Krajobraz Peru – surowy i niedostępny – jest kolebką jednej z najstarszych cywilizacji na świecie. Historia, kultura i zwyczaje Inków, dzieci Słońca – powstała tysiące lat przed przybyciem Europejczyków na kontynent Ameryki Południowej – fascynuje do dziś nie tylko archeologów. Żeby poznać ten niezwykły kraj i jego mieszkańców trzeba odwiedzić przynajmniej kilka miejsc.
Przylatując samolotem z Europy do Limy warto zatrzymać się w niej przez kilka dni. Ze stolicy kraju trzeba polecieć do Cuzco – ostatniej stolicy Inków, zobaczyć legendarne Machu Picchu i popłynąć łodzią z trzciny po turkusowych wodach Jeziora Titicaca. Podróż tę odbyć naprawdę warto. Peru uchodzi za jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi i słynie ze zróżnicowanego środowiska naturalnego. Uważa się, że na świecie istnieją 103 strefy ekologiczne, z czego aż 83 można spotkać właśnie w tym kraju.
Kraj, który jest „naj”
Pisząc o Peru, nie można się ustrzec tego słowa. Płynąca przez ten kraj Amazonka tworzy największe dorzecze, Titicaca jest najwyżej położonym żeglownym jeziorem świata (3856 m n.p.m), kaniony Colca i Cotahuasi, do których można się dostać lecąc do Arequipy, są najgłębsze na naszej planecie, Lima uważana jest za miasto najpiękniejszych balkonów w tej części świata, a szczyt Huascaran jest najwyższy w Andach peruwiańskich i czwarty co do wysokości w Ameryce Południowej. Rekordy bije tu również liczba odmian ziemniaków – 3600 z nich zostało nazwanych, a 400 wciąż pozostaje bezimiennych!
Lima – miasto balkonów
Większość Europejczyków zaczyna swoją przygodę z Peru w Limie – stolicy kraju, która ma co najmniej trzy oblicza: kolonialne centrum z Plaza de Armas; zieloną, bogatą i dostatnią dzielnicę Miraflores obmywaną przez fale Oceanu Spokojnego i przedmieścia, w których mieszkają najbiedniejsi.
Zarówno mieszkańcy Limy, jak i odwiedzający ją turyści, nie pozostają wobec tego miasta obojętni. A trzeba przyznać, że budzi ono sprzeczne uczucia – od zachwytu, do niechęci. Wszystko zależy od tego, w jakiej porze roku zobaczymy Limę po raz pierwszy. Ja dotarłam tam na przełomie marca i kwietnia, a wiec w czasie wczesnej peruwiańskiej jesieni, która jest bardzo przyjazna dla turystów. Słoneczne dni, umiarkowana temperatura, znośna wilgotność, szerokie plaże, a przede wszystkim urok jej mieszkańców, słuchających o tej porze roku tanga w kawiarniach. Co tu dużo mówić – zakochałam się w tym mieście opisywanym przez noblistę Mario Vargasa Llosę.