Czysty, cichy, oszczędny
Pierwsze koncepcje tego innowacyjnego modelu są już znane. W 2010 roku NASA zainaugurowała program o nazwie „Fundamental Aeronautics Program”, w ramach którego projektanci z General Electric, MIT, koncernu obronnego Northrop Grumman oraz Boeinga, stworzyli serię projektów czystszych, cichszych, bardziej oszczędnych i komfortowych samolotów, które mogłyby wznieść się w powietrze około 2030 roku.
W zgłoszonych projektach zastosowano takie technologie, jak stopy metalu z pamięcią kształtu, kompozyty ceramiczne, nanorurki węglowe, okablowanie światłowodowe, samoregenerujące się poszycie, hybrydowe silniki elektryczne, składane skrzydła, podwójne kadłuby i okna z rzeczywistością rozszerzoną. Zespół z Massachusetts Institute of Technology (MIT) zaprezentował model D8 „Double Bubble” składający się z dwóch kadłubów i wyposażony w trzy silniki odrzutowe umieszczone na ogonie. Boeing zaproponował dwusilnikowy model Sugar Volt z napędem hybrydowym i skrzydłami ze wspornikami.
– Ponieważ program dotyczy samolotu, który mógłby pojawić się na niebie najwcześniej za 20 lat, specjaliści z branży lotniczej mogą wyjść ze swoimi wizjami poza ramy następnego modelu – mówi Rich Wahls z NASA. – Stawiamy im cele, które są ambitne, a zarazem możliwe do zrealizowania. Jesteśmy pewni, że w ten sposób powstanie wiele innowacyjnych rozwiązań, które uda się wcielić w życie w przyszłości.
Latające skrzydło
W sierpniu NASA zademonstrowała prototyp Boeinga X-48C o układzie konstrukcyjnym typu „latające skrzydło”. Zdalnie sterowany model o 6,5-metrowej rozpiętości skrzydeł, wykonał 9-minutowy lot, udowadniając iż konstrukcja, w której skrzydła i kadłub tworzą jedną całość, może startować i lądować równie skutecznie jak tradycyjny samolot. NASA i Boeing szacują, iż pierwsi pasażerowie mogliby wejść na pokład
X-48C już za 15–20 lat. NASA pracuje także nad projektem samolotu, który byłby w stanie przekroczyć barierę dźwięku.
– Najważniejszym wyzwaniem, z jakim musimy się zmierzyć w tym projekcie jest zredukowanie hałasu przypominającego odgłos gromu, który rozlega się, gdy nad naszymi głowami przelatuje samolot przekraczający prędkość dźwięku – mówi Wahl. – Dogłębnie analizujemy to zjawisko, próbując dowiedzieć się, w jakich dawkach jest ono znośne dla ludzi. Badamy także korelacje między kształtem samolotu i falą uderzeniową, która powstaje, gdy samolot leci z prędkością dźwięku.
Wahls przewiduje, iż pierwsze naddźwiękowe samoloty pasażerskie, pojawią się „dużo wcześniej niż w 2050 roku”.
Rewolucja w kabinach
Czy w kabinach także czeka nas rewolucja? Norm Thompson z linii Air New Zealand, która w 2010 roku zaprezentowała unikalną koncepcję o nazwie Skycouch, ma ambiwalentne uczucia w tej kwestii: – Naszym nadrzędnym celem jest zapewnienie pasażerom maksymalnej wygody podróży,
jednakże warto pamiętać, że pewne rozwiązania są wyjątkowo kosztowne i przez to mało opłacalne. Dla przykładu, charakterystyka konstrukcji obecnych samolotów, nie pozwala na instalowanie w nich obiektów o dużej masie powyżej wysokości siedzenia pasażera. To istotnie ogranicza możliwość innowacji na pokładzie, takich jak choćby łóżka piętrowe – tłumaczy Thompson.
W ramach projektu Skycouch, nowozelandzki przewoźnik analizował możliwość wprowadzenia łóżek piętrowych dla pasażerów klasy biznes. Paul Priestman, założyciel i dyrektor grupy projektowej Priestmangoode przekonuje, iż nie tylko Air New Zealand pracuje nad ciekawymi rozwiązaniami: – Zastanawialiśmy się nad tym, czy zamiast nudnej i mało wygodnej konfiguracji siedzeń w rzędach, nie dałoby się stworzyć na pokładzie konstrukcji przypominającej plastry miodu, z małymi kabinami dla pasażerów. Problem jednak polega na tym, że taka konstrukcja byłaby wygodna podczas długodystansowych lotów, ale na krótkich trasach „wczołgiwanie” się do takiej kapsuły, mijałoby się z celem.
Biblioteka na pokładzie?
James Park, dyrektor firmy projektowej James Park Associates (WZP), mówi iż chętnie wykorzystałby większą przestrzeń kabiny samolotu: – Stworzyliśmy eksperymentalny projekt, w którym fotele w klasie biznes umieszczone były na dwóch poziomach, co dobrze sprawdziło się pod względem architektonicznym, ale nie spotkało się z uznaniem producentów samolotów. Branża po prostu boi się ryzyka i wysokich kosztów związanych z wprowadzeniem w życie całkowicie rewolucyjnych rozwiązań.
Priestman jest podobnego zdania: – Każda rozważana przez nas koncepcja musi pozwolić się wcielić w życie. Dla przykładu, okna umieszczone w suficie samolotu mogą wydawać się interesującym pomysłem, ale czy ma to jakieś wymierne korzyści? Mieliśmy już projekty, w których przewidywaliśmy miejsca na restaurację lub bibliotekę, ale prawda jest taka, że przestrzeń w samolocie jest bardzo cenna.
Uzasadnia to tym, że przewoźnicy – chcąc wyjść na swoje – starają się dobrze zagospodarować każdy milimetr kwadratowy pokładu pasażerskiego. Priestman sądzi, iż w przyszłości uda się stworzyć na pokładach specjalne strefy powitalne, szczególnie dla pasażerów klas premium: – Do tej pory wejście na pokład samolotu przypominało wchodzenie do hotelu tylnymi drzwiami, ponieważ aby dostać się na swoje miejsce, trzeba było przejść obok toalety i kuchni. To mało przyjemne doświadczenie. Może więc wizję Airbusa uda się wcielić w życie choć w niewielkiej części. Czas pokaże.