Motoryzacja na skraju wyobraźni…

Autor tekstu: , Data publikacji:

Niemiec chce hybrydę

Niektóre prototypy wydają się mniej futurystyczne, ale za to bardziej prawdopodobne, że ktoś skieruje je do produkcji seryjnej.

Dokładnie tak jest w przypadku VW Cross Coupe. Nazwę ten niemiecki prototyp ma nieco mylącą, bo ten czterodrzwiowy SUV z coupe ma niewiele wspólnego. Niektórym i to chyba najbardziej zabawne – kojarzy się z Alfą Romeo Brera z podwyższonym prześwitem. Prototyp, który debiutował w Japonii, ma napęd hybrydowy z wtyczką (a więc można go doładowywać z gniazdka), jeździ 200 kilometrów na godzinę i… No, właśnie. Nie bardzo wiadomo, co dalej. Czy Cross Coupe trafi na ulicę? Oby, bo ten samochód może się podobać.

Nippon znaczy…inaczej

Pivo. Nazwa nam Polakom kojarzy się jednoznacznie i zupełnie niemotoryzacyjnie, ale dla Japończyków z Nissana ten mały samochód jest jednym z najważniejszych projektów ostatniej dekady.

Projektanci z Japoni chcą stworzyć idealne auto miejskie, które nie zatruje środowiska, będzie się nim jeździło bardzo bezpiecznie, a przede wszystkim wygodnie parkowało. Japonia ma z tym potężny problem! Do tego stopnia, że w Tokio nie da się kupić i zarejestrować nowego auta bez wykupienia – oczywiście za górę jenów – miejsca do parkowania.

A co z parkingami płatnymi? Oczywiście istnieją, ale w kraju, gdzie każdy metr kwadratowy jest dosłownie na wagę złota, są ciasne, załadowane po brzegi i płaci się za nie krocie. Godzina kosztuje, przeliczając z jenów, co najmniej 15–20 zł. Miesiąc? Ponad trzy tysiące złotych!

Pierwszy Pivo wyglądał niczym wielka sfera osadzona na czterech kółkach. Auto drugiej generacji miało obrotowe nadwozie – po to, by dało się nim manewrować bez używania biegu wstecznego. Na targach tokijskich w roku 2007 samochód wywołał oczywistą sensację, bo na desce rozdzielczej woził małego robota, którego zadaniem była pomoc i zabawianie kierowcy. Koniec końców Nissan zrezygnował z obrotowego nadwozia, bo nie było wystarczająco mocne – istniało ryzyko, że Pivo nie przejdzie badań zderzeniowych.

Pivo 3 Anno Domini 2011 ma trzy miejsca siedzące (kierowca jest wysunięty przed pasażerów!) oraz silniki elektryczne zamontowane w kołach. Takie rozwiązanie powoduje, że koła można przekręcić pod kątem większym niż 90 stopni – prototypowy Nissan ma minimalną średnicę skrętu oraz świetnie manewruje. Nie ma w nim wprawdzie gadającego elektronicznie robota, ale za to projektanci przewidzieli, że w przyszłości kłopoty z parkingami będą jeszcze większe. Dlatego Pivo 3 parkuje automatycznie, bez udziału szofera i w dodatku sam wynajduje wolne miejsce. Żeby było jeszcze sprytniej, samochód reaguje na telefoniczne polecenia i z parkingu samoczynnie wraca do właściciela. Ciekawe. Pivo 3 jest niczym pies na smyczy, ale tę jego smycz trudno sobie wyobrazić. Jest przecież bezprzewodowa…