Air Baltic chce być liderem lotów regionalnych w basenie Morza Bałtyckiego

Autor tekstu: , Data publikacji:

- Wierzymy, że połączenia regionalne są istotne i pozostaną obecne na europejskim rynku lotniczym - mówi w rozmowie z Business Travellerem Mantas Vrubliauskas, wiceprezes ds. rozwoju sieci Air Baltic.

Business Traveller: Konferencje lotnicze – po pandemicznej przerwie – znów odbywają się na żywo w różnych miastach Europy i świata. W lutym CONNECT odbył się w Tangerze w Maroku, a teraz Routes – w Łodzi. Jakie są Twoje wrażenia z Łodzi i wydarzenia odbywającego się w tym mieście?

Mantas Vrubliauskas: To wspaniałe, że konferencje lotnicze znów się odbywają, umożliwiając społeczności branży lotniczej ponowne spotykanie się i dzielenie się pomysłami. Udział w tych konferencjach nie tylko zapewnia nam nieocenione możliwości nawiązywania kontaktów, ale także pozwala nam odkrywać nowe miejsca. Dla przykładu, zarówno Łódź, jak i Tanger były dla mnie pierwszym doświadczeniem i muszę przyznać, że Łódź pozostawiła po sobie niezatarte wrażenie.

Łódź jest niezwykłym przykładem miasta, które z powodzeniem zrewitalizowało swoje przemysłowe dziedzictwo i przekształciło je w tętniące życiem centrum handlu, biznesu i kultury. Ta transformacja służy jako inspiracja dla nas w krajach bałtyckich, gdzie również posiadamy bogate dziedzictwo przemysłowe, które pozostaje jak dotąd w dużej mierze niewykorzystane.

Podczas mojej podróży do Łodzi dotarłem na dworzec Łódź Fabryczna w samym sercu miasta. Dowiedziałem się, że stacja ta stanowić ma centrum przyszłej sieci kolei dużych prędkości w Polsce. Wierzę, że inwestowanie w infrastrukturę kolejową, zwłaszcza jeśli jest ona dobrze zintegrowana z lotniskami, jest przyszłościowym podejściem. Pomaga to rozwiązać wiele kwestii, w tym zrównoważony rozwój, wspieranie połączeń regionalnych oraz zapewnienie szybkich i zrównoważonych podróży.

Business Traveller: Łódź jest jednym z największych polskich miast, ale potencjał tutejszego lotniska jak na razie jest stosunkowo niewielki, czego głównym powodem jest przede wszystkim bliskość stołecznego lotniska w Warszawie. Czy Pana zdaniem lotniska regionalne mają szansę na rozwój w naszej części Europy?

Mantas Vrubliauskas: Myślę, że w całej Europie widzimy podobne przypadki, w których lotniska regionalne mają trudności z przyciągnięciem przewoźników, ponieważ znajdują się blisko większych lotnisk lub, w niektórych przypadkach, w dużym stopniu polegają na ULCC (przewoźnikach nisko kosztowych – NS), a inni przewoźnicy uważają, że wejście na nie jest zbyt ryzykowne. Problem ten może stać się jeszcze bardziej wyraźny w przyszłości, ponieważ linie lotnicze wycofują mniejsze samoloty na rzecz większych, aby obniżyć koszty zaoferowania. W airBaltic wierzymy jednak, że połączenia regionalne są ważne i będą miały swoje miejsce na europejskim rynku lotniczym. Nasza flota samolotów Airbus A220-300 idealnie nadaje się do obsługi takich rynków. Dowodem na to jest nasza najnowsza baza w Tampere w Finlandii. Tampere znajduje się około dwóch godzin jazdy od Helsinek, przykład naszej obecności tam wyraźnie pokazał, że istnieje zapotrzebowanie na podróże z Tampere, a ludzie wolą bezpośrednie loty ze swojego lotniska niż podróż do Helsinek.

Myślę, że Łódź wykonała świetną robotę, goszcząc wydarzenie Routes Europe i pokazując, co ma do zaoferowania, i jestem pewien, że linie lotnicze będą zainteresowane eksploracją Łodzi jako szansy rynkowej.

Business Traveller: Pandemia COVID-19, która była największym wyzwaniem dla branży lotniczej w Europie od ponad dwóch lat, jest już za nami, ale przez ostatni rok Europa zmagała się ze skutkami wojny wywołanej agresją Rosji na Ukrainę. Spowodowało to znaczące zmiany na europejskim niebie – gdzie rosyjscy (i białoruscy) przewoźnicy nie są już obecni, ale także poszczególne kraje i/lub lotniska wciąż nie odzyskały siły w porównaniu do sytuacji w 2019 roku. Jak airBaltic odnajduje się w tej sytuacji? Na czym teraz polega wasza główna strategia?

Mantas Vrubliauskas: Przed pandemią mieliśmy bardzo silną sieć łączącą Rosję i Ukrainę z destynacjami docelowymi w Europie Północnej i Zachodniej. Obsługiwaliśmy wiele lotnisk w każdym z tych krajów, a niektóre nasze trasy były obsługiwane nawet cztery razy dziennie każdego dnia. Były to więc dla nas duże i ważne rynki. Utrata ich z dnia na dzień była dużym wezwaniem, a także miała dodatkowe konsekwencje, które sprawiły, że niektóre loty znacząco się wydłużyły (np. Ryga – Tbilisi) lub stały się całkowicie niewykonalne (np. Ryga – Ałmaty). Nasza sieć musiała więc dostosować się do nowych realiów z dnia na dzień i zrobiliśmy wiele, by temu zaradzić. Zwiększyliśmy zaoferowanie na rynkach o typowo rekreacyjnych destynacjach i mieliśmy szczęście, że w Europie właśnie nastąpił boom na podróże do miejsc wypoczynkowych. Znaczną część naszej floty umieściliśmy również w segmencie operacyjnym ACMI (obsługujemy loty m.in. dla Lufthansa Group i SAS). W tym roku weszliśmy również na nowe dla nas rynki (na przykład w Turcji, Rumunii, Serbii, Czarnogórze, Armenii i Azerbejdżanie), aby poszerzyć ofertę połączeń przez nasz hub w Rydze.

Business Traveller: Przed pandemią airBaltic mocno rozwijał się na Ukrainie – oprócz Rygi zaczęliście latać z Wilna na główne kijowskie lotnisko w Boryspolu (nawet w czasie pandemii), a siatka połączeń obejmowała także loty do Lwowa i Odessy. Jak teraz wyobrażasz sobie powrót na rynek ukraiński – jeśli oczywiście jest to możliwe do zaplanowania na ten moment?

Mantas Vrubliauskas: Kraje bałtyckie są jednymi z najbliższych sojuszników Ukrainy, a naszym obowiązkiem wręcz jest jak najszybsze przywrócenie łączności z Ukrainą. Wielokrotnie publicznie oświadczaliśmy, że będziemy pierwszym zagranicznym przewoźnikiem, który wróci na Ukrainę i upewnimy się, że od pierwszego dnia zaoferujemy kompleksową siatkę połączeń z doskonałymi możliwościami połączeń przez Rygę. Mamy nadzieję, że ten dzień nadejdzie raczej wcześniej niż później.

Business Traveller: Znaczna część linii lotniczych widzi obecnie swój rozwój poprzez zwiększanie udziału w segmencie wakacyjnym – i otwiera coraz więcej sezonowych tras z północnej Europy na słoneczne południe. Takie trendy są również mocno widoczne na bałtyckich lotniskach. airBaltic systematycznie zwiększa też swoją ofertę do Chorwacji, Hiszpanii i Grecji. Jednak w tym roku uruchomiliście – dość niespodziewanie – trasy do Belgradu i Bukaresztu, a także do Tivatu w Czarnogórze, który stał się kolejnym adriatyckim kierunkiem w waszej siatce połączeń, obok Dubrownika, Splitu i Rijeki. Czy rozważacie dalszą ekspansję swojej siatki połączeń w tym regionie? 

Mantas Vrubliauskas: Uważamy, że region ten staje się coraz bardziej interesujący i nie mam tu na myśli wyłącznie destynacji na wybrzeżu Adriatyku. Wierzymy, że możemy zaoferować dobry produkt łączący ten region z miejscami docelowymi w krajach bałtyckich i skandynawskich. W rzeczywistości już teraz widzimy, że działa to całkiem dobrze w przypadku naszych nowych połączeń do Rumunii, Serbii i Czarnogóry. Pracujemy nad oceną dalszych możliwości w tym regionie i spodziewam się, że będziemy w stanie zaoferować tutaj więcej połączeń, co pomoże nam również zrekompensować straty w ruchu z Rosji i Ukrainy.

Business Traveller: Jak wspomniałeś – w zeszłym roku otworzyłeś swoją pierwszą bazę poza krajami bałtyckimi – w Tampere w Finlandii. Czy było to udane posunięcie? W ostatnim czasie zwiększyliśmy oferowanie z tego drugiego co do wielkości miasta w Finlandii. Jak widzicie swoją rolę jako regionalnego przewoźnika w regionie Morza Bałtyckiego w najbliższej przyszłości?

Mantas Vrubliauskas: Finlandia zawsze była dla nas jednym z najważniejszych rynków, uważamy ją wręcz za naturalne rozszerzenie naszych głównych rynków bałtyckich. Działamy w Finlandii od bardzo dawna i mamy dobrą rozpoznawalność marki, więc naturalne było, że kiedy rozważaliśmy ekspansję, Finlandia była jednym z pierwszych krajów, którym się przyjrzeliśmy. Kiedy zaczęliśmy badać rynek Finlandii, od razu zwróciliśmy uwagę na region Tampere, który cechuje duża populacja i praktycznie brak połączeń lotniczych z lokalnego lotniska. Region Tampere jest bardzo silny gospodarczo, z przemysłem zaawansowanych technologii i potrzebą podróżowania do krajów takich jak Niemcy, Holandia i Włochy. Oczywiście istnieje również duże zapotrzebowanie na podróże w celach wypoczynkowych. Ogólnie rzecz biorąc, było to zdecydowanie udane posunięcie i pracujemy nad dalszym rozwojem tej bazy, a także wypróbowaniem nowych miejsc docelowych w nadchodzącym sezonie zimowym (otworzymy trasy do Tallina, Teneryfy i Kittili).  Jednym z wyzwań, które widzimy, jest promowanie Tampere jako celu podróży, uważamy, że można zrobić więcej, aby umieścić Tampere i Finlandię jako całość na mapie podróży w Europie. Prawdopodobnie można to powiedzieć o wielu podobnych regionach w Europie, w tym także o Łodzi, a nawet o krajach bałtyckich jako całości.

Ogólnie rzecz biorąc, postrzegamy siebie jako jednego z kluczowych graczy w łączeniu regionu Morza Bałtyckiego z miejscami docelowymi w Europie i poza nią.

Business Traveller: LOT jest w gronie przewoźników wykazujących największą dynamikę wzrostu na sąsiednim rynku litewskim. Liczba połączeń między Warszawą a Wilnem sięga już 6 dziennie, co jest porównywalne z poszczególnymi trasami krajowymi w Polsce. Wcześniej obsługiwaliście połączenia na trasie Ryga-Warszawa we współpracy codeshare z LOT-em, ale obecnie trasę z Warszawy do Rygi obsługuje wyłącznie LOT. Czy planujecie powrót na polski rynek w jakiejkolwiek formie? Czy airBaltic jest zainteresowana uruchomieniem tras do innych polskich lotnisk poza Warszawą?

Mantas Vrubliauskas: Polski rynek padł ofiarą pandemii Covid-19, ale obecnie analizujemy możliwości powrotu na ten rynek. Wyzwanie związane z Polską polega na tym, że z naszej perspektywy jest to stosunkowo mały rynek dla podróżnych z krajów bałtyckimi, ale uważamy, że mamy na nim miejsce w przyszłości.