Niewielka Aruba oferuje uczestnikom wyjazdu motywacyjnego niezliczone atrakcje – pisze Jakub Olgiewicz.
Wyspa jest niewielka, 30 kilometrów długości i 8 szerokości, w sumie nieco ponad 190 kilometrów kwadratowych przestrzeni do życia dla stutysięcznej populacji. Od wybrzeża Wenezueli dzieli ją jedynie 30 kilometrów, a odkryta została, z górą pięć wieków temu, przez żeglarzy z Hiszpanii.
Wkrótce potem trafiła pod skrzydła Holendrów i weszła w skład Małych Antyli. Do dziś Aruba tworzy (z Curacao, Sin Maarten i oczywiści Holandią) Królestwo Holandii a mieszkańcy, potomkowie Arawaków i nacji, jakie się tu pojawiały, mają holenderskie obywatelstwo.
Miejscowi, którzy są otwarci na przybyszów i zawsze się uśmiechają mówią najczęściej po… papiamencku, czyli w, uznanym za język urzędowy pięć lat temu, dialekcie kreolskim zbudowanym z mieszanki portugalsko-hiszpańskiego z masą zapożyczeń z niderlandzkiego, angielskiego czy francuskiego. Zresztą w każdym ze wspomnianych języków na Arubie można się dogadać.