Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, zniknknie także połączenie do Berlina, Kairu i Bejrutu. Problem jednak nie w tym, że połączenia są nierentowne, ale w tym, że taki wymóg (ograniczenia) stawia Komisja Europejska, która musi zaakceptować pomoc publiczną, jakiej niedawno rząd udzielił polskiemu przewoźnikowi.
Kolejne oszczędności to wprowadzenie odpłatności za posiłki na pokładzie oraz sprzedaż lub leasing kilku Embrayerów, które LOT ma „na stanie”. Ale pod nóż pójdą nie tylko brazylijskie odrzutowce, ale także najnowsze Dreamlinery – w 2014 roku spółka chce oddać w leasing dwie tego typu maszyny. Liczy też na pieniądze z odszkodowania od Boeinga za uziemienie Dreamlinerów w związku z usterkami akumulatorów. Kolejny pomysł na ograniczenie strat to oszczędności na paliwie, kolejne zwolnienia – 500 etatów – oraz zmiana form zatrudnienia.
W zeszłym roku LOT miał prawie 160 milionów złotych straty netto. Prezes Mikosz ma nadzieję, dzięki restrukturyzacji w przyszłym roku spółka zanotuje minimalny zysk. Z kolei właściciel LOT, Skarb Państwa, chce po wdrożeniu programu restrukturyzacji jak najszybciej sprzedać przewoźnika.