Brama do Azji. Odwiedzamy lotnisko w Hong Kongu

Autor tekstu: , Data publikacji:

Pierwsza klasa

Wszystko to jest oczywiście kwestią przyszłości. Ale już dzisiaj lotnisko w Hongkongu jest pod wieloma względami wzorem godnym naśladowania. Zwłaszcza jeśli chodzi o serwis i ułatwienia dla pasażerów, niektóre wyraźnie z myślą o gościach biznesowych. „Przyodziani w uśmiech i stonowany ubiór” – tak reklamowani są tzw. Airport Ambassadors.

Kim są? To osoby, porozstawiane w najbardziej zatłoczonych punktach lotniska, ubrane w bordowe uniformy. Ich zdaniem jest pomaganie pasażerom w różnych sytuacjach – ktoś się zgubi, ktoś inny chce kupić prezent dla żony, jeszcze inny zapomni, o której ma samolot. Ambasadorowie są gotowi odpowiedzieć na każde pytanie. Ewidentnym ukłonem w stronę pasażerów biznesowych jest Frequent Visitor Card. Prawo do posiadanie takiej karty zyskują ci z gości, którzy trzykrotnie w ciągu roku odwiedzą HKIA. Karta daje im prawo do korzystania z szybkiej ścieżki odprawy.

Bardzo ciekawie rozwiązana jest w porcie hongkońskim kwestia komunikacji wewnętrznej. Pasażerowie korzystają z czegoś, co nosi sympatyczną nazwę The Automated People Mover, a jest automatyczną (bez motorniczych) elektryczną kolejką, która jeździ między wszystkimi częściami lotniska z prędkością 63 km na godzinę. Pojawia się na przystankach co 2-4 minuty, dzięki czemu przewozi w ciągu godziny ponad 7 tysięcy pasażerów.

Z Internetem na lotnisku nie ma najmniejszych kłopotów – sieć WiFi jest darmowa, działa przy tym doskonale. Pasażerowie biznesowi mogą korzystać z licznych saloników VIP-owskich, należących do linii lotniczych lub też zajrzeć do salonów, działających pod auspicjami HKIA. Jest ich kilka, niektóre dla posiadaczy stosownych kart sojuszy lotniczych.