Sposób na zasięg
W tym morzu technicznych kłopotów od czasu do czasu pojawia się jednak promyk nadziei. Ostatnio zawdzięczamy go Koncernowi General Motors, który przedstawił niedawno dwa już gotowe do produkcji samochody elektryczne. Mają sprawdzić się zarówno w mieście – jako ekologiczny środek transportu, jak i w trasie – w roli oszczędnego auta rodzinnego.
Gdzie tkwi sekret tej uniwersalności? To proste, na pokładzie Opla Ampery i Chevroleta Volvo zainstalowano generator prądu, który wytwarza energię elektryczną za pomocą zwykłego silnika spalinowego na benzynę. W normalnych warunkach oba pojazdy jeżdżą, wykorzystując energię zmagazynowaną w bateriach i motor elektryczny. Gdy jednak prąd się kończy, automatycznie włącza się generator, zapewniając prąd dla silnika elektrycznego – podobnie jak to dzieje się w nowoczesnych lokomotywach spalinowych.
Jest na co czekać
Za najbardziej obiecujące naukowcy uważają jednak samochody na… wodór. Gaz służy do wytwarzania prądu w ogniwach paliwowych, a wynikiem reakcji chemicznej są jedynie – prócz, oczywiście, energii elektrycznej – woda i ciepło. Nie ma za to żadnych spalin. Tak działa choćby Honda FCX Clarity, która po zatankowaniu wodoru może przejechać nawet 400 kilometrów. Inżynierowie mają jednak jeszcze sporo pracy nad doskonaleniem ogniw paliwowych. Trzeba też opracować tani i bezpieczny sposób dystrybucji wodoru.
Dzisiaj hybrydy
Ekologiczna motoryzacja jest modna, więc wszyscy producenci aut starają się mieć w ofercie coś dla „zielonych” kierowców. Najpopularniejsze są hybrydy, czyli auta napędzane współpracującymi silnikami elektrycznym i spalinowym. Dzieje się to na różne sposoby. Pierwsza hybryda, Toyota Prius, ma napędzane przednie koła, a zależnie od potrzeb, siły napędowej dostarcza silnik elektryczny, spalinowy lub oba naraz. Podobnie jest w Lexusie GS 450 h, ale tu napędzane są tylne koła. Z kolei w Peugeocie 3008 Hybrid4 przednie koła napędza silnik Diesla, a tylne – gdy trzeba – motor na prąd. Dzięki temu w prosty sposób uzyskano ekologiczne 4×4.