Na nartach w kasku i bez drinków

Autor tekstu: , Data publikacji:

Choć śniegu w polskich górach jak na lekarstwo, ferie zimowe tuż za pasem. Przed sezonem przypominamy o nowych regułach, jakim - stety niestety - podlegają od tego roku narciarze i snowboardziści.

Zmienia się dużo – nowe przepisy mają zadbać przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo na stokach.

1 stycznia w życie weszła ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Wprowadza ona zasadę, że osoby do lat 16 będą musiały jeździć na nartach i snowboardzie w kaskach. Co się stanie, gdy nie zastosujemy się do tego przepisu? Narciarski patrol policji będzie mógł nałożyć na rodziców lub opiekunów mandat.

Jest szansa, że nie będziemy już narażeni na swobodną jazdę narciarzy „na podwójnym gazie”. Ci, którzy z powodu spożycia alkoholu bądź odurzenia narkotykami nie będą w stanie kontrolować swojej jazdy, zostaną ukarani grzywną. A właściciel bądź dzierżawca stoku będzie miał prawo nakazania opuszczenia stoku i zakazania na niego ponownego wstępu.

Nowa ustawa nakłada też na narciarzy kilka nowych obowiązków. Będą musieli m.in. zapoznać się z zasadami ruchu, obowiązującymi na stoku, znakami oraz mieć świadomość o prognozie pogody – m.in. potencjalnemu zagrożeniu lawinowemu na danym obiekcie – oraz umiejętnie oceniać swoje możliwości w kontekście stopnia trudności nartostrady, po której się poruszają. Jednym słowem, jest szansa, że po stokach Goryczkowej na Kasprowym Wierchu nie będą poruszać się początkujący narciarze.

W razie wypadku narciarze będą mieli też obowiązek poinformować ratowników GOPR lub TOPR. Rejestr wypadków będzie musiał też prowadzić dzierżawca lub właściciel stacji narciarskiej. Ma on zawierać dane osoby, której udzielono pomocy, rodzaj urazu, imiona i nazwiska ratowników, którzy pomagali poszkodowanemu. Informacje te mają być przechowywane przez 10 lat.

W ustawie zabrakło niestety tzw. prawa śniegu, czyli ustawowego i czasowego ograniczenia prawa własności do gruntów, kiedy spadnie określona ilość śniegu. Takie prawo obowiązuje od dawna w państwach alpejskich, np. w popularnej wśród Polaków Austrii. Dzięki niemu nie dochodzi do blokowania przez właścicieli hal, przez które wiodą szlaki narciarskie – jak choćby do sytuacji, która miała miejsce w poprzednim sezonie na zakopiańskiej Gubałówce.

Na razie śniegu w polskich górach jak na lekarstwo – na Kasprowym otwarta jest tylko nartostrada na Hali Gąsienicowej, w Korbielowie w Beskidzie Żywieckim można jeździć tylko w okolicach hali Miziowej. Warto jednak przed feriami – miejmy nadzieję, że przez najbliższe dwa tygodnie pogoda dopisze i spadnie wreszcie śnieg – zapoznać się z nowymi przepisami.