Czy jest piękne? – zastanawia się Marzena Mróz. Tak można je tak określić wędrując Newton Cultural Precint, w okolicy Mary Fitzgerald Square, w cieniu zbudowanego w 2003 roku mostu Nelsona Mandeli. Z drugiej strony miasto zatrważa swą brzydotą, intryguje, budzi niepokój.
Usytuowany przy 152 Commissioner St wciąż uchodzi za najwyższy budynek w mieście (223 metry). Jego budowę zakończono w 1973 roku. Z 50. piętra znajdującego się na wysokości 202 metry, zwanego “Top of Africa”, roztacza się imponujący widok na Johannesburg i pobliską Pretorię. Za niewielką opłatą można się dostać na samą górę i rozkoszować spektakularną panoramą siedząc przy stoliku w restauracji Marung. Na parterze mieści się centrum informacji turystycznej, plac zabaw i największy w RPA parking.
Muzeum Aparthaidu
Imponujący nowoczesny budynek z doskonałą ekspozycją stałą, a także wystawami czasowymi usytuowany przy Golden Reef Road. Obiekt ten jest przestronny, doskonale wyposażony, bardzo nowoczesny. Raczej przypomina nowojorską MOMĘ niż afrykański skansen. Przywołuje najtragiczniejszy okres w burzliwych dziejach RPA – czas aparthaidu. Prowadzą do niego dwa osobne wejścia: dla białych i czarnych, dla kobiet i mężczyzn. Dokumentuje prowadzoną przez Partię Narodową politykę, która 20 milionów mieszkańców RPA wyróżniających się ciemnym kolorem skóry uznała za obywateli drugiej kategorii. Szczególne wrażenie robi sala, w której wisi 131 pętli symbolizujących straconych przed laty więźniów politycznych. Duża ekspozycja poświęcona jest Nelsonowi Mandeli, wieloletniemy więźniowi walczącemu w obronie praw czarnoskórych mieszkańców, który w 1993 roku dostał Pokojową Nagrodę Nobla i został pierwszym prezydentem w wolnych wyborach.
Gold Reef City
Obiekt, w którym zrekonstruowano stolicę RPA z XIX wieku. Został zbudowany wokół szybu nr 14, należącego do dawnej kopalni złota. Odtworzono w nim czasy, kiedy Johannesburg przekształcał się z obozu poszukiwaczy cennego kruszca, w duże miasto. Można wybrać się na wycieczkę po nieczynnej kopalni, zobaczyć pokaz tańców plemiennych, a także zobaczyć miasto z perspektywy najwyźszego w Afryce “diabelskiego młyna”.
Oddalone od centrum Johannesburga zaledwie o 15 kilometrów, to mieszanka przepychu i biedy – 50 osiedli połączonych w jedno ogromne przedmieście, na które składają się slumsy, domki i pałace. W pierwszych mieszkają bezrobotni Zulusi, w drugich – sklepikarze, kierowcy, a także wielu uprzywilejowanych mieszkańców miasta. Pałace i wille zamieszkują lokalni milionerzy – właściciele salonów samochodowych i pól golfowych. To tu funkcjonuje 18 klinik, setki szkół, 7 basenów i największy na świecie szpital z 5 tysiącami łóżek – Chris Hani Baragwanath Hospital. Centra handlowe, takie jak nowoczesne Maponya Mall, czterogwiazdkowy Soweto Hotel umiejscowiony przy Placu Wolności czy Park Thokoza, w którym strumyki płyną pod gałęziami wierzb, a restauracje proponują kuchnię afrykańską i francuską – to prawdziwa wizytówka miasta. Gdzie te czasy, kiedy przewodniki odradzały turystom wjazd do Soweto. Ci najodważniejsi i najbardziej żądni wrażeń wjeżdżali do centrum samochodem, który starał się nie zatrzymywać na skrzyżowaniach w obawie o napaść i rabunek.