Moda na Berlin

Autor tekstu: , Data publikacji:

Nasz korespondent Liat Clark przekonuje, że przeżywająca właśnie rozkwit stolica Niemiec jest idealną bazą dla nowych firm internetowych.

Berlin nie jest piękny w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, a w jego krajobrazie dominuje szara powojenna architektura. Wystarczy jednak odwiedzić jeden z tutejszych niezliczonych barów lub którąś z tysięcy kafejek, by odkryć zupełnie odmienne oblicze tego miasta.

Postępowe kluby

Rozwijająca się w Berlinie kultura klubowa przyczyniła się do napływu inteligentnych  młodych ludzi z całej Europy, którzy przyjechali tu, uciekając przed bezrobociem w swoich krajach. Teraz mogą sprawdzić się w mieście, które jest synonimem przedsiębiorczości, w kraju, uchodzącym za jeden z najstabilniejszych w Europie.

– W tutejszych kafejkach można zobaczyć ich z laptopami, bez krawatów i przymusu tkwienia w ciasnych biurach – mówi Burkhard Kieker, prezes serwisu Visit Berlin. – To nowe pokolenie, potrafiące zamienić innowacje w realny zysk i każdego tygodnia uruchamiające nowe firmy (tzw. start-upy), oferujące ciekawe usługi.

Finansowa stabilność Niemiec oparta jest na eksporcie, który w ubiegłym roku wyniósł ponad bilion euro, włączając w to produkcję stali i samochodów. Ale w stolicy kraju tradycyjny przemysł od lat ma słabą pozycję, a tutejsza gospodarka opiera się głównie na branży turystycznej. Według danych organizacji International Congress and Convention Association, Berlin zajmuje 4 miejsce na świecie pod względem ilości organizowanych tu kongresów i konwencji. Jednak ostatnio technologia rozwija się w tym mieści na tyle dynamicznie, że wkrótce może stać się jednym z najważniejszych sektorów.

Dolina Krzemowa Europy

Na świecie mówi się, że największymi zagłębiami rozkwitających firm IT jest dziś Dolina Krzemowa i… Berlin. Kieker nazywa to zjawisko „drugą falą” kreatywności – pierwszą był wysyp artystów i różnorodnych kultur, które pojawiły się tu w latach 90 ubiegłego wieku i sprawiły, że Berlin stał się centrum bohemy. Dane opublikowane w ubiegłym roku wykazały, że w 2010 roku w Berlinie pojawiło się 1860 start-upów. Świat w końcu to zauważył i zainwestował 136 milionów euro w 81 z nich, włączając w to fundusz inwestycyjny Niklasa Zennstroma (współzałożyciela Skype’a), który zainwestował 3,1 miliona euro w firmę 6Wunderkinder.

W 5700 berlińskich firmach informatycznych pracuje około 50 tys. osób, generujących roczny obrót w wysokości ponad 10 mld euro, czyli 10 procent PKB miasta. We wrześniu dziesięć raczkujących firm wystartowało w programie Startupbootcamp (startupbootcamp.org) – to coś w rodzaju europejskiego inkubatora przedsiębiorczości. Infrastruktura również nadrabia zaległości. W marcu przyszłego roku uruchomione zostanie lotnisko Brandenburg International, a w 2014 roku w miejsce centrum ICC Berlin (icc-berlin.de), które przejdzie renowację, pojawi się City Cube – centrum wystawowe na 10 tys. osób.

Co on w sobie ma?

Co takiego ma w sobie Berlin, że zdołał przyciągnąć 50-tysięczną armię technologicznych pionierów?

– Berlin ma wizerunek miasta kontrkultury i atmosferę, którą lubią przedsiębiorcy – mówi Eric Wahlforss, dyrektor ds. technologii i współzałożyciel Sound Cloud – platformy wymiany muzyki z ponad 10 mln użytkowników. – To poczucie wzajemnej inspiracji, wspierania rozwijających się pasji i identyfikacji z nowym biznesem.

Co więcej, ta zaraźliwa atmosfera skłania, a czasami nawet zmusza do współpracy w zakresie sztuki, wzornictwa, mody i technologii. Według Johannesa Recka, współzałożyciela internetowej wyszukiwarki wycieczek Get Your Guide, która w ciągu roku od przeniesienia swojej siedziby do Berlina odnotowała wzrost sprzedaży o 600 procent, kluczem do sukcesu stolicy Niemiec jest kosmopolityczna natura tego miasta.

– Oferujemy wielojęzyczne usługi, a Berlin to jedno z niewielu europejskich miast, gdzie można z dnia na dzień zatrudnić ludzi znających biegle dany język. Mimo to największym problemem wymienianym przez wiele firm są trudności z szybkim otrzymaniem niemieckiej wizy.

Janka Schmeisser z firmy I-potentials, zajmującej się doradztwem rekrutacyjnym dla firm z branży technologicznej uważa, że to poważny problem: – Mamy wielu kandydatów z Indii, ale tracimy ich, bo łatwiej im osiedlić się w USA. Z drugiej strony, koszty utrzymania w Niemczech są niskie i dodatkowo planuje się obniżenie progu dochodowego dla wysoko wykwalifikowanych imigrantów z 66 000 do 34 200 euro w sektorach, gdzie jest największe zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników.

Kreatywna stolica

Wystarczy się rozejrzeć, by zobaczyć, że kreatywność Berlina jest też widoczna w jego architekturze. Znajdujący się w modnej dzielnicy Mitte XIX-wieczny budynek Neues Museum (można tu zobaczyć słynne popiersie Nefertiti) został przepięknie odrestaurowany przez Davida Chipperfielda w 2003 roku.

Niedaleko, na drugim brzegu Szprewy, znajduje się barokowy Pałac Królewski, który kosztem 552 milionów euro ma zostać odnowiony w 2014 roku. Tuż za Bramą Brandenburską, wewnątrz siedziby DZ Bank znajduje się pofalowana konstrukcja autorstwa Franka Gehry’ego, która pełni rolę centrum kongresowego (axica.de).
Natomiast na szczycie Reichstagu, zwiedzający mogą stanąć w szklanej kopule autorstwa Normana Fostera, by przyjrzeć się, jak działa tutejsza demokracja parlamentarna. Ogromny gmach galerii Neue Nationalgalerie zbudowany ze stali i szkła mieści dzieła kubistów, ekspresjonistów, surrealistów oraz przedstawicieli Bauhausu.

– Miasto nie przypomina już dawnego komunistycznego Berlina Wschodniego – mówi Alexander Kolpin, współzałożyciel agencji Berlin Partner, która współpracuje z władzami miasta w celu przyciągnięcia tu nowych firm. – Koszty utrzymania, w porównaniu z Monachium lub Londynem są tu znacznie niższe. Co ważne, w Berlinie można spełnić marzenia zakładając firmę i utrzymując się za niewielkie pieniądze.

Początki na materacach

Wystarczy obejrzeć krótką historię serwisu Sound Cloud na stronie storywheel.cc, aby zobaczyć romantyczną wizję powstawania tutejszych start-upów. – To nasza pierwsza siedziba – mówi jedna z osób. – Tak naprawdę, to druga, pierwszą była kawiarnia – chichocze ktoś inny. Są też kadry ukazujące programistów pracujących przy skleconych naprędce stołach lub pracowników śpiących na materacach w biurze.

Inkubatory przedsiębiorczości, takie jak Sankt Oberholz (sanktoberholz.de) na północy i Betahaus (betahaus.de) w Moritzplatz na południu, są bardzo popularne. Młode firmy i wolni strzelcy wynajmują tam powierzchnię lub relaksują się w modnych kawiarniach – Betahaus mówi o sobie jako o „skrzyżowaniu wiedeńskiej kawiarni z biblioteką i kampusem uniwersyteckim”.

Osoby, które dopiero przybyły do Berlina, korzystają często z serwisu Venture Village (venturevillage.eu), gdzie można znaleźć oferty pracy, lub udają się na Web Week (berlinwebweek.de) – serię konferencji i imprez, które odbywają się co rok w maju. Inwestorzy i deweloperzy z aspiracjami pojawiają się tu, aby się spotkać i omówić przy kawie potencjalną współpracę. W tym roku Web Week gościł 6 tysięcy uczestników.

Budować na jałowej ziemi

Może to wszystko brzmi dość niefrasobliwe, ale miasto naprawdę zmienia się w oczach. Kolpin opowiada o Club Commission – grupie przedsiębiorców, którzy połączyli siły, aby chronić swoją kulturę klubową przed deweloperami nieruchomości.

– Aby Berlin mógł być miastem, które żyje przez całą dobę, potrzebne są pewne kompromisy – tłumaczy.

Reck nazywa to „klasycznym procesem dojrzewania”, a twierdzi też, że miasto musi bardziej się starać, aby chronić swoją twórczą atmoferę. Kieker widzi też sporo pozytywów – choćby taki, że na ogromnych połaciach jałowej ziemi, stawia się obecnie hotele. – Berlin jest ostatnim rozwijającym się miastem starego świata, ponieważ zaniedbywano go przez ponad 60 lat. Teraz ma szansę wrócić do dawnej świetności, więc wszyscy tu inwestują – przekonuje.

Ceny pokoi hotelowych są niewygórowane, a podaż wkrótce jeszcze wzrośnie. Jesienią tego roku na południu od Szprewy swoje podwoje otworzy hotel Waldorf Astoria Berlin dysponujący 232 pokojami, a w czerwcu otwarto hotel Crowne Plaza z 256 pokojami. Latem uruchomiono kompleks Alexander Parkside, mieszczący 153-pokojowy hotel Indigo i 240-pokojowy Holiday Inn.

Otwarcie nowego lotniska Brandenburg International opóźnia się, ale wraz z jego uruchomieniem zakończy się pewna epoka, podczas której miasto było podzielone między trzema portami lotniczymi. Warto też wspomnieć o wyglądzie samego lotniska, które będzie łączyć tradycję z nowoczesnością. Bryła terminala nawiązująca do słynnego Bauhausu skrywa stalowo-szklane konstrukcje dachowe i rozwiązania przyjazne pasażerom. Lotnisko będzie nową siedzibą linii Air Berlin. Będzie też docelowym lotniskiem dla 35 samolotów Lufthansa Group. Przepustowość ma wzrosnąć z początkowych 27 milionów pasażerów rocznie, do 45 milionów.

Ostatni brakujący element

Na miejscu lotniska Tegel powstanie natomiast 230-hektarowe centrum badań w zakresie energii odnawialnej, biotechnologii i rozwiązań miejskich, takich jak na przykład gospodarka wodna.

– Był to ostatni brakujący element w planach przebudowy Berlina – mówi Kieker. – Kiedy runął mur, wszyscy pomyśleli sobie: „Wspaniale, odzyskaliśmy Berlin”. Ale rewolucja nie nastąpiła. Berlin był w bardzo złym stanie i ponad 15 lat zajęło nam przywrócenie mu dawnego blasku. Teraz nareszcie widzimy tego efekty.

Stoję przed terminalem nowego lotniska, a moja przewodniczka tłumaczy mi, że do jego budowy użyto więcej stali niż w przypadku wieży Eiffela. Mam wrażenie, że to właściwa brama dla miasta, które wysoko postawiło sobie poprzeczkę i którego obywatele słyną z innowacji i kreatywności. Kto wie, może Berlin przewyższy nawet swoje własne oczekiwania?