Najnowsze badania wykazują, że regularny brak snu może w dłuższej perspektywie niekorzystnie wpłynąć zarówno na nasze zdrowie fizyczne, jak i psychikę. Obecnie śpimy średnio o dwie godziny krócej niż pół wieku temu. Według ostatnich testów przeprowadzonych na zlecenie firmy ubezpieczeniowej Direct Line aż 48 proc. badanych stwierdziło, że potrzebuje ośmiu godzin snu dziennie, chociaż aż dwie trzecie z nich sypia jedynie sześć godzin. Osoby często podróżujące nierzadko śpią jeszcze krócej.
Brak snu wpływa negatywnie na zdolność koncentracji i umiejętność właściwego podejmowania decyzji. Jesteśmy bardziej rozdrażnieni, czego skutki odczuwają najczęściej nasi krewni i podwładni. W dłuższej perspektywie brak snu zwiększa ryzyko zachorowania na wiele poważnych chorób.
– Częste podróże mogą wywoływać zaburzenia dwóch elementów cyklu snu – tzw. homeostazy snu, dzięki której odczuwamy senność, oraz zegara biologicznego, czyli rytmu okołodobowego – twierdzi prof. Jason Ellis, dyrektor Centrum Badań nad Snem na Uniwersytecie Northumbrii.
Nowe badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Surrey wykazały, że rozregulowany zegar biologiczny ma negatywny wpływ na ponad 700 genów, zakłócając wiele procesów metabolicznych, łącznie ze zdolnością komórek do regeneracji i sposobem reakcji organizmu na stres. To wyjaśnia, dlaczego – według badań Centrum Medycyny Snu na Uniwersytecie Waszyngtońskim – regularne zaburzenia snu zwiększają ryzyko depresji, zachorowania na raka i choroby serca. Naukowcy z Uniwersytetu w Chicago odkryli, że osoby, u których zredukowano sen do czterech godzin dziennie, już po paru dniach zaczęły mieć problem z przetwarzaniem glukozy, tak jak dzieje się to we wczesnym stadium cukrzycy.
– Zmuszając organizm do aktywnego działania w czasie, gdy powinien odpoczywać, przeciążamy go często do granic możliwości – mówi prof. Ellis. – Z naszych badań, przeprowadzonych na pracownikach zmianowych, wiemy, że to prosta droga do poważnych problemów zdrowotnych.
Naukowcy odkryli, że sen w pewnym sensie oczyszcza mózg. Wyniki najnowszych badań przeprowadzonych w Centrum Medycznym na Uniwersytecie w Rochester wskazują, że sen pomaga niejako wypłukać z mózgu złe produkty przemiany materii, takie jak beta-amyloid, czyli białko odpowiedzialne za chorobę Alzheimera. Na szczęście firmy zaczynają poważnie traktować to zagadnienie, o czym przekonuje fizjolog Guy Meadows, dyrektor kliniczny Szkoły Snu (thesleepschool.org).
– Jestem pewien, że minie jeszcze sporo czasu, zanim w pełni docenimy znaczenie i rolę snu, jaką odgrywa on w naszym życiu. Jednakże z moich rozmów z dyrektorami działów personalnych największych firm wnioskuję, że poprawa jakości snu pracowników jest dla nich obecnie równie ważna jak zmniejszenie stresu w pracy – przekonuje Meadows.
Meadows jest twórcą programu dla firm o nazwie Sleep to Perform (‘śpij, aby działać’), na który składają się seminaria, webinary oraz coaching dla pracowników, którzy potrzebują porad dotyczących snu. Jak można się domyślać, wielu z nich to osoby często podróżujące służbowo.
– Moje problemy ze snem zaczęły się 30 lat temu, odkąd zacząłem podróżować w interesach. Do niedawna jedynym skutecznym rozwiązaniem było łykanie tabletek nasennych, ale rok temu znalazłem dużo lepszy sposób, którym jest joga – opowiada jeden z członków internetowego forum brytyjskiej edycji naszego pisma.
Problemy ze snem mogą trwać także po powrocie z podróży. – Wystarczą dwa tygodnie zakłóconego snu, by doszło do długoterminowych zaburzeń – przekonuje Ellis. – Wtedy nawet już po powrocie do domu budzimy się w środku nocy lub mamy problemy z zaśnięciem.
Co można zrobić w sytuacji, gdy praca zakłóca nasz sen? Według najnowszych badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii jeden na dziesięciu Brytyjczyków regularnie zażywa pigułki nasenne. – Około 90 proc. moich pacjentów cierpiących na bezsenność sięga po tabletki. Większość uzależnia się od nich, choć wkrótce mają szansę przekonać się, że środki te nie gwarantują dobrego snu – mówi Meadows.
Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Kalifornijskim wykazały, że nawet sporadyczne zażywanie leków nasennych jest tak szkodliwe dla zdrowia jak palenie tytoniu, zwiększając ryzyko przedwczesnej śmierci co najmniej trzykrotnie. Meadows nie jest również zwolennikiem innych przyspieszaczy snu. – Sen jest naturalnym procesem fizjologicznym, którego nie da się kontrolować, więc stosowanie takich sposobów, jak ciepłe kąpiele, pigułki czy alkohol, może jedynie pogłębić nasz stres, gdy metody te okażą się nieskuteczne – wyjaśnia.
Zamiast tego radzi, by wieczorem unikać spożywania alkoholu i napojów z wysoką zawartością kofeiny, a także kłaść się spać i wstawać o mniej więcej tej samej porze każdego dnia. Jak na ironię, często najlepszy sen przychodzi wtedy, gdy rezygnujemy z walki o to, by dobrze się wyspać. – Klucz tkwi w zmianie sposobu naszego myślenia. Zamiast usilnie starać się przeciwdziałać bezsenności, spróbujmy przestać o niej myśleć, a sen w końcu nadejdzie – przekonuje Meadows.
Jak widać, walka o dobrą jakość naszego snu jest inwestycją w nasze zdrowie fizyczne oraz dobre samopoczucie. Dobry sen przyczyni się także do zwiększenia naszej wydajności. A to argument, który z pewnością przemówi do każdego biznesmena.
Na kolejnej stronie: wszystko dla snu, czyli nowości z branży lotniczej i hotelowej!