Na Mont Blanc można też spojrzeć z zupełnie innej strony, a mianowicie z pokładu czteroosobowego samolotu, do którego można wsiąść na lotnisku, znajdującym się w pobliżu miejscowości Megeve.
Choć słowo „lotnisko” nie bardzo tu pasuje. Pas startowy usytuowany jest na zboczu góry i kiedy awionetka rusza do startu, jadąc w dół, wydaje się, że pilot nie zdąży wzbić się w powietrze przed błyskawicznie rosnącą ścianą lasu.
Na szczęście samolot unosi się w górę i po paru minutach dociera w pobliże Mont Blanc. Widok jest niesamowity, ośnieżone zbocza, poprzecinane jeżącymi się kolcami szarych skał, wyglądają w pełnym słońcu jednocześnie groźnie i przyjaźnie.
To czas dla fotoamatorów i nie ma nikogo, kto nie usiłowałby oddać majestatu Mont Blanc przy pomocy nawet najprostszego aparatu fotograficznego. Kilkudziesięciominutowy lot widokowy należy do najciekawszych punktów programu pobytu w Alpach Francuskich i koniecznie, wybierając się tam, należy go wpisać w rubryce „do wykonania”.
Doskonałym pomysłem na ciekawy wieczór jest nocna wyprawa górska w rakietach śnieżnych – oczywiście nie na Mont Blanc, ale na inną górę, jest tu ich cała masa, podobnie jak i firm, które oferują tego rodzaju atrakcję. Rakiety wbrew nazwie wcale nie przypominają rakiet, to raczej coś na kształt ażurowych czółen z kolcami.
Nie idzie się w nich wygodnie, ale pozwalają utrzymać się na śniegu. Zwłaszcza, że górka, którą przychodzi pokonać w trakcie takiej wyprawy, jest miejscami bardzo stroma.
Zapowiedziane 20 minut marszu zamienia się w godzinę, po kwadransie pot można wylewać wiadrami, a widok 60-letniego przewodnika, który hasa po zboczu w górę i w dół bez najmniejszych oznak zmęczenia, może każdego wpędzić w depresję. Nagrodą za wysiłek jest wizyta w położonej na szczycie górskiej restauracji – wygląda niepozornie, nawet jak na góralską karczmę – a jedzenie serwują znakomite. Wiadomo, Francja.