Marki, które podbijają świat

Autor tekstu: , Data publikacji:

Z Rafałem Afanasjefem, twórcą i prezesem marek profesjonalnych preparatów do medycyny estetycznej DIVES MED i Infini Premium Filler rozmawiała Anna Zatońska.

Business Traveller: Jeszcze do niedawna polska branża profesjonalnych preparatów do medycyny estetycznej właściwie nie istniała, a najlepsze preparaty kojarzyliśmy z zachodnimi technologiami. Tymczasem Pana spółka zaczęła mocno rozwijać się na rynku europejskim. Czy Polska ma szansę stać się istotnym graczem międzynarodowym w tej dziedzinie?

Rafał Afanasjef: W ostatnich latach polska branża preparatów do medycyny estetycznej zdecydowanie zyskała na znaczeniu i rozwija się dynamicznie. Wprowadzenie moich marek DIVES MED i Infini Premium Filler na rynki światowe w tym także na europejski jest dobrym przykładem tego rozwoju. Polskie firmy coraz bardziej konkurują z renomowanymi liderami branży, takimi jak Galderma czy Alergan.

Obecnie DIVES MED i Infini Premium Filler zyskują coraz większą pozycję zarówno na polskim rynku, jak i na rynkach zagranicznych. Nie bez znaczenia jest tu szerokie portfolio produktów i rozbudowany dział eksportu, to dzieki niemu Infini jest tak mocną globalną marką. Rosnący poziom sprzedaży i rozpoznawalności w relatywnie krótkim czasie potwierdzają ich sukces i potencjał.

Aktualną pozycję  DIVES MED i Infini Premium Filler można przypisać kilku czynnikom. Po pierwsze – bezpieczeństwo, innowacyjność i jakość – to najważniejsze w tej branży. Skupiamy się na dostarczaniu wysokiej jakości preparatów, które spełniają oczekiwania klientów i odpowiadają najnowszym standardom w dziedzinie medycyny estetycznej. Po drugie, współpracując z klientem eksportowym rozumiemy potrzeby i preferencje klientów na rynkach zagranicznych. Dzięki temu jesteśmy w stanie dostosować swoją ofertę produktową do wymagań różnych regionów i zyskać zaufanie klientów na tych rynkach.

Infini Filler Premium

Business Traveller: Czy wytwarza Pan swoje produkty w Polsce?

Rafał Afanasjef: Mimo tego, że bardzo bym chciał, to nie. Aktualnie nie ma w Polsce fabryki, która miałaby odpowiednie technologie
i mogła zagwarantować najwyższą jakość i bezpieczeństwo swoich wyrobów. Wykorzystałem więc wieloletnie doświadczenie oraz obserwacje rynku i nawiązałem współpracę z najlepszymi europejskimi laboratoriami i fabrykami wyspecjalizowanymi w produkcji tego typu produktów. Wypełniacze DIVES MED produkowane są w Niemczech, ampułki DIVES MED w Hiszpanii, a cały asortyment Infini Premium Filler – we Włoszech.

Dives Med

Business Traveller: Jaka jest Pana polityka eksportowa? Jak firma z Polski, nieistotnego rynku na mapie produktów medycyny estetycznej, zdobywa kolejne rynki?

Rafał Afanasjef: Zdaję sobie sprawę z tego, jak ważne jest budowanie wizerunku i rozpoznawalności marek oraz promocja w postaci obecności i odpowiedniej ekspozycji na najważniejszych międzynarodowych targach i kongresach. Kluczowy jest też dobór najwyższej jakości materiałów marketingowych i reklamowych – przykładem jest marka Infini Filler, którą promują top modelki. Świadome i konsekwentne w przekazie promowanie produktów oraz budowanie zaufania klientów jest kluczowe dla zdobycia pozycji lidera na rynku. Jakość zawsze się obroni. My dajemy konsumentom doskonały, bezpieczny, przebadany produkt, dodatkowo podany bardzo estetycznie. Lubię działać z rozmachem i jestem estetą, dlatego moje produkty cechuje nie tylko najwyższa jakość, ale także piękne opakowanie, dopracowane w każdym szczególe.

Business Traveller: Co było dla Pana bezpośrednim impulsem do stworzenia własnych marek profesjonalnych kosmetyków medycznych?

Rafał Afanasjef: W czasach kiedy prowadziłem jeszcze hurtownię, pracowałem z olbrzymią bazą klientów, jednak na niskich marżach i promowałem nie swoje produkty. To hamowało rozwój i nie pozwalało w pełni rozwinąć skrzydła. Dlatego podjąłem decyzję o stworzeniu własnych marek, na których najlepiej się zarabia. Poza aspektem finansowym, nie bez znaczenia był dla mnie fakt, że produkując swoje produkty mam wpływ na nie w całości – począwszy od wizji, składu, nazwy czy opakowania, na strategii cenowej, reagowaniu na potrzeby rynku przy wypuszczaniu nowych produktów i polityce eksportowej kończąc. To sytuacja idealna dla kogoś takiego jak ja, który realizuję się w tworzeniu i nie lubi mieć ograniczeń. Znacząca jest także intuicja i talent do biznesu oraz moje aspiracje na stworzenie czegoś dużego.

Business Traveller: Na ile szacuje Pan wartość rynku medycyny estetycznej w Polsce? Jak ocenia Pan potencjał jego dalszego wzrostu?

Rafał Afanasjef: W erze globalizacji mediów i kultu dobrego wyglądu wzrost tej branży jest praktycznie nieuchronny. Szacuje się, że globalny rynek medycyny estetycznej osiągnie wartość 124,7 mld dolarów do 2028 roku, co oznacza, że wzrośnie o prawie 10 procent. Proszę sobie wyobrazić, że Polska jest, obok Wielkiej Brytanii, najszybciej rozwijającym się rynkiem medycyny estetycznej w Europie, dlatego należy się spodziewać że wzrost może być u nas nawet 2-3-krotnie wyższy. Odzwierciedlają to obroty największych platform sprzedażowych. W 2021 roku EstetycznaHurtownia.pl osiągnęła 38 mln zł przychodów, w ostatnim roku – 60 mln zł.

Business Traveller: Duże plany niosą za sobą duże inwestycje, a więc i ryzyko. Nie obawia się go Pan w czasach kryzysu?

Rafał Afanasjef: Absolutnie nie. Prowadzę biznes od lat i nie jeden już kryzys za mną. Nauczyły mnie one jeszcze większej kreatywności i tego, że należy reagować szybko na potrzeby rynku. W czasie pierwszego lockdownu bardzo szybko zauważyłam lukę i zapotrzebowanie na dezynfekcję – dzięki natychmiastowej reakcji, udało nam się utrzymać obroty mimo, iż większość gabinetów była zamknięta i obrót ze sprzedaży preparatów do medycyny estetycznej znacząco spadł. Do tej pory udaje mi się doskonale funkcjonować bez pieniędzy funduszy, kredytów, a nawet bez wspólnika. Nie mam wpływowych ani bogatych rodziców, na wszystko zarobiłem sam. Jestem również jednoosobowym zarządem w każdej spółce, w każdym kraju. Za wszystko odpowiadam sam. Niemniej jednak stoi za mną duży zespół fantastycznych ludzi, bez których nie byłbym dziś tu, gdzie jestem.

Business Traveller: Pańskie marki konkurują z najlepszymi na świecie. Są obecne w 50 krajach. W czym tkwi największa trudność w przebiciu się na międzynarodowym rynku?

Rafał Afanasjef: Każdy rynek ma swoją specyfikę. Należy ją rozpoznać, dostosowując ofertę do tych szczególnych warunków. Ponadto należy zaopatrzyć się w sztab specjalistów w przypadku rynków zagranicznych jest to dział eksportu – u mnie to on koordynuje działania sprzedażowe, ale także szkoleniowe i marketingowe. Jednak problem polega na tym, że polskie produkty kosmetyczne, mimo iż są świetnej jakości, nie mają renomy produktów premium na zachodnich rynkach. Tu przed polskimi producentami jeszcze trochę pracy nad świadomością i wizerunkiem. Inaczej wygląda sytuacja w Europie Środkowo-Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. Przykładem są targi, np. w Dubaju, gdzie można zaobserwować olbrzymie zainteresowanie polskimi markami. Cieszą się one tam dużym uznaniem.

Business Traveller: Stoi Pan na czele firm produkujących wyroby medyczne znane w branży estetycznej na niemal całym świecie, jest Pan założycielem największej hurtowni dla specjalistów, oraz magazynu branżowego. Lada moment rozpocznie Pan ekspansję segmentu detalicznego. Czy jest jeszcze coś, co chciałby Pan osiągnąć?

Rafał Afanasjef: W biznesie jest tak, że jeden pomysł generuje kolejny i tak samo jest z wyzwaniami. Uwielbiam sam proces tworzenia. W najbliższym czasie wypuszczę marki w dwóch segmentach: najpierw w ostatnim kwartale 2023 mass market z ogromnym potencjałem sprzedażowym i dobrą strategia, a następnie detal premium (tę markę będę rozwijał głównie na Zachodzie). Moja pielęgnacja premium będzie produkowana we Francji, od której także rozpocznę dystrybucję – start zaplanowałem na przełom 2023/2024 roku. W kolejnym etapie ruszam ze sprzedażą w Polsce.

Chciałbym, aby cała linia była dostępna w jednej z dużych luksusowych sieci perfumerii. W produktach są zawarte najnowsze formuły, przebadane składniki produkowane według światowej technologii opartej na wyciągach z komórek macierzystych, wzbogaconej m.in. w platynę, złoto i kawior. W niczym nie odbiegają od wiodących luksusowych marek, z tą różnicą, że będą kosztowały maksymalnie 600 zł, będąc jednocześnie w bardzo ekskluzywnych, niemal biżuteryjnych opakowaniach. Zapewniam, że czegoś takiego jeszcze nie było!

Business Traveller: Dziękuję za rozmowę.