Lotnisko we Frankfurcie jest jednym z największych, obok londyńskiego Heathrow i paryskiego De Gaulle’a hubów w Europie. Najleży do czołowej dziesiątki lotnisk na świecie, jest też najważniejszym lotniskiem w Niemczech. Zakaz prowadzenia operacji nocnych został wprowadzony w październiku zeszłego roku – samoloty nie mogą startować ani lądować między 23 a 5 rano. Powód: skargi okolicznych mieszkańców do sądu landu Hesji na hałas. Na nic zdało się odwołanie władz lotniska do federalnego sądu administracyjnego – port lotniczy we Frankfurcie sprawę przegrał. A taki obrót sprawy bardzo poważnie zaniepokoił władze lotniska i przewoźników.
Niemiecka prasa szeroko cytuje przedstawicieli linii lotniczych, którzy są zaniepokojeni decyzją sądu w Lipsku. Np. zdaniem Christopha Franza, prezesa Lufthansy, to wielki cios dla niemieckiego biznesu. Decyzja sądu osłabi też pozycję Frankfurtu jako europejskiego huba. Szczególnie ucierpi na tym Lufthansa i jej przewozy cargo – do tej pory korzystała ze specjalnego pozwolenia landu Hesji, zgodnie z którym Frankfurt mógł obsługiwać 17 nocnych połączeń dziennie. Decyzja sądu to także cios w nową inwestycję na lotnisku – niedawno, z myślą o zwiększeniu przepustowości, do użytku został oddany czwarty pas startowy.
Ale Frankfurt nie jest wyjątkiem – większość niemieckich lotnisk nie operuje w nocy, ponieważ niemal wszystkie usytuowane są w obrębach aglomeracji. Wyjątkiem jest położone ok 30 kilometrów od granicy miasta lotnisko w Monachium. Loty nocne zakazane są też na warszawskim Okęciu.