Zacznijmy jednak od polskich Mazur. Nieopodal małej wsi Ukty jest gospoda. W Kadzidłowie. Oberża nazywa się „Pod psem”. Serwują tam doskonałe jadło: robione przez gospodynię ruskie pierogi z zeszkloną cebulką, smażony stek z jelenia, domowo wypiekany razowiec. No i kozie sery. Na drzwiach tego obejścia wita nas przybita do drzwi papierowa torebka Mc Donalds’a, z bardzo wymownym napisem: „Nie mamy czasu dla tych, którzy nie mają czasu”…
Cóż, my też często nie mamy czasu, niestety. Ale jeśli już, to chcemy go wykorzystać jak najintensywniej. Oto nasz mały nieoficjalny ranking miejsc, gdzie warto (niebanalnie) wypocząć w zimie.
Szwajcaria: Freestyle z rodziną
Szwajcarski kurort Laax jest idealną propozycją na kilkudniowy wypad z dorastającymi dziećmi, które na dodatek kochają jazdę na snowboardzie – prawdziwa mekka miłośników pojedynczej deski na nogach i narciarskiego free style’u i off slope’u. Co roku w styczniu odbywają się tutaj największe w Europie zawody w half pipe’ie i slope style’u (pula nagród 125 tysięcy dolarów), zaliczane do ogólnej punktacji pucharu Burton’a (to jedna z pięciu interkontynentalnych imprez, obok New Zealand Open, Canadian Open, Asian Open and US Open), pojawiają się tu nasi „deskowi” olimpijczycy, Mateusz czy Paulina Ligoccy.
Laax – Flims – Falera (stacja, z której koleje gondolowe dochodzą do trzech małych alpejskich miejscowości, zimą absolutnym centrum jest Laax) potrafi zmęczyć nawet najtwardszych. To szwajcarski region Grabunden (po polsku Gryzonia), w którym mamy do dyspozycji 220 kilometrów tras.
Znajdź szczegół na zdjęciu i wygraj podwójne bilety lotnicze!
Najłatwiej dotrzeć tutaj lecąc z Warszawy bezpośrednio na lotnisko w Zurychu, skąd, z dwoma przesiadkami, absolutnie perfekcyjną i punktualną szwajcarską koleją, dojeżdżamy do Chur. Tam przesiadamy się w, także punktualny, postbus, który dowozi nas w ciągu dwudziestu minut pod drzwi Rock Resort. Jest to jedno z niewielu miejsc w narciarskiej Europie, gdzie mamy wszystko pod ręką.
Czterogwiazdkowy hotel Signina oraz kilka niskich, trzypiętrowych, luksusowych, czterogwiadkowych, wyłożonych lokalną skałą, apartamentowców.
Laax to raj dla miłośników deski. Co roku odbywają się tu zawody Burton’a
Pod ziemią – dla tych, którzy zdecydowali dojechać na własną rękę samochodem wypożyczonym na zurychskim lotnisku – podziemny garaż z pełną obsługą. Z niego możemy dostać się windą do hotelu lub na mały deptak, prowadzący do idealnie wyposażonych apartamentów. Możemy tam sami gotować, bądź wykupić śniadania i obiadokolacje w kilku klubach, które serwują kuchnię od azjatyckiej do śródziemnomorskiej (także fusion).
Co najważniejsze, wszędzie jest blisko: mamy podziemną wypożyczalnię najnowszego sprzętu zimowego a przede wszystkim dwie koleje gondolowe, które rozwożą po stokach, z wysokości 1200 metrów n.p.m do ponad 3000. Na górze czeka jeden z największych funparków, umożliwiających robienie podwójnych salt, half pipe i lodowiec Vorab, gdzie zawsze możemy, nawet przy słabej pogodzie, liczyć na świeży puch.
Nasi nastoletni podopieczni znajdą tutaj swój raj: Freestyle Academy Laax – wielką ogrzewaną halę treningową, wybudowaną w miejscu zamkniętych kortów tenisowych. Można tu ćwiczyć na specjalnych trampolinach skoki, można próbować half pipe na deskorolkach, można też, startując z wysokich ramp, robić na snowboardzie czy nartach ewolucje, wpadając nie w twardy śnieg, a sterty gąbek. Satysfakcja gwarantowana.