ODPRAWA
Pierwsze, co mnie powitało na warszawskim lotnisku, kiedy pojawiłem się tam kilkanaście minut po godzinie 14, to informacja, że start opóźniony jest o 20 minut. Dzień wcześniej dostałem bilet elektroniczny w klasie ekonomicznej. Przyzwyczajony do dobrego, postanowiłem odprawić się przez Internet, by zaoszczędzić sobie nieco czasu i wybrać dobre miejsce. Okazuje się, że na stronie TAP Portugal, w okienku on-line check in, można odprawić się z wielu miejsc, jednak Warszawy wśród nich nie ma.
Na Okęciu, przy jednym z trzech stanowisk TAP Portugal, nie było kolejki. Odprawiłem się bardzo szybko, nadając przy tym bagaż. Podczas kontroli wszystko przebiegało nad wyraz sprawnie – nie odczuwało się zupełnie, że wymogi bezpieczeństwa są teraz na jeszcze wyższym poziomie niż dotychczas.
WEJŚCIE NA POKŁAD
Gapiąc się na stoiska sklepów wolnocłowych powoli przemieszczałem się w kierunku wyjścia B37 nasłuchując z nadzieją, że w końcu rozpocznie się boarding. Niemal pół godziny po terminie, gdy już zaproszono nas na pokład, jako pierwsi mieli zostać obsłużeni pasażerowie z dziećmi, potrzebujący specjalnej pomocy, posiadacze biletów klasy biznes oraz złotych kart programu lojalnościowego.
Dla klasy biznesowej przeznaczono pierwsze trzy rzędy foteli. Ustawione są w całym samolocie w konfiguracji 3+3 a biznes wydzielony jest za pomocą ruchomej ścianki z kotarą. Przy wejściu pasażerowie mogli sięgnąć po prasę, niestety były to jedynie gazety w języku portugalskim, polskich nie zauważyłem.
MIEJSCE
Zająłem miejsce z numerem 8C przy przejściu, o co prosiłem podczas odprawy, pamiętając, że czekają mnie niemal 4 godziny w powietrzu. Okazało się, że siedzę sam – miałem więc do dyspozycji aż trzy fotele. A319-100 jest nowoczesnym samolotem. TAP ma ich w swojej flocie aż 19. Zabierają na pokład 132 pasażerów i mogą pokonać dystans 5700 kilometrów rozwijając przy tym prędkość 900 kilometrów na godzinę. Fotele pokryte ciemnoniebieską skórą są wygodne, mają dobrze wyprofilowane zagłówki i pozwalają spędzić długi czas lotu do Lizbony w przyzwoitych warunkach. Miejsca na nogi jest na tyle dużo, by można było pomyśleć nawet o długiej drzemce bez narażania się na zdrętwienie wszystkich mięśni. Jeszcze przed startem z sufitu wyjechały niewielkie ekrany, na których, po portugalsku i angielsku, przedstawiono procedury bezpieczeństwa.
LOT
Startowaliśmy z opóźnieniem, którego powody po kilku minutach wyjaśniał sam kapitan. Nie ograniczył się też do zdawkowej informacji o temperaturze czy czasie, jaki zajmie nam podróż. Jego informacje były naprawdę wyczerpujące. Opowiedział bardzo dokładnie o trasie lotu i większych miastach, nad którymi będziemy przelatywać.
Po około 40 minutach obsługa zaczęła zajmować się pasażerami klasy ekonomicznej. Wcześniej, po zasunięciu kotary, swoje przywileje mogli wykorzystać dwaj pasażerowie przedziału biznesowego. Gdy przyszła nasza kolej, dostaliśmy ciepły posiłek, który składał się z antrykota w panierce z ziarnem sezamowym, makaronu penne oraz pieczonego pomidora. Do tego podano sałatkę z kukurydzą i kilkoma paskami papryki, ciastko serowe, bułkę, serek topiony a także opakowane w folię dwa krakersy. Do picia serwowano oczywiście kawę i herbatę oraz wodę mineralną, soki, białe i czerwone wino lub piwo.
Po posiłku wielu pasażerów sięgnęło, tak jak ja, po laptopy, i zajęło się pracą. Niektórzy drzemali, inni patrzyli w ekrany – na film z Jasiem Fasolą.
PRZYLOT
Spore opóźnienie startowe udało się pilotom znacznie nadrobić. W Lizbonie byliśmy kilka minut po planowanym terminie. Komunikacja na lizbońskim lotnisku jest bardzo dobrze rozwiązana. Po kilku chwilach od opuszczenia samolotu byłem przy jednym z wielu taśmociągów bagażowych, parę minut później przed terminalem.
OCENA
Blisko czterogodzinna podróż w klasie ekonomicznej do Lizbony przebiega bez kłopotów, obsługa TAP jest fachowa i sprawna.
POWRÓT
Z Lizbony do Warszawy można lecieć, korzystając z usług portugalskich linii TAP, we wtorki, piątki i soboty o godzinie 10:35, zaś w środy i niedziele o 17:00.
ODPRAWA
Lot na trasie Lizbona – Warszawa był moim drugim przelotem tego dnia. Wracałem z Madery, więc nie musiałem dokonywać odprawy w Lizbonie. Wszystko zostało dość sprawnie załatwione na nowym lotnisku w Funchal, a tak naprawdę niemal 20 kilometrów od stolicy Madery – lotnisko jest bardzo ładne, pobudowane kolosalnym kosztem, jednak z pełną świadomością, że bez takich nakładów turystyczny biznes na wyspie nie będzie mógł się rozwijać.
Czas oczekiwania przed planowym odlotem o 17:00 do Warszawy wynosił niemal 3 godziny. Miałem czas na zakupy (a sklepów jest na lotnisku sporo, wiele z nich to markowe sieci). Tym razem miałem też bilet klasy biznes, więc postanowiłem odwiedzić lotniskowy lounge.
POCZEKALNIA
Salonik dla pasażerów biznesowych TAP Portugal o nazwie Premium Lounge mieści się w pobliżu wyjść 16 i 17. Prowadzi do niego długi korytarz, gdzie po prawej stronie są także toalety i prysznice. Rejestracja, po pokazaniu karty pokładowej, jest błyskawiczna. Lounge ma dwa piętra. Na dole ustawiono kilkanaście foteli, mieści się tam także sekcja cateringowa – można wziąć na talerz kilka lekkich przekąsek oraz wybrać coś spośród wielu gatunków wina i mocniejszych alkoholi. Tam też umieszczono automaty do kawy i herbaty oraz stojaki z prasą. Schody prowadzą na piętro, gdzie czekają wygodne sofy i stoliki z oświetleniem. Przy schodach jest pięć stanowisk komputerowych z dostępem do Internetu a na dużych ekranach podawane są aktualne informacje o godzinach odlotów.
WEJŚCIE NA POKŁAD
Boarding był wyjątkowo sprawny. Odprawiano nas z wyjścia 16A, które zmieniano dwukrotnie, jednak informacja była na tyle czytelna i jasna, że nikt nie miał problemów ze znalezieniem swojego gate’u.
Airbus A319-100 ma siedzenia w układzie 3+3. Dla siedmiu pasażerów klasy biznes w tym locie wyznaczono, dzięki ruchomej ścianie z kotarą, 3 rzędy – czyli 18 foteli.
MIEJSCE
Zająłem fotel z numerem 2A, przy oknie. Zasada wolnego środkowego miejsca jest w klasie biznes TAP jak najbardziej aktualna. O tym, że siedzenia w A319 są dość wygodne, solidnie wyprofilowane i odchylają się na tyle, by skusić się na dłuższą drzemkę – już pisałem. Dodam więc jedynie, że zaraz po starcie mogłem wybrać cały rząd trzech wolnych foteli z tyłu w rzędzie numer 3.
LOT
Po osiągnięciu wysokości przelotowej do głosu doszedł kapitan, który bardzo dokładnie opowiedział o przebiegu lotu. Na wysuwanych z sufitu ekranach pojawiły się krótkie filmy. Steward rozdał ciepłe ręczniki a po kilku chwilach pojawił się z menu serwowanych w klasie biznes posiłków. Propozycje dań przygotowali znani w Portugalii kucharze: Vitor Sobral oraz Jose Julio Vintem. Jako przystawkę podano pastrami z włoską sałatą, dania główne były do wyboru – morska ryba wrakoń z winnym risotto lub pieczona wieprzowina z grzybami. Na słodko przygotowano tradycyjny portugalski deser z mango a do picia zaoferowano kawę i herbatę. Do tego oczywiście bogaty wybór soków i alkoholi, z doskonałymi maderskimi winami na czele.
PRZYLOT
Planowo mieliśmy lądować w Warszawie o 21:55. Przylecieliśmy kilka minut wcześniej. Po pogodnym dniu w Lizbonie transfer do autobusu przy padającym śniegu i wiejącym wietrze był dość ponurym doświadczeniem. Po kilku minutach byliśmy jednak w terminalu, a po odebraniu bagaży można było wracać do domu.
OCENA
Klasa biznes to mocna strona TAP Portugal. Miła i kompetentna obsługa sprawia, że cztery godziny podróży nie są kłopotliwe.
FAKTY
układ siedzeń: 3+3
odległość między oparciami: 81 cm
szerokość fotela: 46 cm
KOSZT
Bilet w klasie ekonomicznej z Warszawy do Lizbony rezerwowany przez Internet pod koniec lutego kosztował, bez promocji, 1690 złotych (1 marca można było kupić przelot zaledwie za 450,29 złotych). Cena biletu powrotnego w klasie biznes (executive) rezerwowanego w podobny sposób wynosiła 4225 złotych.
KONTAKT