Business Traveller: Air Serbia wykazuje ostatnio silne wyniki wzrostu (zarówno wg. liczby pasażerów, jak i liczby lotów) – pomimo panującej pandemii. Co kryje się za tak dobrymi wynikami?
Jiří Marek: Odpowiadając na to pytanie, zwróciłbym najpierw uwagę na nasze wyniki z 2019, ponieważ właśnie przed pandemią mieliśmy właściwie rok rekordowy. Przewieźliśmy wtedy 2,8 miliona pasażerów, co stanowi istotne osiągnięcie, wręcz kamień milowy, odkąd zaczęliśmy działać jako Air Serbia. Więc w tym rekordowym 2019 roku odnotowaliśmy też szczególnie rekordowy ostatni kwartał, kiedy mieliśmy dwucyfrowy wzrost liczby pasażerów. Co ciekawe, ten trend pod pewnym względem trwał jeszcze na początku pierwszego roku pandemii, w styczniu, lutym 2020 wciąż jeszcze mieliśmy 25% wzrost liczby pasażerów oraz dwucyfrowy wzrost przychodów.
Pandemia na Bałkany przyszła nieco później niż w Europie Zachodniej, właściwie wszystko zaczęło się dziać raczej w marcu i doprowadziło w zasadzie do całkowitego zawieszenia ruchu lotniczego. Patrząc wstecz, muszę przyznać, że dla nas wówczas każdy dzień stanowił wyzwanie, któremu należało sprostać, wykazać się umiejętnością zarządzania w obliczu ciągle zmieniającego się otoczenia na rynku.
Wierzymy, że największym wkładem do naszego sukcesu była elastyczność i pozycja na rynku, na którą zapracowaliśmy wcześniej. Podczas pandemii istnieje kilka kluczowych parametrów, które można zaobserwować. Przede wszystkim nie można niczego planować długoterminowo ani nawet średnioterminowo, wszystko jest krótkoterminowe, ponieważ większość rezerwacji – nawet do 80% – przychodzi z wyprzedzeniem maksymalnie dziesięć dni lub nawet mniej. Co z kolei oznacza, że musieliśmy wdrożyć zupełnie inny system pracy niż przed pandemią – każdego dnia musieliśmy na bieżąco monitorować i analizować dochody i weryfikować naszą politykę taryfową, odpowiednio szybko reagować. W zasadzie za naszym sukcesem największą miarą stoi elastyczność, gdyż pozycja stosunkowo niewielkiej linii pozwala właśnie na znacznie większą elastyczność i szybszą reakcję. Mogliśmy regulować zaoferowanie tam, gdzie było zapotrzebowanie – a pamiętajmy o tym, że nasza branża to biznes pojemnościowy, więc jeśli masz pojemność i miejsce, w którym jest zapotrzebowanie, masz wynik. Jeśli z kolei masz pojemność, gdzie nie ma popytu, nie masz rezultatu.
Tak więc przede wszystkim wymieniłbym te dwa kluczowe w naszym przypadku czynniki: jednym jest elastyczność, a drugim szybka reakcja na ciągle zmieniające się otoczenie rynkowe.
Business Traveller: Czy ten trend obecnie utrzymuje się?
Jiří Marek: Jeśli chodzi o 2021 – z pewnością tak. W 2020 r. przewyższaliśmy średnią europejską pod względem wykorzystanej pojemności, jednak przewyższaliśmy również współczynniki obłożenia, co oznacza, że lataliśmy więcej i przewoziliśmy więcej niż inni. Trend ten utrzymał się również w 2021 roku, zdecydowanie w pierwszym kwartale, kiedy wykonywaliśmy od pięciu do dziesięciu procent więcej lotów powyżej średniej europejskiej i osiągaliśmy współczynniki obłożenia powyżej 55%. Od początku sezonu letniego mieliśmy stały wzrost liczby pasażerów. W czerwcu przewieźliśmy o 68 proc. więcej pasażerów niż w maju, a wynik w lipcu był o 63 proc. lepszy niż w czerwcu. Dzięki wynikom z maja i czerwca br., w drugim kwartale 2021 r. odnotowaliśmy 52 proc. udział w rynku na lotnisku w Belgradzie, co stanowi wzrost aż o 9 punktów procentowych w porównaniu z II kwartałem rekordowy 2019 r. W sierpniu przewieźliśmy ponad 300 tys. pasażerów zarówno rejsami rejsowymi i czarterowymi, co stanowi największą liczbę przewiezionych pasażerów w miesiącu w 2021 r.
Business Traveller: Wspomniał pan o elastyczności, co to znaczy w przypadku linii lotniczej?
Jiří Marek: Odpowiedź jest bardzo prosta. Mając uziemioną flotę, jak to się działo na początku pandemii, masz wolne ręce i elastyczność co do tego, jak nią dysponować. Przed pandemią, planując harmonogram wykorzystania swojej floty, elastyczność w zakresie dodatkowego zapotrzebowania jest raczej ograniczona, gdyż wszystko jest z góry zaplanowane do przodu. Tak więc pandemia poniekąd przyniosła wyzwanie w zakresie redukcji kosztów, optymalizacji i wydajności, ale z drugiej strony zespołom handlowym dała dużą elastyczność, sprawiła, że można być znacznie bardziej produktywnym i podążać za popytem, mając świadomość dostępnych zasobów. Ponadto przez ostatni rok intensywnie pracowaliśmy nad procesem digitalizacji naszej spółki. Chcąc oferować naszym pasażerom jak najlepsze wrażenia z podróży, staramy się stale rozwijać nasze platformy sprzedaży i obsługi i dostosowywać się do zmian przyzwyczajeń ludzi wywołanych pandemią. Cyfryzacja działalności doprowadziła do poprawy doświadczenia użytkownika i znacznego wzrostu sprzedaży biletów online.
Business Traveller: W porównaniu z innymi regionalnymi portami lotniczymi krajów ościennych BEG cechuje silniejsza obecność narodowego przewoźnika – którym jest Air Serbia. Po upadku słoweńskiej Adria Airways i stosunkowo słabej pozycji Croatia Airlines w Zagrzebiu, BEG pozostaje najbardziej istotnym hubem w okolicy. Jak w najbliższej perspektywie widzicie współpracę z lotniskiem z punktu widzenia realizacji koncepcji hubu przesiadkowego?
Jiří Marek: Belgrad jest naturalnym środkiem ciężkości dla całego szeroko rozumianego regionu bałkańskiego i jedną z kluczowych strategii było właśnie stworzenie jednocześnie modelu hubowego oraz regionalnych linii lotniczych. Kontynuujemy tę strategię, chcemy pozycjonować się jako wiodące regionalne linie lotnicze w tej części Europy i wierzymy, że robimy to z powodzeniem, chcielibyśmy to kontynuować również w przyszłości. Kluczowe znaczenie dla nas ma oczywiście współpraca z lotniskiem, nie jest to ze sobą sprzeczne, gdyż stanowi pewną symbiozę, gdyż każdy dodatkowy transferowy pasażer oznacza większe dodatkowe dochody także dla lotniska. Taki pasażer zwykle więcej czasu spędza w restauracjach i kawiarniach w strefie tranzytowej, wydaje więcej pieniędzy w sklepach wolnocłowych i in. Obecnie lotnisko przechodzi ogromną aktualizację infrastruktury (i najprawdopodobniej pierwsze wyniki tego procesu zobaczymy już w październiku), więc nie jest to łatwy okres. Z jednej strony rynek bardzo szybko reaguje na zwiększony i wciąż rosnący popyt, z kolei w tym samym czasie lotnisko przechodzi modernizację infrastruktury, co może powodować pewne utrudnienia z punktu widzenia pasażera. Wierzymy jednak, że po przebudowie terminala pasażerskiego i przejściu przez ten okres transformacji będziemy mieli wszelkie możliwości do realizacji naszej strategii już bez ograniczeń infrastrukturalnych.
W zakresie realizacji naszej strategii jesteśmy też zdecydowanie zainteresowani rozwojem w kontekście całego regionu bałkańskiego. Przykładowo niedawno wygraliśmy przetarg ogłoszony przez rząd Serbii na wykonywanie regularnych połączeń lotniczych na podstawie PSO (Public Service Obligation) na lotnisku w Niš i w porcie lotniczym Kraljevo-Lađevci. Mamy zamiar wykorzystać podobne możliwości, równolegle kontynuując rozwój hubu w Belgradzie.
Business Traveller: Jakie są najważniejsze rynki dla Air Serbia na chwilę obecną?
Jiří Marek: Są to rynki, na których mieliśmy mocne pozycje również przed pandemią. Wielkie znaczenie dla nas mają Stany Zjednoczone, to bardzo ważny rynek. Trasa z Belgradu do JFK jest jedyną bezpośrednią rozkładową linią do Nowego Jorku z tej części świata, łączącą ludzi z Serbii i całego regionu z ich rodzinami, przyjaciółmi i krewnymi, a także łączącą firmy i przywożącą turystów do Serbii i USA. Stanowi jedną z naszych najsilniejszych tras, która pomimo pandemii nadal przynosi pozytywne rezultaty. Przykładowo Słowenia, gdzie byliśmy obecni jeszcze przed upadkiem Adria Airways i mogliśmy szybko na niego zareagować i zwiększyć zaoferowanie z Lublany. Macedonia Północna i Czarnogóra również są dla nas istotne, na tych rynkach jest niezła kombinacja silnego popytu na podróże docelowe do Belgradu oraz ruchu tranzytowego. Jest to idealna kombinacja dla każdej linii lotniczej, dla zaspokojenia tego popytu wystarczy odpowiednia częstotliwość połączenia – co właśnie robimy, zwiększając liczbę naszych połączeń do Skopje i Podgoricy. Słowenia pod tym względem jest trochę inna, ruch docelowy do i z Belgradu ma tu większe znaczenie. Warto wymienić także Tiranę, dokąd obecnie, nawet podczas pandemii, latamy jedenaście razy w tygodniu i mamy plany dalszego rozwoju. Jak już wspomniałem, chcieliśmy być liderem regionalnym i kontynuować rozwój w całym regionie, tak więc jeszcze przed pandemią ogłosiliśmy otwarcie sześciu nowych tras i nadal będziemy skupiać się na dalszej penetracji w Bułgarii, Rumunii, Ukrainie i rozwijać rynki regionu, oferując wygodne połączenia z resztą Europy przez Belgrad.
Business Traveller: Jakie są najbliższe plany związane z rozszerzeniem geografii lotów? Czy przykładowo Polska i inne rynki środkowoeuropejskie są istotne w obecnej strategii rozwoju Air Serbia?
Jiří Marek: Przede wszystkim chcielibyśmy w pełni wrócić do poziomu 2019 – i pod tym względem jesteśmy na dobrej drodze. Z drugiej strony mamy świadomość, że sytuacja z pandemią koronawirusa pogarsza się w niektórych krajach, a ograniczenia w podróżowaniu są coraz częściej reaktywowane. Z tego powodu plany na nadchodzący okres będziemy planować z pewną dozą ostrożności, skupiając się na uważnej obserwacji rozwoju sytuacji i szybkim reagowaniu zgodnie z aktualnymi działaniami i zapotrzebowaniem rynku.
Następnie będziemy dążyć do kontynuacji wielostronnej strategii rozwoju, którą planowaliśmy przed pandemią, uzupełniając ją o elementy naszej strategii kryzysowej, które się sprawdziły. Zdecydowanie rozważamy dalszą penetrację w Europie Środkowej, tak więc już przywróciliśmy loty do Pragi, przed pandemią ogłosiliśmy Lwów jako nowy kierunek w naszej siatce połączeń, uważnie przyglądamy się potencjalnym kierunkom w Bułgarii, Rumunii, przed pandemią również był rozważany Kiszyniów, na pewno będziemy kontynuować ten rozwój regionalny. Trasa z Warszawy do Belgradu jest obecnie obsługiwana przez LOT, współpracujemy na tej trasie, mamy dobre relacje partnerskie. Zawsze staramy się znaleźć umowy dla współpracy z partnerem, kiedy to przyczynia się do rozwoju trasy i przynosi obustronne korzyści, przede wszystkim dla pasażera. Przykładowo podczas pandemii nawiązaliśmy współpracę z Turkish Airlines, dzięki której mamy znacznie więcej wspólnych połączeń na trasie do Stambułu. Ostatnio Luxair zaczął latać do Belgradu z Luxemburgu, również z nimi nawiązaliśmy współpracę.
Jeśli chodzi o Polskę, najprawdopodobniej bylibyśmy zainteresowani otwarciem własnych połączeń z Belgradu do jednego z lotnisku na południu Polski, być może do Krakowa.