jeśli chodzi o rynek wyjazdów turystycznych, trend wzrostowy zakupów biletów lotniczych przez internet będzie szybko rósł. Turyści są bardziej wrażliwi na ceny, często szuakaja najtańszych opcji podróżowania, maja nieograniczone możliwości przeszukiwania internetu pod katem najniźszych cen. Nieco inaczej wygląda sprawa, jeśli chodzi o organizacje wyjazdów korporacyjnych, biznesowych. Tutaj liczy sie nie tylko cena, ale i możliwośc dokonywania nieograniczonych zmian w rezerwacji, dodatkowych usług, upgrade’ów do wyższych klas przelotu etc. Dlatego przewiduję, ze w najbliższej przyszłości, właśnie z tych względów, korporacje nie będą kupować biletów bezpośrednio przez internet.
Business Traveller: W USA na barnże wyszukiwarek lotniczych padł jakiś czas temu blady strach ze względu na uruchomienie Google Flight Search. Metawyszukiwarka Google działa juz w Stanach, jest tez przygotowana do „odpalenia” m.in. w Europie. Czy nie boicie się, że w związku z bardzo silną pozycją Google’a we wszystkich dziedzinach cyfrowego życia, ich nowy produkt nie będzie podbierać wam potencjalnych klientów?
Michael Dietz: Google Flight Search nie jest przede wszystkim narzędziem do rezerwacji biletów. Po wyszukaniu połączenia i tak musimy wejść na stronę linii lotniczej i tam dokonać zakupu. Poza tym mają wysoki odsetek sytuacji, w których wyszukana cena i połączenie jest niedostępna, bo nie sprawdzają dostępności biletów na dana chwile. Dlatego uważamy, że klienci Google Flight Search mogą być nieco sfrustrowani. Oczywiście, przyglądamy się konkurentom, a Google też w jakimś sensie do nich należy, ale jesteśmy pewni, że jesteśmy specjalistami na tym rynku, w przeciwieństwie do Google’a.
Business Traveller: Jak będzie w najbliższej przyszłości wyglądał rynek lotniczy na świecie? Według raportów IATA od kilku miesięcy zmniejsza się liczba przewozów, szczególnie jeśli chodzi o te biznesowe, na których linie lotnicze zarabiają najwięcej?
Michael Dietz: Jeśli chodzi o rynek przelotów turystycznych, on zawsze istniał i będzie istnieć, bo ludzie chcą i będą podróżować. Jeśli chodzi zaś o przeloty biznesowe, to nikt do tej pory nie wymyślił skuteczniejszego sposobu komunikacji w biznesie niż spotkania bezpośrednie. Można oczywiście zauważyć pewien proces, polegający na tym, że mniej lata się na spotkania wewnątrz korporacyjne, korzystając z telekonferencji i nowych technologii porozumiewania się, ale ciągle będzie się latać, by robić interesy z klientami.
Business Traveller: A jak będzie rozwijał się rynek w Polsce?
Michael Dietz: Dynamicznie. Macie coraz więcej tanich linii, rośnie w siłę, mimo kryzysu, klasa średnia, juz przyzwyczailiście się, że można gdzieś polecieć zamiast jechac samochodem. Taki rozwój przewiduje nie tylko dla Polski, ale wszystkich państw Europy Środkowo – Wschodniej.
Business Traveller: Jaki cel, jako Sabre, stawiacie sobie w Polsce?
Michael Dietz: Jesteśmy na rynku polskim od 12 lat. Dopiero od roku proponujemy polskim biurom podróży i agentom korzystanie z naszych rozwiązań, także dotyczących wykorzystania naszej wyszukiwarki. Naszym celem, nie tylko jeśli chodzi o Europę, w średnim terminie jest awans z trzeciego miejsca w Europie (po Amadeus i Worldspan- red.) na drugie.