Warszawa – Helsinki
Zgodnie z rozkładem, punktualnie o 13.05, jeden z dwunastu Embraerów 190 floty Finnair kołował na warszawskim Okęciu, aby już za chwilę wznieść się w powietrze. Siedziałam na miejscu 2 A, przy oknie, w kameralnej kabinie klasy biznes, w której na tym rejsie było tylko 8 miejsc. Wszystkie siedzenia w samolocie mogącym pomieścić 100 pasażerów były zajęte.
Po osiągnięciu wysokości przelotowej, co nastąpiło po 15 minutach od startu, personel pokładowy zaproponował podróżnym business class do wyboru: kieliszek soku lub szampana. Następnie zjedliśmy obiad składający się z ravioli nadziewanych serem kozim w sosie pomidorowym z dodatkiem orzeszków pinii, a na deser – czekoladki firmy Godiva.
Po blisko dwóch godzinach lotu po bezchmurnym północnym niebie wylądowaliśmy na lotnisku w Helsinkach. Ponieważ czas na przesiadkę do kolejnego samolotu nie przekraczał 45 minut, udałam się bezpośrednio do gate’u 35, z którego odlatywał airbus do Hanoi. Zdążyłam tylko zerknąć na nową kolekcję sukienek i zastawy Marimekko, których jestem fanką. Na lotnisku w Helsinkach było wielu podróżnych i trudno się dziwić, skoro fiński narodowy przewoźnik realizuje codziennie ponad 60 połączeń na europejskich trasach i 13 do Azji.
Helsinki – Hanoi
Ponad 10-godzinną podróż do stolicy Wietnamu odbyłam na pokładzie Airbusa A330-300, w którym znajduje się blisko 300 miejsc. Kabiny klasy biznes mają 5 rzędów foteli, w ustawieniu 5–3–2. Zajęłam miejsce 1 L usytuowane w pierwszym rzędzie przy oknie, które uważam za godne polecenia. Uśmiechnięta stewardesa ubrana w czarno-białą sukienkę i twarzową furażerkę na głowie, podała mi mokrą ciepłą chusteczkę do wytarcia dłoni, a następnie zaproponowała kieliszek szampana Joseph Perrier. Lot AY097 miał tego dnia kilkunastominutowe opóźnienie (co nie wpłynęło na wydłużenie czasu podróży), a czas oczekiwania na start urozmaicał nam występ magików – co uznałam za fantastyczny, oryginalny pomysł.
Wystartowaliśmy przed 17-tą, a już pół godziny później personel pokładowy oferował podróżnym lunch. Na przystawkę wybrałam sałatkę z kaczki podaną na sałacie z nutą foie gras i figami; jako danie główne – dorsza z ryżem basmati i pomidorami; na deser – sernik z owocami. Do posiłku proponowano wina – białe – Schlumberger Riesling Grand Cru Saering 2011 z Alzacji i włoskie Paolo Leo Numen Chardonnay 2011. Amatorzy win czerwonych mogli wybierać spośród francuskiego Chateau Malescasse 2005 i pochodzącego z Toskanii San Polo Brunello di Montalcino 2005.
Na uwagę zasługuje zastawa zaprojektowana przez Marimekko. Białe owalne talerze, filiżanki, kubki na zupę i serwetki w tak charakterystyczne niebieskie, zielone i szare wzory – proste, bezpretensjonalne, typowo fińskie. Dużą przyjemność sprawia picie szampana ze szklanki Ultima Thule, przypominającej swym designem sopel lodu, zaprojektowanej przez Tapio Wirkkala w 1969 roku, dla upamiętnienia pierwszego rejsu samolotu linii Finnair na lotnisko JFK w Nowym Jorku. Kieliszki te, dziś już legendarne, wciąż robią na osobach ceniących sobie najlepszy design duże wrażenie.
Wnętrze samolotu utrzymane jest w tonie jasnoszarego błękitu. Każdy z pasażerów otrzymał niebieską poduszkę i granatową kołdrę podbitą miękkim aksamitem. Po lunchu można więc było rozłożyć fotel do pozycji niemal leżącej (fotele rozkładające się do pozycji płaskiego łóżka będą wprowadzane w samolotach Finnair sukcesywnie, jeszcze w tym roku).