Pieniądze: Ogarnąć przeliczniki

, Data publikacji:

Business Traveller postanowił sprawdzić, jakie pułapki czyhać mogą na podróżnika podczas operacji wymiany waluty.

Wymiana pieniędzy to coś, z czym osoby często podróżujące mają do czynienia praktycznie przez cały czas. Niezależnie od miejsca, do którego się udajemy, istnieje jedna zasada: jeśli nie planujemy częstego korzystania z waluty danego kraju, lepiej nie kupować jej zbyt wiele, ponieważ w ten sposób możemy sporo stracić na kursie wymiany i dodatkowych opłatach.

 

Wymieniać czy nie

W Europie mamy euro, które, z większym lub mniejszym sukcesem, zadomowiło się już w 17 krajach. W  Azji chociażby taki system nie istnieje, przynajmniej nieoficjalnie. Warto więc zapamiętać parę istotnych rzeczy w trakcie służbowej lub wakacyjnej eskapady.

W wielu azjatyckich krajach (Wietnam, Kambodża, Laos) dolar amerykański jest powszechnie akceptowaną, a nawet preferowaną walutą. Co ciekawe, dzięki temu można łatwiej dostać zniżkę. Na przykład kierowcy tuk tuków w Phnom Penh liczą sobie więcej, gdy płacimy w kambodżańskich rielach. Jeśli więc nie mamy problemu ze zdobyciem amerykańskich dolarów, warto przywieźć je do takich miejsc i korzystać z nich jak z głównej waluty.

Odkąd kurs wymiany chińskiego renminbi zaczął opierać się na „systemie płynnym kierowanym”, bazującym na „podaży i popycie rynkowym w stosunku do koszyka walut”, popularność tej waluty mocno wzrosła. Uznaje ją coraz więcej sklepów w Hongkongu i Makao, choć po zawyżonych kursach wymiany. Jednak w Specjalnych Regionach Administracyjnych renminbi nieprędko stanie się uniwersalnie akceptowaną walutą, więc gdy odwiedzamy Hongkong nadal warto wymienić walutę na tutejsze dolary, które są również akceptowane w Makao. Należy pamiętać, że waluta Makao, zwana pataca, nie przyda nam się w Hongkongu ani w Chinach i jest rzadko akceptowana w innych częściach świata. Być może wydadzą nam ją jako resztę w sklepach lub taksówkach, ale lepiej poprosić wtedy o wymianę na dolara hongkońskiego lub roztrwonić ją przed wyjazdem.

Rynki Hongkongu i Singapuru są najbardziej otwartymi na świecie i można tu kupić większość światowych walut. Jeśli wybieramy się w ten rejon i mamy w planie odwiedzenie któregoś z tych miast, warto skorzystać z okazji i zaopatrzyć się tam w waluty krajów, które jeszcze zamierzamy odwiedzić.

 

Plastic is fantastic

Jeszcze kilka lat temu bardzo popularną i najbezpieczniejszą formą, w jakiej woziliśmy ze sobą walutę za granicę, były czeki podróżne. Ale odkąd banki zaczęły działać na globalną skalę, wolimy korzystać z bankomatów. Co prawda, marża za taką usługę jest wyższa, niż w przypadku czeku, ale liczy się ogólna wygoda. Coraz mniej sklepów akceptuje też czeki podróżne, a żeby je spieniężyć, trzeba udać się do banku i często czekać w długiej kolejce. Poza tym ograniczają nas godziny pracy banku, co oznacza, że nie wypłacimy pieniędzy w weekendy, a w mniejszych miastach po 15: 00. Kasy w większych hotelach również spieniężają czeki podróżne, ale często jedynie do pewnej, z góry ustalonej kwoty.

Bankomaty nie wszędzie się sprawdzają. W Japonii system bankowy jest dość zamknięty i wiele bankomatów nie przyjmuje zagranicznych kart płatniczych. Citibank jest jednym z niewielu globalnych banków obecnych na tamtym rynku, nie jest jednak łatwo znaleźć jego placówki. Przed wyjazdem warto więc zebrać informacje na temat miejsc, w których uda nam się wypłacić pieniądze.

W Chinach należy zachować ostrożność korzystając z tamtejszych bankomatów, ponieważ ostatnio odkryto tam fałszywe maszyny, które kradły dane klientów banków. Lepiej więc wypłacać gotówkę w oddziale banku o uznanej renomie.

W przypadku kart kredytowych, wiele (ale nie wszystkie) firm wydających karty pobiera dodatkowe opłaty za transakcje wykonane w zagranicznej walucie. A korzystanie z karty kredytowej, np. w Chinach, może być wyjątkowo kłopotliwe. W niektórych miastach, takich jak Shenzhen, jeśli zechcemy zapłacić w sklepie taką kartą, zostaniemy skierowani do specjalnej kasy (często odległej o kilka kilometrów), gdzie znajduje się maszyna, która w ślimaczym tempie, po kilku próbach, zatwierdzi transakcję.

 

Klucz to planowanie

Wymiana waluty na lotnisku jest bardzo wygodną, ale zarazem bardzo drogą opcją, gdyż ze względu na łatwy dostęp do takich punktów wymiany nalicza się tam wysokie opłaty. Nawet gdy jesteśmy już na lotnisku i nie mamy przy sobie waluty kraju, do którego się udajemy, warto dowiedzieć się, czy nie lepiej wymienić pieniędzy zaraz po przylocie w najbliższym napotkanym kantorze.

Oto nasza rada dla podróżujących służbowo, którzy sami wymieniają sobie walutę: najlepiej robić to sporo wcześniej i w dużych ilościach. To sprawdza się szczególnie w przypadku firm, których pracownicy często podróżują.

Firmy korzystające z serwisów wymiany waluty dla korporacji, uzyskują preferencyjne stawki, ponieważ regularnie zamawiają duże kwoty. – Przelicznik, po jakim sprzedajemy walutę zależy od klienta, jak często podróżuje, ile wydaje i jak często składa u nas zamówienia – mówi Terry Perrin, dyrektor działu obrotu hurtowego walutami w firmie American Express.

Warto pamiętać, że przeciętny bank, niemal zawsze, oferuje kurs po przeliczniku, który wydaje się niepoważny w stosunku do tego, co proponują firmy specjalizujące się w wymianie walut.

Większość serwisów internetowej wymiany walut posiada systemy, dzięki którym dostaniemy korzystniejsze stawki po prostu dlatego, że firma nie musi płacić za wynajęcie biura w centrum miasta. Ale nawet popularne kantory wymiany mają różne kursy, w zależności od miejsca, w którym się znajdują. Wymiana waluty to biznes jak każdy inny, więc nie ma w tym nic dziwnego, że za taką usługę trzeba trochę zapłacić. Jeśli się postaramy, na pewno znajdziemy atrakcyjne oferty, ale za brak planowania i przewidywania można często zapłacić (dosłownie) wysoką cenę.

Większość osób chętnie korzysta za granicą z bankomatów. I choć przelicznik nie jest korzystny, liczy się wygoda.