Woda z odsalarni
Słonecznie i ciepło jest tam w zasadzie przez okrągły rok, choć główny sezon przyjazdów, z wyższymi cenami, przypada na okres od grudnia do połowy kwietnia. Średnia temperatura to 28 stopni. Jeśli ktoś nie toleruje nazbyt gorących dni, warto dodać, że wiejące tam wiatry skutecznie ochładzają odczuwalną aurę i na plaży czas spędza się nad wyraz przyjemnie.
Na licząca sto tysięcy mieszkańców Arubę przyjeżdża co roku niemal półtora miliona turystów
Co ciekawe woda jaka płynie tam z kranów nadaje się do picia i jest bardzo czysta. To zasługa, drugiej co do wielkości na świecie, odsalarni wody morskiej, która zaspokaja potrzeby całej wyspy.
Dotarcie na Arubę nie nastręcza żadnych trudności, wymaga jedynie nieco czasu. Najłatwiej skorzystać z połączenia przez Amsterdam. W powietrzu, rozpoczynając eskapadę w Warszawie, spędza się w sumie około 12 godzin, więc nie ma na co narzekać.
Na miejscu jest spory wybór dobrych hoteli, w których można ulokować uczestników wyjazdu. My z czystym sumieniem polecamy miejscowego Radissona, sprawdzony hotel z doskonała infrastrukturą i serwisem, położony w Palm Beach, w pobliżu stolicy wysepki i miejscowego lotniska.
Do abordażu
Gdy grupa znajdzie się już na Arubie, ma przed sobą kilka dni, w czasie których nie będzie nawet minuty na nudę. Program można tam bowiem przygotować dla każdego, ponieważ możliwości są naprawdę duże. Doceniają to także turyści, szczególnie z USA i Kanady, którzy odwiedzają co roku miejscowe plaże i kasyna, bo Aruba to karaibskie Las Vegas. Turystów jest każdego roku niemal półtora miliona, co powoduje, że wyspa jest ojczyzną bogatych i szczęśliwych ludzi.
Uczestnicy incentive mają do dyspozycji bodaj wszystkie sporty wodne, o jakich im się zamarzy. Od lekcji nurkowania wśród bajecznej rafy koralowej, przez kajaki morskie po żeglowanie na desce. Na pokładzie dużego i szybkiego katamaranu będą mogli poznać uroku wyspy a jeden z wieczorów spędzą na wodzie podczas uroczystej kolacji.
Statek-restauracja, stylizowany jest na stary, hiszpański okręt. Goście dostają bandany a nawet opaski na oczy, by mogli poczuć się jak wilki morskie. Wówczas, w trakcie posiłku, przy płonących świecach oraz karaibskich dźwiękach muzyki, nagle pojawią się głośni i groźni goście. Mówiąc krótko na statek przypuszczają atak piraci.
Abordaż trwa na szczęście niezbyt długo a emocje wkrótce można ostudzić przy stołach, a co odważniejsi obrońcy mają szansę skoczyć do wody wprost z rufy statku.
Niezapomnianym przeżyciem będzie także safari samochodami terenowymi po Parku Narodowym Arikok czy wizyta na niezwykłej farmie hodującej… motyle. Amatorzy jazdy konnej mogą spróbować swych sił w przejażdżkach po plaży, zaś romantycy podziwiać zachody słońca spacerując po wydmach.